Rządowy embraer, zdj. ilustracyjne, fot. Wikimedia Commons
Rządowy embraer, zdj. ilustracyjne, fot. Wikimedia Commons

Incydent z rządowym samolotem w Londynie. "Koszmar organizacji jak w Smoleńsku"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 244

Rząd PiS nie wyciągnął wniosków z katastrofy w Smoleńsku i nadal łamie wszelkie procedury bezpieczeństwa związane z lataniem - twierdzi PO. "Cywilna" instrukcja HEAD nie została złamana podczas wizyty w Londynie - tłumaczy szefowa KPRM Beata Kempa.

Wizyta polskiej delegacji w Londynie

"Dziennik Gazeta Prawna" opisał kulisy powrotu polskiej delegacji rządowej z wizyty w Londynie, gdzie odbyły się polsko-brytyjskie konsultacje pod przewodnictwem premierów: Beaty Szydło i Theresy May.

W konsultacjach tych wzięli udział m.in.: wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki, minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Wszyscy mieli wracać do kraju jednym samolotem - rządowym embraerem. Tymczasem miejsc było za mało i wybuchł spór o to, kto poleci 6 godzin później mniejszą CASĄ, którą mieli lecieć dziennikarze. 

Wraca koszmar organizacji lotu do Smoleńska

- Rząd PiS nie wyciąga żadnych wniosków z tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. - oświadczył poseł PO Marcin Kierwiński na specjalnej konferencji zwołanej w tej sprawie. - W Londynie doszło do łamania wszelkich procedur bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że wraca to wszystko, co było jedną z głównych przyczyn katastrofy w Smoleńsku: nieprzestrzeganie procedur, bałagan, chaos, brak podejmowania decyzji, albo podejmowanie decyzji nie wiadomo przez kogo. To wszystko co już przerabialiśmy - wyliczał. 

Polityk krytykował też sytuację, że na pokładzie jednego samolotu znaleźli się m.in. szefowa rządu Beata Szydło, pierwszy wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MSZ Witold Waszczykowski i szef MON Antoni Macierewicz. 

Jak ocenił Kierwiński, z artykułu "DGP" widać wyraźnie, że gdyby nie to, iż pilot lotnictwa cywilnego nie zgodził się na start "po raz kolejny doszłoby do bardzo niebezpiecznego lotu". - Na szczęście pilotem w tym locie był pilot cywilny, który nie miał swojego zwierzchnika na pokładzie. Pilot, który mógł podjąć decyzję bez jakichkolwiek nacisków, bez jakiejkolwiek presji - wskazał polityk Platformy.

Czy instrukcja HEAD została złamana?

Pytał też, dlaczego organizatorzy tego wyjazdu złamali instrukcję organizacji lotów HEAD. - Dowiadujemy się, że ktoś podjął decyzję, aby dwa loty, lot przeznaczony dla dziennikarzy i lot dla najważniejszych osób w państwie połączyć w jeden lot. Zrobiono to w ostatniej chwili, co jest ewidentnym łamaniem instrukcji HEAD, która mówi, że najpóźniej 24 godziny przed lotem lista pasażerów musi być znana. Co robi organizator tego lotu? Dlaczego tego nie dopilnował? Kto podjął taką absurdalną decyzję - pytał Kierwiński.

Do sprawy odniosła się szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa. - "Cywilna" instrukcja HEAD nie została złamana. Jest to dokument niejawny. W sytuacji braku samolotów mogą zdarzać się sytuacje, kiedy są decyzje, czy lotniska, czy przewoźników, na które trzeba reagować w trakcie - oświadczyła. 

Kempa: Na wszystko mamy dokumenty

Kempa twierdzi, że koordynator w tej sprawie zareagował i odpowiednie listy pasażerów przed wylotem były znane, a procedura musiała być przeprowadzona na miejscu. - W sytuacjach, gdy coś się zmienia w trakcie, a takich sytuacji jest sporo, wtedy decydujemy kto gdzie ma wsiąść, bądź ostatecznie może się nie zgodzić pilot. Wtedy zmieniamy decyzję dotyczącą alokacji pasażerów. Te decyzje dotarły do Kancelarii, zostały zatwierdzone i ostatecznie lot się odbył, zarówno jeden, jak i drugi - dodała.

Jak zaznaczyła szefowa KPRM, "jeżeli w trakcie wynikają trudności związane z poleceniami czy pilotów, czy zarządzających lotniskiem jest oczywiste i wtedy musimy się do nich dostosowywać". - Żadna procedura nie została złamana. Na wszystko mamy dokumenty - zapewniła Kempa.

"Tupolewizm"

Szefowa KPRM zaznaczyła, że PO w sprawie samolotów, którymi latają VIP-y "powinna milczeć". - Przez osiem lat nie zrobiła nic w sprawie zapewnienia lotów osobom najważniejszym w państwie, nie zajęła się zabezpieczeniem odpowiedniej ilości samolotów. Jeśli mówi się o "tupolewizmie", to miał on miejsce za czasów Platformy Obywatelskiej. To obecny rząd rozpisał odpowiednie przetargi, jeden z nich się zakończył, a więc pierwsze samoloty będą latem - podkreśliła minister.

Tymczasem rzecznik PO Jan Grabiec uważa, że sytuacja, która miała miejsce w Londynie jest incydentem lotniczym i powinna zostać zbadana przez komisję badania wypadków lotniczych. Twierdzi on, że jeśli sprawa nie zostanie wyjaśniona, a winni nie zostaną ukarani, to "niestety możemy spodziewać się tego, że po raz kolejny przy jakimś kolejnym locie znowu bezpieczeństwo uczestników lotu będą narażane". 

źródło PAP
ja

Zobacz także:

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka