Mateusz Kijowski na marszu KOD. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Mateusz Kijowski na marszu KOD. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Tylko demonstracje czy coś więcej? Chwedoruk: KOD ma duży problem

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 61

Według Mateusza Kijowskiego, na ostatnią demonstrację KOD przybyło ok. 50 tys. osób. Policja podała, że w Warszawie uczestniczyło 12 tys. Rafał Chwedoruk dla Salon24.pl: To nie frekwencja jest najważniejsza, ale realizacja celów. KOD dopadła stagnacja i marazm.

Frekwencja KOD

- Nie był to nasz największy marsz, ale nie mamy powodu, żeby narzekać na frekwencję. Nie frekwencja jest najważniejsza - mówił po marszu "Jedna Polska bez podziałów" Mateusz Kijowski w "Rzeczpospolitej".

Przed marszem KOD powiedział jednak: frekwencja będzie o tyle istotna, że wskaże nie tylko siłę ruchu antypisowskiego, ale i ewentualne pole do zmian w strategii działania.

- Frekwencja to będzie dla nas sygnał, co dalej. Jeżeli przyjdzie bardzo dużo ludzi, to znaczy, że udało się rozruszać społeczeństwo, przekonać do naszych idei. Jeśli przyjdzie mniej, to znak, że musimy zintensyfikować nasze działania w terenie, nasze akcje informacyjne - zapowiadał.

W tym samym czasie, co marsz KOD, organizowane były protesty lekarzy i feministek. W dodatku sobota obfitowała w piłkarskie mecze. - Wczoraj dostaliśmy takiego SMS-a: "pomysł, żeby urządzić w demonstrację w czasie meczu Barcelony był niezbyt dobry, dzisiaj przejdę całą trasę, wznosząc hasła, ale wtedy nie mogłem być" - tłumaczył Kijowski.

Demonstracje KOD - i co dalej?

O przyszłość KOD zapytał Piotr Witwicki w 300polityka.pl. Dziennikarz Polsat News zwrócił uwagę na powtarzalność charakteru marszów KOD - piknikową atmosferę, postulaty antyrządowe, obronę Trybunału Konstytucyjnego. "I co dalej? Tego właśnie nie wiadomo. Bo KOD nie stara się sformułować żadnego pozytywnego programu. Niczego nawet na kształt postulatów, które wykraczałyby poza ramy prostej polityki" - podkreślił.

Zdaniem dziennikarza, problem polega na tym, że KOD tylko w sferze webralnej odwołuje się do spuścizny KOR, na którym się wzoruje. "Jeśli na manifestacji KOD słyszymy o nauczycielach, którzy zaraz stracą pracę, to czy w KODzie toczy się chociaż debata, jak ułatwić im odnalezienie się na rynku? Jeśli zjada nas w Polsce fala nacjonalizmu, to co realnie robi KOD, by jej się przeciwstawić? Jakie właściwie wzorce jej przeciwstawia?" - pyta Witwicki.

Mateusz Kijowski również nie zdradza, jaką formę działania obierze KOD. I czym tak naprawdę ruch chce się zajmować. - Chcemy ulepszyć polską politykę. Chcemy, żeby ludzie z odpowiedzialnością i zrozumieniem bardziej angażowali się w działalność obywatelską po stronie państwa. Chcemy uświadomić Polakom, że powinni mądrze głosować, mają prawo wymagać od polityków i powinni aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym - powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

KOD - partia czy oddolny ruch?

Problem, co dalej w samym środku KOD zauważa dr Rafał Chwedoruk. W rozmowie z Salon24.pl postawił tezę, że największą bolączką KOD nie jest nawet brak klarownych postulatów, a sprecyzowanie tego, czym chce być ruch. - KOD nie może się zdecydować, czy kryć się nadal za maską ruchu społecznego, spontanicznego, pozapartyjnego czy też zrobić krok dalej i instytucjonalizować istnienie w formie partii. Kijowski potrafi stwierdzić, że woli nie zabierać głosu w jakiejś sprawie, by nie dzielić środowisk wewnętrznie. To wszystko przesądza o tym, że KOD jest w jakiejś stagnacji - uważa politolog.

- KOD jest na tyle silny, by nie zniknąć, ale za słaby, żeby w patowej sytuacji się jednoznacznie określić. W dodatku to zakładnik tematu Trybunału Konstytucyjnego – a dzięki tej sprawie wyborów nikt nie wygra i nie przegra - dodaje Chwedoruk.

Zdaniem politologa, to nie frekwencja jest najważniejsza w pełnym przedstawieniu sukcesów i porażek ruchu. - Nie sposób mierzyć siły KOD wyłącznie arytmetycznie, natomiast efekty działalności musimy skorelować z innymi czynnikami na scenie politycznej. Nie nastąpiły żadne korzystne zmiany w sondażach z punktu widzenia partii liberalnych. KOD na początku pozwalał się skonsolidować opozycji, łagodził traumę porażki. Teraz brakuje mu strategicznego działania - stwierdza Chwedoruk.

KOD to Unia Wolności-bis

KOD ma też inny problem. Mateusz Kijowski buduje ruch quasi-polityczny, który wspierają dawni działacze Unii Wolności. Mało komu kojarzy się więc z apolitycznym urupowaniem. - W dobie polaryzacji sceny politycznej na PiS i PO powinniśmy patrzyć na politykę jak na żywy organizm po obu stronach. PO z Tuskiem i Schetyną wyrosła z rozłamu Unii Wolności – środowiska, które nadało kształt transformacji. To środowisko chciało zresztą wysondować reaktywację pod inną nazwą, przypominam duet Olechowski-Piskorski, Aleksandra Kwaśniewskiego. KOD jest kolejną taką próbą. Kijowski przyznał, że był związany z Tadeuszem Mazowieckim w 1990 roku - analizuje Chwedoruk.

- Opozycja musi być słaba, by reaktywacja Unii Wolności się powiodła. Konflikt KOD z PO powoduje, że w KOD jest stagnacja i pewien marazm. Kiedy zabrakło autokarów z ludźmi PO na wiecach, okazało się, że frekwencja nie jest taka jak wcześniej - mówi politolog w rozmowie z Salon24.pl.

KOD planuje kolejne marsze. Jeden z nich prawdopodobnie odbędzie się 11 listopada w kontrze do corocznych wydarzeń, organizowanych przez narodowców. Kijowskiego publicznie namawiał do tego Tomasz Lis na Twitterze.

- Z całą pewnością będziemy 11 listopada świętować i będziemy to robić tak, aby nie wzbudzać zamieszek. Na pewno nie będziemy urządzali ustawki, nie chcemy wchodzić w jakieś kolizje czy interakcje uliczne - powiedział lider KOD w "Rzeczpospolitej".

Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza, 300polityka.pl

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka