Według nieoficjalnych informacji, grafolodzy nie mają wątpliwości: teczka TW "Bolek", znaleziona w domu Czesława Kiszczaka, jest autentyczna, a donosy należą do Lecha Wałęsy.
Pełną ekspertyzę, dotyczącą teczki pracy agenta SB o pseudonimie "Bolek", poznamy prawdopodobnie 31 stycznia. Dokumenty przez rok badali specjaliści z krakowskiego Instytutu Sehna. Wstępną opinię grafologów PAP zdobyła od kierownictwa IPN. Ekspertyza liczy łącznie 1000 stron i potwierdza fakt współpracy Lecha Wałęsy w latach 70. z komunistyczną bezpieką.
Grafolodzy sprawdzali zapiski byłego prezydenta metodą porównawczą. W teczce pracy TW "Bolek" jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Były lider "Solidarności" twierdził, że dokumenty, znalezione w domu Kiszczaka są sfałszowane. W jego ostatniej wersji, "Bolek" to kryptonim maszyny do pisania donosów. Wałęsa niemal codziennie pisze do Sławomira Cenckiewicza za pośrednictwem Facebooka, że się z nim "policzy" i udowodni swoje racje.
Według PAP, krakowscy grafolodzy zgłosili zastrzeżenia tylko do paru dokumentów. Nie mają one jednak wpływu na ostateczną ocenę po zbadaniu całości materiału dowodowego. IPN nie potwierdził, jaki okres współpracy Wałęsy z SB jest pewny według specjalistów Instytutu Sehna.
We wtorek grafolodzy przedstawią wnioski na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Ze względu na obszerność teczki TW "Bolek", termin zakończenia badań wydłużono do 31 stycznia. - Jest to kłamstwo. Mam nadzieję, że kiedy sądy będą właściwe, będzie to udowodnione - komentował sam Lech Wałęsa. Na pytanie dziennikarza, czy był TW "Bolkiem", odpowiedział: - Nawet nie pomyśl pan, że to było możliwe. To było niemożliwe, nic nie było, absolutnie.
Źródło: PAP
Zobacz też:
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
