Bartłomiej Misiewicz, fot. Wikimedia Commons
Bartłomiej Misiewicz, fot. Wikimedia Commons

Misiewicz znika ze stron MON. Czy to oznacza dymisję?

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

Nazwisko i zdjęcie Bartłomieja Misiewicza zniknęło ze stron internetowych Ministerstwa Obrony Narodowej. Według informacji resortu przebywa na urlopie, a w obowiązkach zastępuje go Krzysztof Łączyński.

Co z Misiewiczem? Macierewicz wie, co zrobić

Do niedawna rzecznik MON był widywany publicznie, wypowiadał się m.in. w sprawie stacjonujących w Polsce żołnierzy USA. Dziennikarze zauważyli, że nazwiska Misiewicza nie ma w Biuletynie Informacji Publicznej MON w zakładce Gabinet Polityczny, ani też w zakładce dla mediów na stronach ministerstwa. 

- Pani premier Beata Szydło rozmawiała z ministrem obrony narodowej panem Antonim Macierewiczem na temat pana Bartłomieja Misiewicza, między innymi. Pan minister wie, co zrobić w tej sprawie, są określone ustalenia. Czekamy - skomentował sprawę rzecznik rządu Rafał Bochenek. Potwierdził komunikat MON, że Misiewicz przebywa na urlopie.

- Mam nadzieję, że wróci, bo jednak był wzmocnieniem dla resortu, ja akurat bardzo sobie cenię współpracę z nim przez ostatnie dwanaście miesięcy, bo był bardzo dobrze zorientowany jeżeli chodzi o resort i jest porządnym człowiekiem - powiedział Bochenek.

Kontrowersyjne wybryki rzecznika MON

Misiewicz już raz był zawieszony w swych ministerialnych funkcjach. Stało się to po opublikowaniu w "Newsweeku" artykułu, w którym tygodnik opisał rzekome spotkania Bartłomieja Misiewicza z radnymi PO w Bełchatowie. Młody polityk PiS miał oferować im posady w państwowych spółkach w zamian za przejście do partii Jarosława Kaczyńskiego.

Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim pod koniec października wszczęła śledztwo po doniesieniu, jakie złożyli posłowie PO Cezary Tomczyk i Jan Grabiec. W grudniu śledztwo zostało umorzone. Prokuratura nie dopatrzyła się w zachowaniu Misiewicza znamion przestępstwa. Umorzono także śledztwo w sprawie powołania Misiewicza do rad nadzorczych Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Energa Ciepło Ostrołęka.

W styczniu br. "Fakt" napisał, że Bartłomiej Misiewicz miał wykorzystać służbową limuzynę, żeby pojechać na imprezę w jednym z białostockich klubów. Tam miał się bawić, szastać pieniędzmi i popisywać się politycznymi znajomościami.

Sprawa limuzyny w prokuraturze

W związku z tymi doniesieniami poseł Krzysztof Truskolaski złożył interpelację do szefa MON Antoniego Macierewicza z prośbą o wyjaśnienia. Zwrócił się też do władz Białegostoku z prośbą o udostępnienie nagrań z monitoringu miejskiego. Gdy Straż Miejska w Białymstoku odmówiła mu udostępnienia tych nagrań, to złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Zdaniem posła, Misiewicz mógł nadużyć uprawnień.

Premier Beata Szydło w ub. tygodniu mówiła, że rozmawiała z Antonim Macierewiczem także na temat jego podwładnego i ma nadzieję, że podjął w jego sprawie stosowną decyzję. Czy to oznacza dymisję Bartłomieja Misiewicza?

źródło TVN24, PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka