Bartłomiej Misiewicz. Fot. PAP
Bartłomiej Misiewicz. Fot. PAP

"Fakt" uderza w Misiewicza: imprezy z rządową limuzyną i ochroniarzem

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 62

Rzecznik MON na kilka godzin przed otwarciem punktu informacyjnego Wojsk Obrony Terytorialnej w Białymstoku, bawił się na studenckiej imprezie w klubie nocnym. Tabloid "Fakt" zarzucił Bartłomiejowi Misiewiczowi korzystanie z rządowej limuzyny i obstawy funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej.

Noc przed ważną uroczystością WOT

W piątek 20 stycznia Antoni Macierewicz wraz z rzecznikiem resortu uczestniczył w bardzo ważnym wydarzeniu, związanym ze sztandarowym projektem PiS - obroną terytorialną. Kilka godzin wcześniej, Bartłomiej Misiewicz imprezował ze studentami. Według relacji świadków, stawiał wszystkim drinki i nachalnie podrywał dziewczyny. Do białostockiego klubu WOW podjechał rządowym BMW z oficerem Żandarmerii Wojskowej, chociaż hotel, w którym nocowała delegacja resortu obrony, znajduje się 350 metrów od dyskoteki.

Impreza Bartłomieja Misiewicza

Studenci relacjonowali zachowanie Misiewicza w klubie dziennikarzom "Faktu". Tabloid opublikował nawet zdjęcie Misiewicza z poznanym kolegą. Według świadków, rzecznik MON miał proponować kolegom i koleżankom pracę w strukturach obrony terytorialnej, opowiadał o tym, co sądzi na temat Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza. Jeden z uczestników imprezy wspomniał, że według Misiewicza w Smoleńsku doszło do zamachu, a odpowiedzialność za tragedię spada na Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. "Fakt" zapytał czytelników, czy rzecznik, który podczas delegacji opowiada o pracy w MON, nie stanowi zagrożenia dla resortu, zważywszy na posiadanie dostępu do informacji niejawnych. Misiewicz przyznał w rozmowie z tabloidem, że w nocy z czwartku na piątek był na imprezie w nocnym klubie. Zaprzeczał, by pił alkohol, podrywał dziewczyny i opowiadał o pracy w ministerstwie.

Według "Faktu", to nie pierwszy przypadek, gdy Misiewicz udał się na imprezę służbowym samochodem. W Warszawie 13 grudnia w jednym z lokali towarzyszył mu ochroniarz.

Kariera 27-latka w MON ponownie stanęła pod znakiem zapytania. Bartłomiej Misiewicz od początku pracy w rządzie zmagał się z krytycznymi artykułami prasowymi. Media wyśmiewały złoty medal za zasługi dla obronności kraju, przyznany rzecznikowi przez Antoniego Macierewicza po szczycie NATO. W podobnym stylu opisywano salutowanie przez żołnierzy młodemu politykowi. Do tego wszystkiego doszły oskarżenia o zasiadanie w radzie nadzorczej spółki skarbu państwa bez wymaganego wyższego wykształcenia - z pracy w Polskiej Grupie Zbrojeniowej Misiewicz musiał zrezygnować. Prokuratura umorzyła śledztwo ws. proponowania stanowisk radnym z Bełchatowa w zamian za przystąpienie do koalicji z PiS. Wpadka w nocnym klubie jest kolejnym ciosem w rzecznika MON.

Źródło: Fakt

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka