Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński o wydarzeniach z 16 grudnia w Sejmie.
Kaczyński dodał, że sygnały o możliwej próbie przejęcia władzy docierały do niego już wcześniej. Ocenił, że była to "poważna próba sparaliżowania władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny, a jej podstawą było nieuchwalenie budżetu.
Obrona mediów była tylko pretekstem opozycji
Według prezesa PiS hasło rewolty miało brzmieć: "kryzys państwa, bo nie ma budżetu, a forma i zakres obecności dziennikarzy w Sejmie"to był całkowity pretekst". Zaznaczył, że "pewne zmiany były konieczne, pewna kontrola jest konieczna choćby ze względów bezpieczeństwa, czy skokowego wzrostu liczby redakcji w Polsce". - Ale nie oznacza to, by dziennikarzy z Sejmu w ogóle się należało pozbywać czy ograniczać ich prawa. Nikt tego nie planował - powiedział prezes PiS.
- Ale podkreślam: to był w tym puczu tylko pretekst. Gdyby nie było sprawy mediów, wymyśliliby coś innego. Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili kanapki w Sejmie, mieli gotową scenę i zmobilizowany aktyw przed Sejmem. To była planowana awantura. Następnie opozycja ogłosiła, że nie obowiązują jej żadne reguły, także prawne, które panują w Sejmie, że nie obowiązuje jej prawo karne, że może atakować posłów, funkcjonariuszy publicznych - powiedział Kaczyński.
Media osiągnęły dno
Prezes PiS został też zapytany, czy obserwował media w tym okresie. - Media osiągnęły dno. Po pierwsze, brały bezpośrednio udział w próbie puczu, później ataku na Sejm. Ona się wprawdzie nie udała, bo okazali się za słabi, ale taką próbę podjęto, a media zwoływały ludzi, by wzięli w niej udział. To coś w państwie demokratycznym niesłychanego - mówił Kaczyński.
- Po drugie, potem pokazywały to, co się stało w sposób całkowicie zakłamany. Gdy bojówki zaatakowały kobietę, posłankę, prof. Krystynę Pawłowicz, lżąc ją, rzucając plastikowymi butelkami, w mediach przedstawiono to, jako akt agresji z jej strony. Bo postanowiła wyjść z Sejmu! Jakby jej tego nie było wolno. Mieliśmy do czynienia z obrzydliwymi kłamstwami - powiedział prezes PiS.
Na pytanie, czy coś chcą z tym zrobić odpowiedział, że będą pisane "wszelkie możliwe skargi i protesty, bo uniemożliwienie swobody ruchu innym obywatelom, posłom, atakowanie ich lżenie i obrzucanie butelkami jest przestępstwem" - powiedział szef PiS.
źródło: PAP
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.