Waldemar Kuczyński (2015 r.) Źródło: Wikimedia Commons
Waldemar Kuczyński (2015 r.) Źródło: Wikimedia Commons

Kuczyński apeluje do Wałęsy: "Lechu, stań w prawdzie". I spotyka go krytyka

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 36

Waldemar Kuczyński uważa, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, pseudonim "Bolek". Apel Kuczyńskiego do Wałęsy wywołał niezłą awanturę.

Kuczyński: teczka Bolka zawiera groźne donosy

- Przeczytałem pierwszą (116 stron) z trzech części teczki pracy agenta "Bolka" i niestety jest ona okropna. Zawiera groźne dla kilkunastu osób donosy - przyznał znany publicysta i doradca ekonomiczny premiera Tadeusza Mazowieckiego. - Lech musi odważyć się by stanąć oko w oko z prawdą, bo jego kluczenie dewastuje jego samego i jest najlepszym z możliwych prezentów dla tych, co z "Bolka" chcą zrobić narzędzie kompromitacji ostatnich 25 lat - podkreślił Waldemar Kuczyński.

Znany publicysta, który dotąd bronił życiorysu Lecha Wałęsy, nie ma wątpliwości, co ikona "Solidarności" powinna zrobić w świetle oryginalnej teczki osobowej i pracy: - Lechu stań w prawdzie! Uznaj ją bez ogródek, przeproś kolegów, których skrzywdziłeś. Bądź znów wielki. O to Cię prosi Twój doradca ze strajku 1980 roku - napisał Kuczyński.

Spór o Wałęsę na Facebooku

Po tym wpisie w sieci zawrzało. Waldemar Kuczyński popiera działalność Komitetu Obrony Demokracji, uczestniczy w marszach, organizowanych przez organizację, od lat nie zgadza się z Jarosławem Kaczyńskim i środowiskami prawicowymi. Jego wierni czytelnicy nie spodziewali się takiego zwrotu akcji. Zaczęli przypisywać publicystę do PiS, a nawet sugerowali na Facebooku, że ma... sobowtóra.

- Uznając jego dorobek dziennikarski, znając życiorys, wierząc w odpowiedzialność za słowo, a może właśnie dlatego, nie mogę się powstrzymać od wyrażenia swojego niemiłego zaskoczenia, niesmaku i smutku - napisała jedna z komentatorek na profilu Kuczyńskiego.

- Nie wierzę, że Pan to Pan. Wiele osób nie obraża Pana, tylko wątpi w tożsamość, czy Pana konta nie shakowano i nie rozmawiamy obecnie z kimś innym niż Waldemarem Kuczyński - czytamy w innym komentarzu.

- A skąd przekonanie, że w każdej sprawie trzeba się wypowiedzieć? Są takie sytuacje kiedy lepiej jest milczeć.

- Czy Pan zwariował? - usłyszał w innym komentarzu pod swoim adresem.

I chociaż czytelnicy Kuczyńskiego deklarują szacunek do publicysty za dorobek i krytykę PiS, zarzucili mu chodzenie "na pasku SB", "wychodzenie przed szereg razem z IPN" i "nieprzemyślane wpisy".

Paweł Sito gratuluje odwagi Kuczyńskiemu

- Nie spodziewałem się tak silnej presji cenzuralnej i nietolerancyjnej -  napisał Waldemar Kuczyński. - Żadne środowiskowe naciski i kwasy nie wpłyną w najmniejszym stopniu na to, co będę pisał w sprawie donosicielskiego epizodu w życiu Lecha Wałęsy, jak i w każdej innej - dodał. Kuczyński przyznał, że reakcja jego liberalnych czytelników była przykra i niesprawiedliwa. - Wymyśla się różne przedziwne motywy, które miały mnie do tego skłonić, od utraty kontroli nad słowem, a nawet nad myśleniem, do przechodzenia "na stronę PiS-owska". Tu i ówdzie jestem już prawie obok Wyszkowskiego - nie krył zdziwienia.

- Szacunek Panie Ministrze, że się Pan ze swojego towarzystwa wychyla i pisze to, co pisze. Nie rozumiem kompletnie "przyjaciół" którzy brną w te jego bzdury, utwierdzają, że ma rację i nie pozwalają jednocześnie dokonać ekspiacji - podsumował awanturę dziennikarz radiowy, Paweł Sito.

Prof. Andrzej Friszke zmienia zdanie o Wałęsie

Waldemar Kuczyński nie jest jedyną znaną osobą życia publicznego, która zmieniła zdanie w sprawie współpracy Lecha Wałęsy z SB. Historyk Andrzej Friszke na łamach "Gazety Wyborczej" mówi: - Jeżeli pytamy o postawę moralną przyszłego przywódcy "S", która się z nich wyłania, to jest ona trudna do obrony. Obficie informuje SB o sytuacji w Stoczni. O kilku osobach mówi wprost. Opisuje ich plany rozpoczęcia strajku, zorganizowania demonstracji, roznoszenia ulotek. Zachowały się notatki, że te informacje były podstawą założenia "spraw rozpracowania" kilku osobom albo wzywania ich na przesłuchanie. Mamy więc podstawy sądzić, że zaszkodził konkretnym ludziom.

Książka Cenckiewicza i Gontarczyka a teczka Bolka

W 2008 roku Friszke pisał na łamach tej samej gazety, że książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, dokumentująca współpracę Lecha Wałęsy z SB, miała na celu zdyskredytować przywódcę "Solidarności". - Wałęsa sam więc przyznaje od lat, że rozmawiał z oficerami SB i coś podpisał. Zastrzega przy tym, że nie szkodził kolegom i na nich nie donosił. Fakt zarejestrowania Wałęsy jako TW "Bolek" świadczy raczej o pragmatyce ówczesnego działania SB, a nie o faktycznej zgodzie Wałęsy - pisał w 2008 roku po wydaniu głośnej książki.

- Niewątpliwie bierze pieniądze. Nie można mówić o brutalnym przymuszaniu do udzielania informacji. Także dlatego, że wówczas dokumenty byłyby bardziej lakoniczne. A notatki ze spotkań mają po kilka stron - mówi Friszke po lekturze teczki pracy TW "Bolka".

- To bardzo ciekawy materiał dla historyka. Absolutnie nie są to śmieci. Jeżeli pytamy o postawę moralną przyszłego przywódcy "S", która się z nich wyłania, to jest ona trudna do obrony - przyznaje historyk.

Zobacz także: Co zawiera drugi pakiet dokumentów Kiszczaka?

Źródło: wyborcza.pl

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka