Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że referendum, które odbyło się w 6 września, nie będzie wiążące. Do urn poszło 7.8 proc. uprawnionych do głosowania.
Słaba frekwencja w referendum
- Ustanowiliśmy niechlubny rekord. Tak niskiej frekwencji w głosowaniu ogólnokrajowym w Polsce nigdy nie było - powiedział zastępca przewodniczącego PKW, Wiesław Kozielewicz. Kiepska frekwencja wiąże się również z referendum z 1996 r., ale wówczas i tak była ona dużo wyższa: - Frekwencja wyniosła ponad 34 proc. Wszyscy alarmowali, że frekwencja jest niska, ale że będzie poniżej 10 proc., tego w najczarniejszych snach nikt nie mógł przewidzieć - dodał wiceszef PKW.
Najdroższe wybory w historii
Zdaniem Kozielewicza, był to jeden z najdroższych sondaży, przeprowadzonych do tej pory w Europie: - Okazało się, że to były najdroższe wybory w historii Polski. Każdy wyborca, który zgłosił się i zagłosował kosztował państwo polskie ponad 30 złotych. Koszt referendum wyniósł 84 mln złotych, a było ponad 2 mln głosujących - stwierdził.
78.75 proc. biorących udział w referendum zagłosowała za wprowadzeniem JOW-ów do Sejmu, natomiast 94.51 proc. za rozstrzyganiem wątpliwości na korzyść podatnika. Za zmianą obecnego finansowania partii politycznych opowiedziało się 82.63 proc.
Najniższą frekwencję odnotowano w woj. lubuskim: 6.86 proc. Z kolei najwyższą w woj. pomorskim, gdzie do urn poszło zaledwie 8.39 proc. uprawnionych. Do prawie 40 lokali wyborczych nie przyszedł żaden wyborca.
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.