Wrak Tu-154 M.
Wrak Tu-154 M.

TVP: Jerzy Miller mówił o przewadze rosyjskiej komisji MAK ws. Smoleńska

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 98

Chaos, nieprzygotowanie polskich urzędników państwowych i przewaga Rosjan od początku śledztwa - taki obraz po katastrofie smoleńskiej wyłania się z nowych nagrań, ujawnionych w "Magazynie śledczym Anity Gargas".

Donald Tusk nie miał wiedzy, jakimi procedurami prawnymi wyjaśniać katastrofę smoleńską. Zgodził się na konwencję chicagowską, bo taką propozycję wysunęli Rosjanie - twierdzi dziennikarka śledcza, Anita Gargas. W swoim programie przedstawiła stenogramy niejawnych posiedzeń komisji Jerzego Millera, podczas których były szef MSW w rządzie Donalda Tuska narzekał na współpracę z Rosjanami.

Donald Tusk: To ja zdecydowałem o polskiej racji stanu

- Ja byłem jednym z tych, którzy pierwsi tam polecieli, pierwszym samolotem. Wśród tych ludzi był pan Edmund Klich i na pokładzie tego samolotu, akurat byłem świadkiem tej rozmowy, wszedł pan prokurator, pułkownik Szeląg się nazywa, z drugim pułkownikiem Baranowskim i zapytał w mojej obecności przewodniczącego Klicha, kto dowodzi tą grupą. Dlatego mówię, że to jest dość istotne bo to początek tego wszystkiego. I on wtedy powiedział, że on dowodzi z upoważnienia pana ministra Grabarczyka. Takie słowo padło. No i jakby wszyscy myśmy, którzy tam byli, taką wiedzę posiedliśmy, że tak to wygląda - referował jeden z członków komisji Millera na posiedzeniu 28 kwietnia 2010 roku.

- Komisja wojskowa nazwijmy to tak, ta która przybyła, ona przybyła na drugi dzień. Była dość długo przetrzymywana na lotnisku, to chyba kilka ładnych godzin trwało, i przybyła już, no, zupełnie jakby w takich okolicznościach, że on tym przewodniczącym się czuł, krótko mówiąc i taką rolę, nie wiem czy sam sobie wyznaczył, czy ktoś mu wyznaczył, ale w tej roli był - mówił cytowany współpracownik ówczesnego szefa MSW.

"Magazyn śledczy Anity Gargas" przedstawił również niepublikowany wcześniej fragment rozmów rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Donaldem Tuskiem w KPRM. Na pytanie jednego z gości w Kancelarii Premiera, czy nie warto prowadzić śledztwa tak, jak się to robi na całym świecie z zachowaniem jasnych procedur, szef rządu odpowiedział:

- To ja podejmowałem decyzje i to ja byłem osobą odpowiedzialną za to, co jest polską racją stanu w tym postępowaniu. Ja uznałem, że polską racją stanu jest działać tak, jak działaliśmy. (...) Myśmy z góry założyli, że podjęcie procesu negocjacji z Rosją nad nową umową międzynarodową (...) unieruchomi polską stronę w jakichkolwiek działaniach - mówił Tusk na spotkaniu z rodzinami smoleńskimi 10 listopada 2010 roku.

Rosjanie byli jednak skłonni współpracować na mocy umowy polsko-rosyjskiej z 1993 roku tuż po katastrofie smoleńskiej. 12 kwietnia 2010 r. zdecydowali jednak, że śledztwo będzie prowadzone na mocy 13. załącznika konwencji chicagowskiej. Dziennikarze TVP rozmawiali z Maciejem Laskiem, który współpracował z komisją Millera. Były szef PKBWL podkreślił, że o umowie z początku lat 90. wiedział od pierwszych dni po katastrofie. Anita Gargas przypomniała wywiad z "Rzeczpospolitej" z 2013 roku, w którym Lasek stwierdził: - Przez pierwsze dni po katastrofie nie znałem tego porozumienia, ale przypuszczałem, że coś takiego musiało być podpisane podczas wycofywania wojsk rosyjskich (...).

Posiedzenie komisji Millera

Program śledczy TVP ujawnił również nagranie z posiedzenia komisji Millera, na którym podejmowano kwestię konwencji chicagowskiej. - Ja od państwa jadę do premiera, który chce postawić kropkę nad i, ponieważ jego różni doradcy, różnie podpowiadają rozstrzygnięcie ostateczne po stronie polskiej, W związku z czym ja się zobowiązałem, że w dniu dzisiejszym, w czasie tego naszego spotkania, poznam państwa opinię, odwiedzę premiera. I pan premier podejmie ostateczną decyzję, czyli - jeżeli dobrze zrozumiałem - to przyjęcie dla potrzeb strony rosyjskiej interpretacji, że mamy do czynienia z wypadkiem, w którym lot miał charakter pasażerski, jest poprawne, co wcale nie znaczy, że zmuszamy się do tego samego traktowania wypadku w polskim obszarze prawa polskiego, tak? - analizował Jerzy Miller 28 kwietnia 2010 roku.

- Tak, pod rządami Konwencji Chicagowskiej, załącznika trzynastego. I to nie przeszkadza nam, akceptujemy i nie podpowiadamy polskiemu premierowi, że powinien zmienić swoje dotychczasowe stanowisko w tej sprawie - odpowiadał szef MSW w dyskusji z członkami komisji.

W dalszej części Jerzy Miller ubolewał nad współpracą z Rosjanami, którzy ignorowali polską stronę. - Myśmy uznali funkcjonowanie komisji rosyjskiej jako zgodną z prawem międzynarodowym. Natomiast rząd rosyjski się w ogóle nie wypowiada na temat naszej komisji. Dla rządu rosyjskiego nasza komisja nie istnieje. A w związku z tym, to nie są dwie równoprawne komisje. To jest nasza wewnętrzna polska komisja - narzekał minister w rządzie Donalda Tuska.

W końcu ostrzegał członków komisji badania katastrofy smoleńskiej: - Mamy tutaj cztery podmioty, które będą publikowały: komisję rosyjską, prokuratora rosyjskiego, komisję polską, prokuratora polskiego. Albo zadbamy w tej czwórce o spójność dialogu ze społeczeństwami (...) zadbamy o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń albo sami sobie ukręcimy bat na własne plecy - dodał Jerzy Miller.

Źródło: Magazyn śledczy Anity Gargas TVP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka