Katastrofa Tu-154 M nadal dzieli ekspertów, rodziny ofiar i dziennikarzy.
Katastrofa Tu-154 M nadal dzieli ekspertów, rodziny ofiar i dziennikarzy.

Lasek odpowiada podkomisji Macierewicza: Rosjanie ukryli fakty

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Maciej Lasek, szef komisji ds. badania wypadków lotniczych, broni swojego poprzednika Jerzego Millera. Gdyby Rosjanie nie ukrywali nieprzychylnych dowodów ws. katastrofy smoleńskiej, to raporty niczym by się nie różniły - tłumaczy zarzuty podkomisji MON.

"Nasze ustalenia zostaną zderzone z ustaleniami rosyjskimi, (...) i jeżeli te dwa raporty będą różne, to będzie do tego cała teoria spiskowa zbudowana w społeczeństwie, że albo ten ukrył, albo tamten ukrył, ale na pewno prawda jest gdzieś jeszcze indziej" - mówił Jerzy Miller wiosną 2011 roku na zamkniętym spotkaniu komisji, badającej katastrofę smoleńską. Nagrania z posiedzenia opublikowała w czwartek podkomisja, powołana przez Antoniego Macierewicza. Były minister w rządzie Tuska radził również członkom komisji, by napisali raport tak, żeby przekaz był jasny i spójny z wersją rosyjską.

"Raporty się różnią, teorie spiskowe istnieją"

Maciej Lasek w spotkaniu z Jerzym Millerem nie uczestniczył, ale odpowiada: raporty strony polskiej i MAK się różnią, a teorie spiskowe i tak się pojawiają. - Nie byłem na tym spotkaniu, ale słuchałem taśmy i wielokrotnie o tym na posiedzeniach komisji rozmawialiśmy, że przekaz ma być spójny, co znaczy, że jeżeli bazujemy na tych samych faktach, to raporty nie powinny się różnić - podkreślił.

- Okazało się jednak, że nie bazowaliśmy na tych samych faktach, ponieważ Rosjanie część tych faktów skrupulatnie ominęli w swoim raporcie, i dlatego się różnimy - stwierdził Lasek. MAK przede wszystkim bagatelizował stan lotniska w Smoleńsku i nie ocenił negatywnie pracy kontrolerów rosyjskich. Rosjanie uważają, że gen. Andrzej Błasik był w kokpicie i wywierał presję bezpośrednio na pilotów, a z nim z kolei na załogę naciskał "najważniejszy pasażer". Komisje Millera i Laska stwierdziły: generał nie miał wpływu na podejmowane przez pilotów decyzje, choć przebywał w ostatniej fazie lotu w kabinie.

Podkomisja "amatorów", manipulacje MON

- Nie dowiedzieliśmy się tak naprawdę niczego nowego - tak prezentację podkomisji smoleńskiej ocenia Maciej Lasek. - Podkomisja po raz kolejny pokazuje, że wybiera sobie z materiałów, co jej pasuje, i odrzuca to, co nie pasuje - dodał. Lasek wytłumaczył również, dlaczego w nagraniach z czarnych skrzynek brakuje kilku sekund. Według poprzedniej komisji, dane z ostatnich 1.5 sekund nie nagrały się na rejestratorach, a w kolejnych 0.5 sekundach eksperci nie wiedzieli, czy zapis jest prawidłowy w obliczu odcięcia napięcia w Tupolewie. 

- ATM sięgnęło bezpośrednio do danych zapisanych na kasecie i nagle się okazało, że zapis jest całkowicie zgodny z zapisem rosyjskiego rejestratora katastroficznego. Zostały wykonane nowe odczyty. Biegli prokuratury się temu przyjrzeli, my też to widzieliśmy. Wyszło na to, że w zasadzie nie ma to absolutnie żadnego wpływu na trajektorię lotu i przebieg wydarzeń - komentował Lasek.

Szef państwowej komisji ds. badania wypadków lotniczył podkreślił, że szczątki Tupolewa nie były osmolone jak po wybuchu. - To kiedyś już pokazywaliśmy, że na normalnych zdjęciach, niemodyfikowanych przez nich, ani wziętych z internetu, nie widać tego - stwierdził.

Krytycy Macierewicza

Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i dziennikarzy uważa, że nic sensacyjnego podkomisja smoleńska nie ujawniła. - Moim zdaniem nic nowego się tam nie pojawiło. Cieszę się, że nic nowego się nie pojawiło, bo obawiałem się, są jakieś nowe tropy w kierunku zamachu. A wolę żyć w przeświadczeniu, że mój tata zginął w wypadku lotniczym - powiedział Maciej Komorowski, syn Stanisława Komorowskiego (byłego podsekretarza stanu w MSZ i MON w latach 2005-2010), który zginą 10 kwietnia 2010 roku.

- Żadnych nowych elementów nie mieliśmy. Dla mnie przyczyny są jasne. Choć jeśli podkomisja znajdę dowody, przyjmę do wiadomości inną wersję wydarzeń - podsumował Komorowski.

- Czy podkomisja ma przedstawić przyczyny katastrofy czy ocenić to co działo się po katastrofie? - pytał na Twitterze wydawca programów w TVN24, Maciej Słomczyński.

Andrzej Gajcy (Onet) oczekiwał na prezentację nowych dowodów z 10 kwietnia 2010 roku. - Ciekawe dlaczego podkomisja smoleńska nie pokazała zapowiadanych nowych nagrań kokpitu tupolewa z wieżą w Smoleńsku? - napisał.

- Konferencja podkomisji smoleńskiej miała wstrząsnąć. I wstrząsnęła. Rażącym brakiem profesjonalizmu - krytykował podkomisję Michał Szułdrzyńki z "Rzeczpospolitej".

Źródło: PAP, TVN24

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka