Antoni Macierewicz, szef MON. Fot. PAP/Rafał Guz
Antoni Macierewicz, szef MON. Fot. PAP/Rafał Guz

Nowe limuzyny bez przetargu dla MON. Medialna burza wokół Macierewicza

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 156

Portal Onet.pl zarzuca resortowi obrony narodowej, że zakupiono 30 limuzyn za ponad 35 mln złotych bez przetargu. W ostatnich tygodniach nasilają się kłopoty wizerunkowe ministra Antoniego Macierewicza.

Zakup samochodów przez MON

BMW serii "7", X5, 11 sztuk Audi Q7 - wszystkie samochody, MON zakupiło z najnowszym wyposażeniem. Edyta Żemła - dziennikarka Onetu - twierdzi, że zakup o wartości ponad 35 mln złotych został dokonany bez przetargu. Ministerstwo wykorzystało zapisy specustawy, uchwalonej tuż przed szczytem NATO w lipcu w Warszawie.

Zaciekawienie mediów tematem samochodów MON wzrosło po wypadku z udziałem wiceprezesa PiS. W ubiegłą środę, na drodze z Torunia do Warszawy, dwa samochody z kolumny rządowej uderzyły w stojące pojazdy na czerwonym świetle. Antoni Macierewicz przesiadł się do innego auta, by zdążyć na galę tygodnika "W Sieci", podczas której ogłoszono Jarosława Kaczyńskiego "Człowiekiem Wolności" w 2016 roku. Krytycy ministra zwracali uwagę na brawurową jazdę pochwalonego przez MON kierowcy BMW i na to, że Macierewicz nie zorientował się, jaki jest stan zdrowia poszkodowanych w wypadku. Miało się liczyć tylko punktualne przybycie na galę tygodnika.

Posłowie PO zapowiadają złożenie wniosku do NIK ws. przetargu na limuzyny dla MON. - Sprawa wymaga pilnego wyjaśnienia. W państwie mamy przecież instytucje, które zajmują się monitorowaniem wydatkowania środków publicznych - uważa Czesław Mroczek. Jego zdaniem, ekskluzywne samochody można było wypożyczyć na czas trwania szczytu NATO.

Kłopoty wizerunkowe Macierewicza

- Premier redukuje etaty, zwolniła wielu kierowców, korzysta tylko z jednej limuzyny. Podobne praktyki są stosowane w innych resortach, tylko w MON panują inne zwyczaje - mówi jeden z ważnych urzędników państwowych w rozmowie z Salon24.pl. Grzegorz Jankowski - były redaktor naczelny "Faktu" - na swoim mikroblogu: "Zadzwonił do mnie przed chwilą wysokiej rangi urzędnik państwowy: - Właśnie przeczytałem twojego posta o wypadku Macierewicza. Często obserwuję kolumny samochodowe prezydenta, pani premier, prezesa oraz różnych ministrów. I zgadnij, kto ma najwięcej aut w obstawie? I dlaczego to aż trzy razy więcej. Zgadniecie? Dla ułatwienia dodam, że nie jest to prezydent, ani pani premier, ani prezes" - napisał dziennikarz.

Nieoficjalnie wiadomo, że ostatnia zła passa ministra Macierewicza bardzo irytuje część otoczenia Jarosława Kaczyńskiego i polityków z rządu. Problemy wizerunkowe w MON rozpoczęły się na dobre od publikacji "Faktu", który zarzucił Bartłomiejowi Misiewiczowi imprezowanie w klubie w Białymstoku z udziałem kierowcy Żandarmerii Wojskowej. Młody rzecznik MON zdementował, by korzystał z takich wygód, ale nie pozwał dziennikarzy tabloidu. Kilka godzin po imprezie asystował Antoniemu Macierewiczowi w uroczystości otwarcia punktu informacyjnego Wojsk Obrony Terytorialnej.

Do tamtej sprawy odniosła się m.in. Beata Szydło: - Minister Macierewicz jest jego szefem i wie, jaką decyzję należy podjąć - stwierdziła szefowa rządu.

Źródło: Onet.pl

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka