Marzena Kruk jest współwłaścicielką kontrowersyjnej działki przy Placu Defilad, fot.  Flickr.com/Piotr Drabik
Marzena Kruk jest współwłaścicielką kontrowersyjnej działki przy Placu Defilad, fot. Flickr.com/Piotr Drabik

Afera reprywatyzacyjna - urzędniczka doniosła na samą siebie. "Jest mi wstyd"

Redakcja Redakcja Reprywatyzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Marzena Kruk, współwłaścicielka słynnej działki przy Placu Defilad sama na siebie doniosła do prokuratury. „Jest mi po prostu wstyd” – napisała w zawiadomieniu.

O sprawie pisze "Rzeczpospolita". W oświadczeniu przesłanym prokuraturze urzędniczka napisała, że przez sześć ostatnich lat zapomniała wpisać m.in. 2 mln zł odszkodowania od miasta Warszawy i 6,3 mln zł „zapłaty tytułem aktu notarialnego” od pewnej spółki (o nazwie Plater). Zaznaczyła też, że w 2013 roku posiadane przez nią środki wynosiły 3,5 mln zł.

Oświadczenia majątkowe Marzeny Kruk

Jednak pełna kwota niewpisanych przez nią sum w oświadczeniach majątkowych – jak przypuszczają śledczy – jest większa, może sięgać kilkudziesięciu milionów złotych. Sprawą zajmuje się Prokuratura Regionalna we Wrocławiu, która prześwietla dokumenty Kruk. 

Warszawski ratusz ujawnił „Gazecie Wyborczej”, że w ciągu ostatnich czterech lat Kruk dostała od miasta ponad 38 mln zł odszkodowań za nieruchomości, do których roszczenia kupiła. Urzędnicy złożyli zawiadomienie do prokuratury ws. wypłat i odszkodowań dla prawniczki. 

Prawniczka zasłania się niewiedzą

Marzena Kruk jest współwłaścicielką słynnej działki w centrum Warszawy, w sąsiedztwie Pałacu Kultury i Nauki, wartej ok. 160 mln zł. Prywatnie jest siostrą Roberta Nowaczyka, adwokata, który doprowadził do reprywatyzacji ok. 50 adresów w stolicy. Przez wiele lat była pracownicą Ministerstwa Sprawiedliwości.

Prawniczka tłumaczy, że zatajenie informacji o majątku było zwykłym błędem spowodowanym problemami prywatnymi i nieświadomością. „Podawałam informacje, które pamiętałam, lub przepisywałam z oświadczenia z poprzedniego roku” – pisze Kruk do prokuratury. "Jest mi po prostu wstyd" - dodaje. 

Brak kontroli w Ministerstwie Sprawiedliwości

Przez lata nikt z ministerstwie nie kontrolował oświadczeń urzędniczki. Dopiero kiedy wybuchła afera reprywatyzacyjna sprawą zajęła się komisja dyscyplinarna przy ministrze sprawiedliwości. Kruk o nieścisłościach w oświadczeniach poinformowała dyrektora generalnego ministerstwa i obiecała braki uzupełnić. We wrześniu odeszła z resortu na własną prośbę, bez konsekwencji służbowych, a ministerstwo zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zatajenia majątku w oświadczeniach.

źródło rp.pl

ja

Zobacz także:

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka