Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, fot. PAP/EPA/PATRICK SEEGER
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, fot. PAP/EPA/PATRICK SEEGER

Debata o Polsce w PE - znów zastrzeżenia do TK

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 84

Parlament Europejski debatował o Polsce. Nie jest to pełna debata z kilkoma głosami z każdej grupy, jak to było w styczniu, kiedy do Strasburga przyleciała premier Beata Szydło, ale UE znów próbuje przywołać Polskę do porządku, zwłaszcza w kwestii praworządności i Trybunału Konstytucyjnego. 

Zastrzeżenia KE dotyczące Trybunału Konstytucyjnego

- Zastrzeżenia Komisji Europejskiej dotyczące składu i funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego pozostają nierozwiązane - powiedział w trakcie debaty wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

Timmermans zwrócił uwagę, że mimo pewnych poprawek ze strony polskiego rządu, przedmiotem troski KE pozostaje skład Trybunału, publikacja jego wyroków oraz efektywność możliwości weryfikacji konstytucyjności stanowionego prawa.

Przypomniał zalecenia, jakie dla polskich władz wydała w lipcu KE, a które nie zostały spełnione: trzech wybranych legalnie przez poprzedni Sejm sędziów nie ma możliwości pełnienia funkcji; publikacja wszystkich wyroków Trybunału powinna następować automatycznie, a nie zależeć od decyzji władz; skuteczność funkcjonowania TK nie powinna być w żaden sposób demontowana przez nowe ustawy czy reformy. 

Polska dostała w lipcu trzy miesiące na poinformowanie Komisji Europejskiej o realizacji zaleceń, jakie ta wydała w ramach prowadzonej wobec naszego kraju procedury ochrony praworządności. 

Debata o nadużyciach władzy w Polsce

Zdaniem Janusza Lewandowskiego z PO, to nie jest debata o Polsce, tylko o nadużyciach polskich władz i "jest dowodem na to, że demokratyczny świat upomina się o Polskę jako członka swojej rodziny".

Zdaniem Lewandowskiego polskie władze dopuszczają się "nadużyć", które "są zagrożeniem dla demokracji, swobód obywatelskich i obracają się przeciwko obywatelom". - Polacy nie głosowali na paraliż Trybunału Konstytucyjnego, czystki w mediach. Polacy nie głosowali na niszczenie służby cywilnej, nieuprawnioną ingerencję w prywatność - mówił europoseł PO.

źródło EBS/x-news

- To nieprawda, że Parlament Europejski i Komisja Europejska są przeciwko Polsce - wtórował mu szef socjalistów w PE, włoski europoseł Gianni Pittella. - Chcę powiedzieć mieszkańcom Polski: my walczymy dla was, u waszego boku, a nie przeciwko wam - zapewniał.

Jego zdaniem pewne działania podejmowane przez polski rząd, zagrażają praworządności. - Prosiłbym polski rząd: bądźcie spokojni, zaufajcie swemu narodowi. Nie możecie traktować narodu jak zakładnika swoich lęków (...) Dlaczego boicie się Trybunału Konstytucyjnego? Skąd czystki w mediach? - pytał Pittella. 

Polemika Ryszarda Legutki z Fransem Timmermansem

Europoseł PiS Ryszard Legutko zarzucił europosłom, że kierują się uprzedzeniami do rządu polskiego i do wszystkiego, co ten rząd reprezentuje oraz są ignorantami w kwestii spraw Polski. - Prawda jest taka, że jesteście państwo organicznie niezdolni do zaakceptowania faktu, że mogą istnieć rządy i partie, które różnią się od was poglądami i te poglądy mają dobre racje - podkreślał. 

Legutko zarzucił też Komisji Europejskiej, że ta łamie traktaty unijne, prowadząc wobec Polski procedurę praworządności i uzurpuje sobie trzy funkcje - oskarżyciela, sędziego i egzekutora. Poinformował, że do KE i Rady Europy zostały wysłane analizy ekspertów w sprawie TK, zlecone przez marszałka Sejmu. - Będę bardzo szczęśliwy, jeśli przewodniczący Timmermans odpowie na argumenty w nich zawarte - zaznaczył Legutko.

Timmermans, odpowiadając Legutce, podkreślał, że rząd nie może podważać niezależności sądownictwa i Trybunału Konstytucyjnego, a tak się dzieje, jeśli chce decydować, które orzeczenia publikuje, a które nie.

- Jeśli pan zaakceptuje, że niezależność wymiaru sprawiedliwości jest kluczową częścią poszanowania państwa prawa, to jak się to dzieje, że w Polsce władza wykonawcza może wybierać, czy może publikować, czy nie, orzeczenia najwyższego trybunału w kraju, w oparciu o to, czy mu się to orzeczenie podoba, czy nie podoba? To nie odpowiada zasadzie niezależności wymiaru sprawiedliwości - zwrócił się do eurodeputowanego PiS Timmermans.

Lewica i Zieloni o aborcji i imigrantach

Przedstawicielki Zjednoczonej Lewicy Europejskiej napominały Polskę w kwestii kryzysu migracyjnego oraz inicjatywy obywatelskiej w sprawie zaostrzenia prawa o aborcji.

- Rządzący na Węgrzech i w Polsce zapowiedzieli kontrrewolucję kulturalną, poprzez którą chcą zagwarantować swoją suwerenność, opartą tylko na korzeniach chrześcijańskich - alarmowała Włoszka Barbara Spinelli.

- Wartości europejskie są ściśle związane z suwerennym myśleniem i prawem do decydowania o swoim ciele - podkreślała Holenderka Judith Sargentini. - Widzimy, że rząd (polski) inaczej określa suwerenność. Chodzi tutaj o suwerenność grupową - dodała. Według niej Polacy zrobili krok wstecz, jeśli chodzi o demokrację. 

Holenderska liberalna europosłanka Sophia in t'Veldt, podobnie jak poprzedni mówcy, podkreśliła, że debata PE nie jest debatą o Polsce, ale o podstawowych wartościach UE. - To uderza w samo sedno tego, czego dotyczy UE: państwa praworządnego praw podstawowych i demokracji - powiedziała, wyrażając poparcie dla inicjatywy KE, która prowadzi procedurę ochrony państwa prawa wobec Polski. Według niej powinien powstać nowy mechanizm służący do oceny przestrzegania zasad państwa prawa w krajach UE. 

Eurosceptycy: Ręce precz od Polski

- Ręce precz od Polski. Cała ta debata jest brutalnym atakiem na moją ojczyznę - wołał deputowany partii Korwin, należący do frakcji Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej, Robert Iwaszkiewicz. Jak podkreślił, Polacy nie potrzebują rad ze strony Parlamentu Europejskiego, bo sami wiedzą, jak mają się rządzić.

Krytykował PE, że ten debatuje o Trybunale Konstytucyjnym czy przestrzeganiu Karty Praw Podstawowych przez Polskę, gdy "państwa europejskie upadają pod zalewem milionów nielegalnych uchodźców".

Stanisław Żółtek z Kongresu Nowej Prawicy (frakcja Europa Narodów i Wolności) mówił, że zarówno PiS, jak i PO "próbują zdobyć całą władzę i pod przykrywką dobra wspólnego zagarnąć mienie i wolność obywateli". - Urzędnicy UE stanęli tylko po tej stronie, która przed nimi klęka - przekonywał.

Jak twierdził, unijni komisarze "zapomnieli, gdzie ich miejsce, i chcą rządzić swoimi panami". "Zajmijcie się lepiej tym, co sami stworzyliście, czyli napływem zarazy islamskiego terroru" - mówił deputowany.

Jedyny występujący w czasie debaty europoseł niezrzeszony Zoltan Balczo z Węgier podkreślał, że wynik referendum w Wielkiej Brytanii pokazuje, że obywatele państw UE nie chcą, żeby to Bruksela decydowała o ich życiu. - W przypadku debaty dotyczącej Polski (...) ingerujemy w wewnętrze sprawy tego kraju - ocenił. Jego zdaniem niektórzy eurodeputowani "nie chcą zaakceptować większej roli tradycji chrześcijańskiej w Polsce w porównaniu z innymi krajami europejskimi".

Wiceminister sprawiedliwości, Marcin Warchoł, który jako reprezentant polskiego rządu przysłuchiwał się dyskusji w Strasburgu ocenił, że debata europarlamentu nie wniosła niczego nowego i powieliła argumenty Komisji Europejskiej, "które nie mają nic wspólnego z ochroną praworządności, a są raczej ochroną niepraworządności". Jak dodał, akceptacja tych argumentów "musiałaby prowadzić do zmiany porządku konstytucyjnego w naszym kraju, a z tym się zgodzić nie można".

Parlament Europejski jest odklejony od rzeczywistości

- Debata miała wymiar mocno emocjonalny, powiedziałbym napastliwy. W wielu wypowiedziach padało hasło aborcji - zauważył Warchoł. Podkreślił, że inicjatywa zaostrzenia przepisów o aborcji nie jest projektem rządowym. - Rząd nie ma z tym nic wspólnego, tymczasem PE już się tą kwestią zajmuje. To pokazuje, jak bardzo Parlament jest odklejony od rzeczywistości, która ma miejsce w Polsce i de facto nie interesuje go rozwiązanie sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego, tylko zaognianie tego konfliktu - powiedział.

Zdaniem Warchoła PE stosuje podwójne standardy wobec polskiego rządu, skoro nie reagował, gdy w Sejmie poprzedniej kadencji "dokonywano skoku na Trybunał" czy inwigilacji dziennikarzy. Według niego Timmermans zachowuje się i mówi tak samo jak prezes TK Andrzej Rzepliński - z polityka stał się urzędnikiem. 

Dodał, że wyroki TK, których publikacji domaga się KE (w sprawie składu Trybunału oraz ustaw o jego funkcjonowaniu), nie są wyrokami w rozumieniu polskiego porządku konstytucyjnego i nie można ich opublikować. - Wszystkie wyroki zostały opublikowane, nie ma dualizmu prawnego i w związku z tym nie widzę problemu - dodał.

Debata w PE - zły symbol porażki polityki PiS

Szef Platformy Grzegorz Schetyna ubolewał nad kolejną debatą w europarlamencie: - O Polsce mówi się źle, Polskę się strofuje, Polska jest wskazywana jako obiekt problemów, kłopotów, braku porozumienia i braku takiej otwartości, wyciągania wspólnych wniosków, bycia częścią europejskiej wspólnoty - wyliczał. 

Rządzącemu Prawu i Sprawiedliwości zarzucił "łamanie zasad praworządności, konstytucji oraz walkę z niezależnością TK". - I nie widać końca tych aktywności rządu PiS, dlatego mówimy, że to zły dzień, zły symbol porażki polityki PiS. I ta sytuacja będzie coraz gorsza, bo ona będzie wpływać na nasze bezpieczeństwo finansowe - przekonywał lider Platformy.

Schetynie wtórował były wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski. Uważa on, że rezolucja, którą ma przyjąć PE ws. Polski jest "wyrazem troski" naszych unijnych partnerów oraz dowodem na to, że nie wierzą oni w dialog z polskim rządem. - Niestety to może się źle skończyć - tym, że Komisja Europejska będzie musiała uruchomić procedurę traktatową, która może się zakończyć sankcjami dla Polski, ale - co najważniejsze - w tej atmosferze alienowania naszych najbliższych partnerów, atakowania instytucji europejskich, będzie bardzo trudno załatwić jakikolwiek ważny dla Polski interes - przestrzegał Trzaskowski.

Według niego, obecnie nie ma polskiego głosu w debacie o unijnym budżecie, polityce energetycznej. Jak mówił, dzieje się tak, ponieważ "Polska znalazła się na cenzurowanym". 

osowanie nad rezolucją o sytuacji w Polsce

W środę odbędzie się głosowanie nad rezolucją o sytuacji w Polsce i jej wpływie na prawa podstawowe. Wspólny projekt rezolucji przygotowało pięć głównych frakcji w PE. Odrębny projekt złożyli europosłowie PiS.

Złożony przez większość frakcji (chadeków, socjalistów, liberałów, Zielonych i Zjednoczoną Lewicę Europejską) projekt rezolucji o Polsce mówi o zaniepokojeniu PE paraliżem Trybunału Konstytucyjnego, a także odnosi się do innych spraw, które budzą zaniepokojenie większości europosłów, jak np. sytuacja mediów publicznych, ustawa o policji, o służbie cywilnej, o prokuraturze, czy też prawa kobiet oraz plan zwiększenia wycinki Puszczy Białowieskiej.

W projekcie rezolucji, którą złożyła frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do której należy PiS, napisano, że "kryzys konstytucyjny (w Polsce) rozpoczął się w trakcie kadencji poprzedniego parlamentu", bo to poprzedni Sejm przyjął ustawę umożliwiającą wybór sędziów TK na okres po wyborach. Wskazano też, że obecny rząd "wykazał się dobrą wolą i zareagował na żądania Komisji Europejskiej i Komisji Weneckiej poprzez przygotowanie nowej ustawy o TK i publikację 21 werdyktów Trybunału".

źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka