Hillary Clinton przyjęła oficjalnie nominację Demokratów na kandydatkę do Białego Domu. W swoim przemówieniu atakowała Donalda Trumpa i starała się przekonać sympatyków Berniego Sandersa. Clinton zapewniała, że poradzi sobie z terroryzmem islamskim.
Chelsea Clinton: Jestem dumna z matki
- Z pokorą, determinacją i ufnością w przyszłość Ameryki przyjmuję od was nominację na prezydenta Stanów Zjednoczonych - powiedziała Hillary Clinton. Zanim wyszła na mównicę, zapowiedziała ją jej córka Chelsea. Przekonywała, że Hillary jest matką, na którą zawsze mogła liczyć i kobietą „motywowaną przez współczucie i poczucie sprawiedliwości”. - Mam nadzieję, że moje dzieci będą tak dumne ze mnie, jak ja jestem dumna ze swej matki - powiedziała Chelsea.
Trump chce podzielić Amerykanów
Clinton już na początku wystąpienia krytykowała Donalda Trumpa, który wg niej dzieli i skłóca ze sobą Amerykanów. - Dewiza naszego kraju to: e pluribus unum (w wielości jedność). Trump chce nas podzielić. Chce, żebyśmy się bali przyszłości. Wiemy, co nam grozi, ale się nie lękamy (…). Chcemy żyć w kraju, gdzie miłość triumfuje nad nienawiścią - powiedziała.
- Nie zbudujemy muru, tylko silną gospodarkę - odpowiedziała na czołowy postulat Trumpa. - Nie będziemy stawiać bariery przeciw jednej religii, będziemy walczyć z terroryzmem ze wszystkimi Amerykanami - dodała w aluzji do proponowanego przez Trumpa zakazu wjazdu muzułmanów do USA.
Przestrzegała, że Trump dąży do autorytaryzmu. Podkreśliła, że demokracja amerykańska to system oparty na wspólnym wypracowywaniu rozwiązań w drodze kompromisów, a nie narzucaniu swej woli innym.
Zobacz Trump oficjalnym kandydatem Republikanów na prezydenta
Hillary: Będę silnym przywódcą
Clinton obiecała, że będzie silnym przywódcą na arenie międzynarodowej, który poradzi sobie z terroryzmem islamskim i stawi czoło innym wrogom Ameryki. Wymieniła tu Rosję – „we współdziałaniu z sojusznikami za granicą”. Trump – przekonywała – nie jest kompetentny ani dość zrównoważony, aby powierzyć mu rolę przywódcy supermocarstwa.
Fragment przemówienia Hillary Clinton, źródło RUPTLY/x-news
Koniec przywilejów dla bogaczy
Hillary Clinton mówiła też o spadku kondycji państwa. - Nasza gospodarka nie działa tak, jak powinna, bo demokracja nie działa, jak powinna. Przyrzekła, że będzie dążyć do likwidacji przywilejów podatkowych dla wielkich korporacji. - Nie można pozwolić, by Wall Street niszczył Main Street (zwykłych Amerykanów ) - powiedziała z naciskiem.
Clinton umizguje się do sympatyków Sandersa
To, jak twierdzą komentatorzy, był wyraźny ukłon w stronę wyborców Berniego Sandersa. Obiecała spełnić postulaty Sandersa: zapewnienie „darmowych studiów dla wszystkich”, umorzenie długów absolwentów wyższych uczelni na naukę; publiczne inwestycje w celu stworzenia milionów miejsc pracy. - Nie tylko zrealizujemy te inwestycje, ale nawet je sfinansujemy - zapewniła, dodając, że zwiększone wydatki rządowe zostana pokryte z wyższego opodatkowania bogaczy.
Amerykanie są niezadowoleni
W oczach lewego skrzydła Demokratów Hillary Clinton była dotąd politykiem posłusznym wielkim bankom i oligarchii wielkiego biznesu. Jej zwrot na lewo w przemówieniu na konwencji komentuje się jako wyraz starań, aby się przedstawić wyborcom jako „kandydatka zmiany”. Mimo że gospodarka USA idzie w górę, to większość Amerykanów – jak wskazują sondaże – nie jest zadowolona ze swej sytuacji i stanu państwa i pesymistycznie ocenia przyszłość swych dzieci.
Przemówienie Hillary zebrani na konwencji przyjęli burzliwą owacją. Na scenie dołączyli do kandydatki jej mąż Bill Clinton, Chelsea i jej mąż Marc Mezvinsky, oraz kandydat na wiceprezydenta Tim Kaine. Przemawiali też wojskowi, weterani wojen.
Zobacz
źródło PAP
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.