Prezes IPN, Łukasz Kamiński. Fot. ipn.gov.pl
Prezes IPN, Łukasz Kamiński. Fot. ipn.gov.pl

Prezes IPN: W Polsce nadal funkcjonuje PRL

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 67

To już pewne - PiS zamierza wybrać swojego kandydata na prezesa IPN. Ruszyła giełda nazwisk, dotychczasowy szef placówki liczy się z tym, że kończy się jego misja. Łukasz Kamiński życzy, by Instytut nie został upolityczniony i uważa, że po Polsce nadal krąży widmo PRL-u.

- Polityka, a w zasadzie ingerencje polityków, zawsze były największym zagrożeniem dla IPN, zarówno w starej, jak i w nowej ustawie - podkreślił prezes IPN w wywiadzie, udzielonym Robertowi Mazurkowi w "Rzeczpospolitej".

Jan Darus poażnym kandydatem na prezesa IPN

Jednym z kandydatów na fotel prezesa placówki, o którym rozważają politycy PiS, ma być Jan Draus. To profesor i były członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, ale też senator II kadencji parlamentu. Tygodnik "W Sieci" napisał kilka tygodni temu, że PiS poprze właśnie Drausa na stanowisko prezesa IPN, ale politycy tej partii nazwali spekulacje "kaczką dziennikarską". Profesor może znaleźć się w zreformowanym Kolegium IPN. Historycy, związani z Instytutem, wskazują na dwóch potencjalnych i mocnych kandydatów na miejsce Kamińskiego: profesorów Sławomira Cenckiewicza i Krzysztofa Szwagrzyka. 

- Słyszałem o gorszych kandydaturach. Prof. Draus był członkiem Kolegium Instytutu, ale dziś stanęłoby przed nim bardzo trudne zadanie – zapanować nad rozbudowanym IPN. (...) Mam nadzieję, że ktokolwiek zostanie moim następcą, będzie chronił Instytut przed wciągnięciem go do bieżącej polityki.- komentował Kamiński.

Łukasz Kamiński dementuje podejrzenia o popieranie PO

Prezes Instytutu odpowiedział na zarzuty, jakoby popierał PO i dlatego został wybrany na tak ważną funkcję w 2011 roku. - Nie wiem, dlaczego zarzucano mi bliskie relacje z Platformą. To zabawne, bo ja nawet nie znam żadnych polityków PO - stwierdził. - Przypomnijmy pogrzeb gen. Jaruzelskiego - jako jedyny urzędnik państwowy miałem zdanie odrębne w tej sprawie i uważałem, że nie należy mu się pochówek z wszelkimi honorami - dodał Łukasz Kamiński.

Sprawcy zbrodni komunistycznych pozostali bezkarni

Według historyka, Polska stanęła po 1989 roku przed problemem rozliczenia się ze spuścizny komunistycznego systemu. I było ono zbyt powierzchowne, a już z pewnością - zbyt późne. - Mnie boli, że nie ukarano wielu sprawców zbrodni komunistycznych. I mówię tu nie tylko o swojej kadencji czy historii IPN, ale o całej historii po 1989 roku. Myślę o tym, co by było, gdyby IPN powstał - jak Instytut Gaucka - w 1990 roku, kiedy nie tylko żyło więcej sprawców, ale też ich poczucie pewności siebie było dużo mniejsze - powiedział. Kamiński zaznaczył, że gdyby szybciej uporanoby się z pokazaniem prawdziwego oblicza PRL, Polska byłaby dzisiaj w innym miejscu.

Prezes IPN obecną sytuację w III RP, po upadku komunizmu, zilustrował za pomocą szklanki z sokiem o dwóch kolorach. - Mieliśmy dużą szklankę czerwonego soku i mogliśmy 25 lat temu go wylać i wlać nowy, biały. Zamiast tego my, nie ruszając tamtego, cały czas dolewamy nowy i to się miesza. Sok nie jest więc już czerwony, ale nie jest też biały. (…) Nie tylko mentalność została nam wymieszana, ale nawet przepisy - mamy choćby prawo prasowe z czasów stanu wojennego, w którym nikt nie zmienił nazwy i wciąż funkcjonuje w nim Polska Rzeczpospolita Ludowa - przytoczył przykłady.

Nowelizacja ustawy o IPN autorstwa PiS

Kilka dni temu prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN. Wcześniej Rada Instytutu krytykowała nowelizację ustawy o IPN, obawiając się naruszania niezależności Instytutu, upolitycznienie pozycji prezesa i pozbawienie historyków wpływu na Kolegium IPN. Środowisko badaczy dziejów najnowszych jest podzielone w ocenach. Sławomir Cenckiewicz jest gorącym orędownikiem zmian w Instytucie, podobnie jak polityk PiS, prof. Jan Żaryn. Z kolei nowelizację ustawy o IPN skrytykowali m.in. profesorowie Antoni Dudek i Andrzej Paczkowski.

Prezes IPN, według zapisów ustawy PiS, będzie wybierany i odwoływany przez Sejm, a nie jak dotychczas wybierany przez Radę IPN, która rekomendowała parlamentarzystom kandydatury. W struktury Instytutu zostanie wchłonięta Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. PiS odtajni zbiór zastrzeżony, choć nie dotyczy to tej grupy dokumentów, na którą zgody nie wyda ABW.

Źródło: "Rzeczpospolita"

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka