Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/Jakub Kamiński

Kaczyński rozpoczyna kampanię w Warszawie. "Nie sprzedamy suwerenności"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 101

Prezes PiS zachęcił warszawskich działaczy na konferencji prasowej do wytężonej walki o władzę w stolicy. Według Kaczyńskiego, skończyły się czasy dla wybranych grup, które żądają, by "było tak jak było".

PiS chce uzyskać władzę w Warszawie

- Polacy mają prawo do zmiany, mają prawo do naprawy Rzeczypospolitej, mają prawo do budowy jej nowego, lepszego, korzystniejszego dla zdecydowanej większości Polaków, kształtu i my z tego prawa nie ustąpimy - stwierdził prezes PiS. Kaczyńskizainagurował zjazd regionalny partii i wezwał działaczy PiS do pracy w celu uzyskania władzy w Warszawie. Wybory samorządowe odbędą się w 2018 roku, ale partia rządząca rozważa wariant przedwczesnego głosowania.

Trybunał Konstytucyjny nie może lekceważyć ustaw

Kaczyński podkreślił, że nie zgadza się z filozofią, wyrażaną przez część opozycji i liberalne elity, według których "ma być tak jak było". - Nic nie ma się zmienić. Wszystko, jeżeli chodzi o realne stosunki społeczne ma pozostać na swoim miejscu. Na to nie ma zgody - powiedział.

- Jeżeli więc mamy mieć demokratyczne państwo prawa, to żaden organ państwa, w tym i Trybunał Konstytucyjny nie może lekceważyć ustaw. A przecież ten spór toczy się dzisiaj o to, iż Trybunał, a może dokładniej jego prezes uznał, że ustawa z grudnia zeszłego roku, ustawa bezpośrednio legitymizowana, jakby ustawa wykonawcza w stosunku do konstytucji, do art. 197, w gruncie rzeczy nie obowiązuje. Można ją uchylić bez żadnej procedury, można powiedzieć, że jej po prostu nie ma - tłumaczył prezes PiS.

Sędziowie TK łamią demokrację

To nie partia rządząca, ale właśnie sędziowie łamią demokrację według Kaczyńskiego. - Trybunał Konstytucyjny w tym momencie uznał się za suwerena, za kogoś, kto jest ponad innymi władzami i za instytucję, która w gruncie rzeczy może działać na zasadach arbitralnych - stwierdził.

Kaczyński wspominał również o wyborach z 4 czerwca, które odbyły się za porozumieniem władzy komunistycznej i części opozycji po Okrągłym Stole. Jego zdaniem, był to dobitny przykład wyodrębnienia się uprzywilejowanych grup, które miały większe prawa, niż zwykli obywatele. Mówił o PZPR i jego satelitach - przegranych w wyborach 4 czerwca. Prezes PiS stwierdził, że prawdziwie wolne wybory odbyły się ponad rok później. - I co się stało proszę państwa? Otóż wybuchła rebelia. Rebelia, tak, rebelia, nie zwykła działalność opozycji - podsumował. Kolejną "rebelią" była wygrana PiS w wyborach w 2005 roku i wreszcie ostatnia z 2015 roku.

- Gdybyśmy ten spór przegrali, gdybyśmy ustąpili, to byśmy przyznali, że reprezentujemy tę wielką część społeczeństwa, która w Polsce chce zmian, a która tak naprawdę w tym realnym ustroju nie ma praw. Na to nie ma zgody - powiedział prezes PiS.

- Są tacy, którzy chcą sprzedać suwerenność. Jesteśmy ostatnia siłą polityczna w Polsce która jest na to gotowa - mówił. - Polska może zawierać rózne układy i kompromisy, ale musi pozostać suwerenna, pozostać państwem Polaków i krajem, króry ma szanse rozwojowe - dodał prezes PiS.

Źródło: PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka