Antoni Macierewicz. Fot. PAP/Adam Warżawa
Antoni Macierewicz. Fot. PAP/Adam Warżawa

Macierewicz odpowiada na list b. szefów MON. "To polityka wstydu i bezczelności"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 59

Każdy były szef MON, który domaga się w liście otwartym mojej dymisji, jest odpowiedzialny za stan polskiej armii - stwierdził Antoni Macierewicz. Minister w rządzie Beaty Szydło recenzuje w odpowiedzi sygnatariuszy apelu.

List otwarty poprzednikó Macierewicza

W liście, opublikowanym w "Gazecie Wyborczej", byli ministrowie obrony narodowej podkreślili, że: - "(...) minister Antoni Macierewicz ogłosił z sejmowej mównicy, że jesienią 2015 roku polskie siły zbrojne nie posiadały zdolności do zapewnienie bezpieczeństwa ani terytorium Polski, ani obszaru powietrznego, ani kluczowych obiektów dla kierowania państwem. Aż trudno uwierzyć, że polityk na tak odpowiedzialnym stanowisku może z taką łatwością dyskredytować potencjał polskiej armii". Natomiast "rząd PiS w ciągu kilku miesięcy podważył pozycję Polski w strukturach europejskich i atlantyckich”. Pod listem otwartem podpisali się Janusz Onyszkiewicz, Bogdan Klich, Janusz Zemke, Tomasz Siemoniak, Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski.

Według poprzedników Macierewicza, obecne kierownictwo MON niszczy nie tylko ośmioletni dorobek modernizacji wojska, ale wszytskie przemiany w armii, które przeprowadzono w okresie ostatnich 25 lat. - Uważamy też, że Antoni Macierewicz nie powinien dłużej sprawować urzędu ministra obrony narodowej - napisali sygnatariusze listu otwartego. 

Byli ministrowie MON "odpowiedzialni za dramatyczne wydarzenia w Polsce"

Antoni Macierewicz nie pozostał dłużny byłym ministrom: - Była polityka wstydu, teraz jest polityka bezczelności. Ludzie, którzy są odpowiedzialni za dramatyczne wydarzenia w Polsce, za zaniechania lub działanie przeciwko Polsce od pół roku próbują oskarżać Prawo i Sprawiedliwość za to, że "śledź za 2,50" gdzieś się zagubił, albo podobne zdarzenia - mówił w radiowej "Trójce".

- Pan Onyszkiewicz może by najpierw zwrócił blisko 300 tys. zł, jakie pobrał, jako doradca ministra Tomasza Siemoniaka nie wiadomo za co, bo nie ma żadnej dokumentacji skutków tego jego doradzania - stwierdził Macierewicz. Gdy Onyszkiewicz "(...) biegał po wszystkich mediach mówiąc, że Rosjanie w ciągu trzech dni są gotowi do zajęcia Warszawy, to żaden z tych ludzi słowa nie powiedział" - powiedział o Donaldzie Tusku i Tomaszu Siemoniaku.

- Dobrze, że ci ludzie podpisali list. Ja się z tego cieszę, bo to jest egzemplifikacja tezy, którą sformułowałem na początku mojego wystąpienia, że przez 24 lata była grupa osób, która występowała w różnych partiach i pod różnymi nazwami, która działała na szkodę armii - podkreślił szef MON.

Źródło: PAP

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka