Ziemia w Polsce pod specjalną ochroną

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Zakaz sprzedaży państwowych gruntów przez 5 lat, ziemię rolną będzie mógł kupić tylko rolnik, a prawo pierwokupu ziemi będzie miała ANR - takie zasady wprowadza nowa ustawa podpisana dziś przez prezydenta.

Ustawa zapobiegnie spekulacjom w obrocie ziemią

Nowe przepisy mają wejść w życie 30 kwietnia. 1 maja kończy się 12-letnie moratorium na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców. Podstawową formą zagospodarowania państwowej ziemi ma być dzierżawa. Ustawa ma też zapobiec spekulacjom w obrocie ziemią. Rząd przekonuje, że rozwiązania w niej zastosowane są wzorowane na tych obowiązujących w wielu krajach zachodniej Europy.

Sprzedaż państwowych gruntów będzie wstrzymana na 5 lat - z wyjątkiem nieruchomości do 2 ha oraz innych przeznaczonych np. na cele nierolne jak budownictwo mieszkaniowe, centra biznesowo-logistyczne czy składy magazynowe.

Ziemia tylko rolnika i Kościóła

Ustawa zakłada, że nabywcą ziemi rolnej może być tylko rolnik indywidualny, czyli osoba fizyczna, która osobiście gospodaruje na gruntach do 300 ha, ma kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkuje w gminie, gdzie jest położona co najmniej jedna działka jego gospodarstwa. 

Młodzi rolnicy (w wieku do 40 lat, którzy uzyskali pomoc ze środków unijnych), będą mogli wziąć udział w przetargu na sprzedaż ziemi rolnej pod warunkiem uzupełnienia kwalifikacji zawodowych w ciągu 3 lat.

Prawo pierwokupu ziemi będzie miała Agencja Nieruchomości Rolnych. Jednak nie będzie to dotyczyło dziedziczenia gospodarstwa przez osoby bliskie.

Spod rygorów ustawy będą wyłączone działki o powierzchni mniejszej niż 0,3 hektara (30 arów).

Jeszcze w trakcie prac sejmowych do ustawy dodano zezwolenie na zakup i sprzedaż ziemi przez związki wyznaniowe i Kościoły. Opozycja pytała, dlaczego rząd nie zgadza się na zakup ziemi przez inne podmioty prawne, a w tym przypadku robi wyjątek. Padały zarzuty o niekonstytucyjność tego przepisu.

Opozycja: ustawa o gruntach jest niezgodna z konstytucją i prawem unijnym

Dorota Niedziela (PO) w czasie sejmowej debaty w połowie kwietnia podkreślała, że wytyczanie działek rolnych nie większych niż 30 arów jest sprzeczne z prawem geodezyjnym. Na ten problem zwrócił uwagę też poseł Kukiz'15 Bartosz Józwiak. Według niego ustawa dzieli Polaków i ingeruje w prawo dysponowania własnością prywatną, pozbawia dużą część obywateli prawa do sprzedaży ziemi, a jednocześnie tworzy grupę uprzywilejowaną, której daje więcej praw niż innym obywatelom.

Zdaniem Pauliny Hennig-Kloski (N) ustawa narusza prawa równości, własności, swobody prowadzenia działalności gospodarczej. Jak zaznaczyła, rolnik, który kupi ziemię na wolnym rynku, nie będzie mógł jej sprzedać i wydzierżawić przez 10 lat, chyba że pozwoli mu na to sąd. 

Mirosław Maliszewski (PSL) wskazywał, że w odczuciu Ludowców w strukturze agrarnej Polski powinna dominować prywatna, a nie państwowa własność ziemi i to rolnicy powinni decydować, co z ziemią rolną chcą zrobić i mieć pierwszeństwo w jej zakupie. Według niego ustawa nie pozwala rolnikom indywidualnym w oparciu o ziemię państwową powiększać swoich gospodarstw, powodować, by te gospodarstwa były konkurencyjne na rynku.

Jurgiel: Przepisy nie bardziej rygorystyczne niż w całej UE

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel odpowiadał, że ustawa powstała wskutek protestów rolników dotyczących sprzedaży polskiej ziemi podstawionym osobom, czyli tzw. słupom. Zapewniał, że polskie przepisy nie są bardziej rygorystyczne niż w innych krajach UE.

Jurgiel zapowiadał też, że w ciągu 2 lat MRiRW przygotuje ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego, która nie tylko będzie dotyczyła stosunków własnościowych, ale i form organizacji produkcji oraz form organizacji rynku rolnego. Wówczas - jak zaznaczył - rozważone będą inne formy gospodarowania np. w postaci spółdzielni rolników.

KE sprawdzi, czy ustawa o obrocie ziemią jest zgodna z prawem UE

Jak poinformowały w poniedziałek PAP źródła unijne, Komisja Europejska będzie sprawdzać, czy ustawa o obrocie ziemią jest zgodna z prawem UE. 

Teoretycznie możliwe jest wszczęcie wobec Polski procedury o naruszenie unijnego prawa, która zwykle prowadzi do zmiany regulacji przez państwo członkowskie lub - jeśli to nie następuje - przekazania sprawy do Trybunału UE. Trybunał może nałożyć na kraj dotkliwe kary finansowe.

Komisja wszczęła już spór z Bułgarią, Litwą, Węgrami i Słowacją, które wcześniej wdrożyły podobne do polskich przepisy. KE uznała, że państwa te wprowadziły nieproporcjonalne ograniczenia, które godzą w zasadę wolnego przepływu kapitału i dyskryminują obywateli UE ze względu na kraj pochodzenia.

KE uznaje, że podstawową zasadą dotyczącą wolnego przepływu kapitału jest swoboda inwestycji. Nie oznacza to jednak, że kraje członkowskie nie mogą ograniczać inwestycji transgranicznych. Musi to być jednak uzasadnione, np. określonymi celami dotyczącymi polityki rolnej, względami społecznymi, czy planowania przestrzennego. Regulacje dają sporą uznaniowość urzędnikom unijnym, którzy mogą ocenić, czy zastosowane ograniczenia są proporcjonalne do celu, dla którego zostały wprowadzone.

Zobacz tez:Ziemia tylko dla rolnika i zakonnika - wchodzą w życie nowe przepisy

źródło: PAP
BG

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka