Szef BOR, płk Andrzej Pawlikowski. Fot. bor.gov.pl
Szef BOR, płk Andrzej Pawlikowski. Fot. bor.gov.pl

Państwo z dykty czy wina poprzedników? MSWiA sprawdzi BOR

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 64

W MSWiA powstanie zespół, który skontroluje działania Biura Ochrony Rządu przed wypadkiem prezydenta. Eksperci zweryfikują doniesienia "Rzeczpospolitej", która pisała o skandalicznych zaniedbaniach funkcjonariuszy.

Kontrola MSWiA po wypadku prezydenta

- Po doniesieniach prasowych uznaliśmy, że to wymaga sprawdzenia ze strony ministra spraw wewnętrznych i administracji, stąd zespół kontrolny MSWiA, który sprawdzi tę sprawę i zweryfikuje to, co podaje prasa - tłumaczył dziennikarzom wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Jarosław Zieliński. - Daliśmy temu zespołowi 14 dni, aby wyjaśnił tę sprawę - dodał.

Premier Beata Szydło będzie rozmawiać z ministrem Mariuszem Błaszczakiem na temat doniesień "Rzeczpospolitej". - W tej chwili moja wiedza raczej oparta jest na doniesieniach, jakie państwo macie, więc wolałabym mówić po konkretnej rozmowie z ministrem Błaszczakiem - stwierdziła.

Ogromne zaniedbania BOR

Tymczasem kierownictwo BOR utrzymuje, że odpowiedzialność za incydent na autostradzie z udziałem Andrzeja Dudy ponosi poprzednia ekipa rządząca. Do prokuratury wpłynęło w piątek zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa "narażenia prezydenta RP na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z zaniedbaniami ze strony byłego kierownictwa Biura Ochrony Rządu". Z kolei politycy PO rozważają złożenie analogicznego wniosku do prokuratury, ale pod adresem płk Andrzeja Pawlikowskiego. Twierdzą, że rządząca partia nie przestrzega procedur i naraża najważniejszych ludzi w państwie na niebezpieczeństwo.

BOR poinformowało w oświadczeniu dla PAP: "Wstępne wnioski z realizowanych w Biurze Ochrony Rządu czynności dały podstawę do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, odpowiedzialnych za nieprawidłowości w ramach obsługi transportowej, jak również stanowiły przesłanki rozwiązywania umów o pracę z pracownikami naruszającymi podstawowe obowiązki pracownicze".

Wadliwa opona w limuzynie prezydenta

W piątek "Rzeczpospolita" poinformowała, powołując się na anonimowe źródła, że opona z prezydenckiej limuzyny była przeznaczona do utylizacji. Pracownicy BOR i tak z niej skorzystali, bo zależało im na czasie, a w magazynach Biura nie było oryginalnego ogumienia BMW. Prawdopodobnie opona, która wystrzeliła w trakcie podróży Andrzeja Dudy 4 marca, została nałożona w lutym. Błąd miał popełnić również kierowca samochodu, który zingorował ostrzeżenia komputera pokładowego na temat ciśnienia w oponach.

Z kolumną prezydenta podróżował samochodem nieuprzywilejowanym doradca prezydenta, Marcin Kędryna. Zdaniem "Rzeczpospolitej", to złamanie prawa i procedur, według Kędryny - rutynowa podróż. "Samochody Kancelarii (i inne) jeżdżą w kolumnie z Prezydentem bardzo często i od bardzo dawna. Jest specjalna procedura dopuszczania ich do tego [z powodów oczywistych nie będę jej opisywał] " - napisał na swoim blogu.

Dziennikarze w szoku po wypadku Andrzeja Dudy

BOR nie odniosło się wprost do rewelacji dziennika. Dziennikarze dyskutują, jak mogło dojść do takich zaniedbań i krytykują politykę informacyjną Biura. - Powtórzę się: jeżeli tekst w "Rzeczpospolitej" jest rzetelny (a nie widzę dementi), to właśnie usankcjonowano teoretyczne państwo z dykty - napisał Krzysztof Skórzyński na Twitterze.

- Jeśli to, co opisuje Rzeczpospolita jest prawdą, to jesteśmy krajem trzeciego świata - komentował publicysta i były dyplomata, Witold Jurasz. Michał Majewski: - Dla mnie sprawa zero-jedynkowa. Płk Pawlikowski dementuje informacje i mówi jak było, albo podaje się do dymisji za narażenie prezydenta.

Źródło: PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka