Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Gronkiewicz-Waltz: Wolałabym Jarosława Kaczyńskiego w Pałacu Prezydenckim

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 64

- Jarosław Kaczyński, mimo że przestrzegały go przed tym wewnętrzne sondaże, miał szanse wygrać wybory prezydenckie - mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz w wywiadzie, udzielonym "Gazecie Wyborczej". I przyznaje, że PO popełniła błędy: - Każda władza degeneruje - stwierdziła.

Kryzys powyborczy w PO

Prezydent Warszawy powiedziała, że wielu działaczy PO nie wyobraża sobie partii poza układem rządzącym i opisuje rozmowę na spotkaniu w regionie: - Mówię im: "Czy zdajecie sobie sprawę, że możemy wrócić do tamtego stanu? Czy wiecie, że to może trwać przez dwie kadencje, bo jeśli PiS wygra, jest to możliwe?". Mówiłam też o nowym prezydencie, bo nie mam wątpliwości, że będzie ubiegał się o reelekcję. Powiedziałam: "Macie wybór: albo teraz będziecie ciężko pracować i zachowywać się maksymalnie przyzwoicie, albo znikniecie" - przytoczyła dyskusje wewnątrz PO.

Zdaniem Gronkiewicz-Waltz, słabe wyniki partii rządzącej w badaniach sondażowych są przyczyną wyjazdów elektoratu: - Przede wszystkim zahamowaliśmy spadek notowań. I pokazują to letnie sondaże, które nigdy nie są korzystne dla PO, bo część naszego elektoratu jest na urlopie - powiedziała, dodając, że wielką zasługę w zatrzymaniu trendu ma Ewa Kopacz.

Porażka Bronisława Komorowskiego

- Pokazywano nasze przewinienia, nad czym możemy ubolewać. Każda władza degeneruje - przyznała prezydent Warszawy. Według Gronkiewicz-Waltz, kryzys w nastrojach społecznych jest wynikiem porażki Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich: - Atmosfera "na przegraną PO" jest konsekwencją porażki Bronisława Komorowskiego. Wcześniej nie było takiej myśli, ludzie zapisywali się do partii władzy, zawsze miało być dobrze - podkreślała.

Oceniła również gospodarcze zapowiedzi PiS jako "nieodpowiedzialne" w stylu greckim: - Patrzyłam na te PiS-owskie obietnice i pierwsze, co pomyślałam - podobnie jak Janusz Lewandowski - że to dobra droga do Grecji. Nie wiem, czy Grecy dawali akurat po 100 euro na każde dziecko, czy dodawali pracownikom do pensji tylko za to, że ci przychodzili punktualnie do pracy, ale to bez znaczenia - stwierdziła.

Andrzej Duda i Beata Szydło nieobliczalni

Gronkiewicz-Waltz przyznaje, że nie wie, czego spodziewać się po prezydencie Andrzeju Dudzie i wolałaby Jarosława Kaczyńskiego w Pałacu Prezydenckim: - Osobiście uważam, że Jarosław Kaczyński, mimo że przestrzegały go przed tym wewnętrzne sondaże, miał szanse wygrać wybory prezydenckie. To nie tyle zasługa jego talentów, ile klimatu na zmianę. I powiem nawet, że wolałabym go w Pałacu Prezydenckim. Wiedzielibyśmy, czego się spodziewać. Nie wiem, jaką osobowość ma Andrzej Duda, na razie mówi o sobie, że "jest niezłomny". Nie wiem, jaka jest pani Beata Szydło - mówiła.

Spór o in vitro

Prezydent Warszawy skrytykowała również hierarchów Kościoła katolickiego za twarde stanowisko ws. in vitro: - Uważam, że Kościół nie odbył debaty na temat in vitro, tak jak zrobił w 1993 r. w innej fundamentalnej sprawie, czyli aborcji. Dziś działa na zasadzie "nie, bo nie". Przecież w Polsce metoda in vitro stosowana jest od 30 lat i przez ten czas nigdy nie usłyszałam od hierarchów, na czym polega problem - przyznała Gronkiewicz-Waltz.

Na koniec rozmowy, rządząca warszawskim ratuszem dała do zrozumienia, że nikt nie dostanie zgody na budowę pomnika smoleńskiego na Krakowskim Przedmieściu. Podobnie postąpiono z pomysłem postawienia monumentu Jana Pawła II. - Nasze zachowanie nie jest więc małostkowe czy tendencyjne, ale wynika z prawa. A dla mnie procedury są święte, nie zmieni ich polityka - powiedziała.

Źródło: Gazeta Wyborcza

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka