Wyłudził pół miliona na akcji charytatywnej. Wpłacił nawet Lewandowski

Redakcja Redakcja Charytatywność Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Zdjęcie chorego Antosia, popularny hasztag "boję się ciemności", promocja od gwiazd i ogromne datki. Takim sposobem Michał Siniecki wyłudził pół miliona złotych, okłamując wszystkich, że zbiera na operację dziecka. Teraz zajmie się nim prokuratura.

Bez weryfikacji aukcja trafiła na portale zrzutka.pl i pomagam.pl. Wcześniej, rzekoma pomoc dla Antosia nie została pozytywnie rozpatrzona przez fundację "SięPomaga". "Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy zgłoszenie na siepomaga.pl. Po weryfikacji zostało ono odrzucone. I na dzień dzisiejszy... również byśmy je odrzucili. Według nas jest to oszustwo" - poinformowali organizatorzy akcji charytatywnych.

Przez kilka tygodni 23-latek w Warszawie rozkręcił biznes kosztem potrzebujących. Akcja promocyjna nabierała rozpędu, celebryci udostępniali zdjęcia na Facebooku i Instagramie z poparciem dla zbiórki. Jednym z nich był Krzysztof Ibisz. Gdy oszustwo wyszło na jaw, napisał: - Zbiórka #bojesieciemnosci niestety okazała się oszustwem. Również byłem w nią zaangażowany. Najgorsze jest to, że przez tę historię stracą naprawdę potrzebujący. Nie przestawajcie pomagać. Zło i dobro jakie czynimy powracają do nas podwójnie. Złości nie ukrywała Katarzyna Zielińska - aktorka przyznała dziennikarzom, że musi ochłonąć, bowiem nie spodziewała się wyłudzenia pieniędzy. Akcję na rzecz chorego dziecka, które nigdy nie istniało, wsparli finansowo m.in. Robert i Anna Lewandowscy, wpłacając 100 tys. złotych. Jeden z braci Golec Orkiestra, Katarzyna Cichopek, Maciej Orłoś, Roman Kołtoń, Katarzyna Bujakiewicz, Rafał Patyra, były premier Kazimierz Marcinkiewicz - oni również zostali oszukani tak, jak wielu innych.

I nie ma się co dziwić. Oszust napisał wiarygodny i przejmujący list o dwulatku, chorym na siatkówczaka, który potrzebuje natychmiastowej operacji w Stanach Zjednoczonych. "Rodzice wzięli kredyt pod zastaw domu oraz działki na kwotę 800 000 złotych, sprzedali samochód, zorganizowali zbiórkę wśród przyjaciół i znajomych, a także w swoich zakładach pracy. Zebrali w sumie 1 milion złotych. Jako przyjaciel rodzinny, dzięki uprzejmości platformy zrzutka.pl, postanowiłem zebrać brakującą kwotę - 500 000 złotych. Jak widać brakuje już niewiele" - informował Michał Siniecki na portalu zrzutka.pl.

Teraz, gdy przekręt wyszedł na jaw, 23-latek okazuje skruchę. - Chcę przeprosić wszystkich, również gwiazdy, które miały styczność i promowały swoim imieniem i nazwiskiem tę akcję. Jest mi też bardzo przykro, że zostały one w ten sposób oszukane. Jestem za to, jako organizator, odpowiedzialny i wszystko biorę, jak mężczyzna, na klatę - powiedział "Faktom" TVN.

Zbigniewa Ziobry do swoich przeprosin nie przekonał. - Nie wystarczy powiedzieć: przepraszam. Jak można tak wykorzystać zaangażowanie ludzi, którzy wpłacali olbrzymie kwoty na ratowanie chłopczyka? - pytał. Zdaniem ministra sprawiedliwości, najgorszy w tej historii nie jest sam fakt wyłudzenia pieniędzy, ale podważenie zaufania do zbiórek na cele charytatywne. - Choroba dziecka to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Bezsilni wobec ogromu wydatków na leczenie rodzice często zmuszeni są prosić o pomoc obcych ludzi. I chwała wszystkim, którzy odpowiadają na taki apel i poświęcają swój czas i majątek, by ulżyć w cierpieniu dziecku - stwierdził Ziobro.

Zbiórkę Sinieckiego sprawdza wrocławska Prokuratura Okręgowa. Krzysztof Stanowski - dziennikarz sportowy, który organizuje zbiórki charytatywne na Twitterze - ostrzega: - Nie angażuję się w zbiórki na zrzutka.pl i pomagam.pl. Pole dla innych. Ja się raz naciąłem. Wspieram siepomaga.pl, gdzie jest weryfikacja - napisał.

Źródło: PAP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo