Marcin Warchoł. fot. Youtube.com
Marcin Warchoł. fot. Youtube.com

Warchoł o śmierci Igora Stachowiaka: Skandal. To byli bandyci w mundurach

Redakcja Redakcja Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 95

Wiceminister sprawiedliwości zapowiedział, że sprawa śmierci Igora Stachowiaka nie zostanie zamieciona pod dywan.

Dobrze, że nagranie zostało opublikowane, ujawnione - mówił w programie TVN24 "Jeden na jeden" wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. - -To jest skandal, to absolutnie zasługuje na jak najwyższe potępienie - mówił o rażeniu skutego mężczyzny paralizatorem. - Trudno mówić, że to byli policjanci. To byli bandyci w mundurach i to bez dwóch zdań - ocenił Warchoł. Jak zaznaczył, tego typu sprawy "muszą być gruntownie wyjaśniane".

Sprawa śmierci Igora Stachowiaka

Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. Okoliczności śmierci wciąż nie zostały wyjaśnione. TVN opublikowało nagrania, które pokazują, jak wyglądała policyjna interwencja. Widać na nich m.in. jak rozebrany Stachowiak leży na ziemi w toalecie, skuty w kajdanki i jest rażony policyjnym paralizatorem.

Warchoł zapowiedział, że sprawa śmierci 25-latka zostanie wyjaśniona w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Jak zaznaczył, śledztwo mogło zakończyć się już w styczniu, ale rodzina zmarłego złożyła wniosek o kolejną ekspertyzę dotyczącą obrażeń ciała. - Prokuratura ma czyste ręce, prowadzi sprawnie postępowanie - dodał.

- Opozycja zrobiła ze sprawy śmierci Igora Stachowiaka hapenning, co jest "nieporozumieniem". Zdaniem Warchoła "mechanizm kontrolny w policji, wewnętrzny nadzór tutaj zawiódł" i jest to problem powszechny, występujący od lat, niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje w Polsce władzę. - Solidarność korporacyjna w policji kładzie się cieniem na tej sprawie - powiedział.

Nie jest określone, ile razy można użyć paralizatora

Komenda Główna Policji zapewnia, że "użycie przez interweniujących policjantów środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i tasera przeznaczonego do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej, a następnie kajdanek było adekwatne do sytuacji oraz do zachowania się mężczyzny". Użycie paralizatora regulują przepisy określone w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego.

- Policjanci użyli na rynku paralizatora zgodnie z przepisami, oczywiście cały materiał będzie podlegał ocenie prokuratury - powiedział Rzecznik KGP. Pytany, ile razy można porażać, rzecznik powiedział: - Nie ma określonej ilości jeżeli chodzi o użycie paralizatora, natomiast trzeba pamiętać, że jest to jeden z tych łagodniejszych środków, w porównaniu chociażby z bronią palną.

- My, jako policja, wręcz dążymy do tego, aby policjanci byli wyposażeni w tasery, tak, aby użycie broni palnej, gdzie skutki są już nieodwracalne, było ostatecznością – wyjaśnił rzecznik.

Przypadek Dziekańskiego

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przypomniał, głośną sprawę śmierci po użyciu tasera. W 2007 r. Polak, Robert Dziekański zmarł po tym, jak policja użyła wobec niego tego urządzenia na lotnisku w Vancouver. Policjant, który użył wówczas tasera został skazany na karę 2,5 roku pozbawienia wolności. - I to jest standard demokratycznego państwa. Ta sprawa, ta nasza sprawa Igora Stachowiaka musi być wyjaśniona do końca, ale także muszą być wprowadzone te mechanizmy, które spowodują, że do takich przypadków po prostu na komendzie policji nie będzie w przyszłości dochodziło - podkreślił RPO.

Jak wyliczył chodzi m.in. o każdorazową obecność adwokata przy osobie zatrzymanej, pełny monitoring, prowadzenie takich spraw przez prokuraturę niezależną od jednostki policji, wprowadzenie kamer montowanych na mundurze policyjnym, które na bieżąco nagrywają wszystkie czynności.

źródło: PAP, TVN24

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo