Prezydent Andrzej Duda przemawia podczas obchodów 72. rocznicy forsowania Odry przez 1. Armię Wojska Polskiego na Siekierkowskim Cmentarzu Wojennym w Starych Łysogórkach, fot. PAP/Marcin Bielecki
Prezydent Andrzej Duda przemawia podczas obchodów 72. rocznicy forsowania Odry przez 1. Armię Wojska Polskiego na Siekierkowskim Cmentarzu Wojennym w Starych Łysogórkach, fot. PAP/Marcin Bielecki

Prezydent: Polskiemu społeczeństwu "wciskano pedagogikę wstydu"

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 146

Powinniśmy prowadzić - wzorując się na prezydencie Lechu Kaczyńskim - twardą, zdecydowaną politykę historyczną. Politykę prawdy - uważa prezydent Andrzej Duda.

"Moda na patriotyzm" jako odreagowanie "pedagogiki wstydu"


Prezydent zaznaczył, że polityka historyczna prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest głęboko w jego pamięci i jego świadomości. Według Lech Kaczyński pod tym względem był "absolutnym ewenementem" w sposobie prowadzenia polityki historycznej po 1989 roku w odniesieniu do pozostałych prezydentów.

Jak mówił Duda, lata 90. to był czas, kiedy polskiemu społeczeństwu "wciskano pedagogikę wstydu", a do czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego "patriotyzm był niemodny". - Fałszowano obraz nas w nas samych. To kompletna aberracja - mówił. Dodał, że nie był też zwolennikiem polityki "radosnego patriotyzmu", prowadzonej przez Bronisława Komorowskiego.

Według prezydenta dzisiejsza "moda na patriotyzm" to właśnie odreagowanie tej "pedagogiki wstydu". - To, że dzisiaj młodzież wychodzi i że jest dumna ze swojego pochodzenia, że mówi w polskim języku, że ma tę wielką, polską historię to jest wspaniałe zjawisko i cieszę się, że w ten sposób zaprzeczamy tamtemu, co w tedy było realizowane, nie wiem po co. Po to, żeby łatwiej było nad nami zapanować w ramach jakichś wielkich organizmów międzynarodowych, żebyśmy byli pokorniejsi w ramach UE? Nie wiem, po co to robiono, ale fakt jest taki, że robiono? - mówił prezydent.

- Mamy z czego być dumni i powinniśmy być dumni, to inni mają się czego wstydzić - dodał. Według prezydenta powinniśmy więcej mówić o sukcesach i budowniczych II Rzeczypospolitej. Jak ocenił, dokonania tamtego okresu pozwalają przypuszczać, że gdyby nie niemiecka, a potem sowiecka napaść na Polskę w 1939 r., nasz kraj byłby dzisiaj gospodarczo na poziomie bogatych krajów Europy Zachodniej.

Postkomuniści zdominowali polską narrację historyczną


Prezydent odniósł się do zarzutów, że prowadzona przez niego polityka historyczna jest zbyt mocno skoncentrowana na Żołnierzach Wyklętych. Zauważył, że wciąż wiele wpływowych stanowisk we współczesnej Polsce zajmują osoby, których przodkowie aktywnie walczyli z Żołnierzami Wyklętymi w ramach utrwalania ustroju komunistycznego.

- Miejmy tego świadomość, że dzisiaj dzieci i wnuki zdrajców Rzeczypospolitej, którzy walczyli o utrzymanie sowieckiej dominacji nad Polską, zajmują wiele eksponowanych stanowisk w różnych miejscach. Nigdy nie będą chcieli się zgodzić na to, żeby prawda o wyczynach ich ojców, dziadków i pradziadków zdominowała polską narrację historyczną, będą zawsze przeciwko temu walczyli - powiedział Duda.

- To jest starcie ideologiczne, starcie historyczne, ale to jest starcie również o to, kto w naszym kraju ma sprawować rząd dusz, czy nadal ma on być w rękach postkomunistów. Ja takiemu czemuś mówię "nie" - powiedział prezydent.

Nie można potępiać kogoś za brak heroizmu


Duda zaznaczył, że nie zgadza się jednak z "czarno-białą" oceną całego PRL. - Nigdy nie pozwolę nazwać czernią żołnierzy pierwszej czy drugiej armii Wojska Polskiego, późniejszego Ludowego Wojska Polskiego, czyli tych, którzy bardzo często nie zdążyli do armii gen. Władysława Andersa, a którzy szli ze Wschodu - powiedział. Jak dodał, "bardzo niewielu z nich to byli ideologicznie ustawieni, przysłani do ideologicznego urabiania przedstawiciele de facto sowieckiego imperium".

Według niego PRL nie jest jednobarwny. - Władza oczywiście była ludowa i była sterowana z Moskwy, byli ci polityczni, którzy również byli sterowani z Moskwy, byli zdrajcy, byli ci, którzy służyli systemowi, a więc w efekcie także Moskwie i także ich dzisiaj nazwiemy zdrajcami, ale oprócz tego była zdecydowana większość zwykłych ludzi, którzy po prostu chcieli żyć. Szli na różne kompromisy, część tych kompromisów na pewno dziś nie odbieramy dobrze, ale trzeba na to często spojrzeć z pewną wyrozumiałością i zrozumieniem - powiedział prezydent.

Jak dodał, nie od każdego można wymagać heroizmu; za heroizm należy się "szczególna nagroda, order, pomnik", ale nie można potępiać kogoś za to, że nie był heroiczny.


Prezydent udzielił wywiadu dla TVP Historia, która 3 maja będzie obchodzić 10-lecie działalności kanału.

źródło PAP


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka