Odremontowana wieża kontroli lotów w Smoleńsku.
Odremontowana wieża kontroli lotów w Smoleńsku.

Nowe dowody ws. Smoleńska. "Kontrolerzy mieli świadomość tragedii"

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 138

Wiceprokurator generalny przedstawił listę zarzutów, jaką wystosowała polska strona wobec rosyjskich kontrolerów z lotniska Siewiery. Według Marka Pasionka, Rosjanie mieli świadomość, że swoimi komendami doprowadzą do katastrofy samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie.

Podejrzani: Plusnin, Murawiow i Krasnokutski

Dwóm kontrolerom Prokuratura Krajowa zarzuciła "umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu powietrznym". Oprócz nich, czyli Pawła Plusnina i Anatolija Murawiowa, polscy śledczy oskarżają jeszcze jedną osobę, obecną w wieży kontroli lotów o "pomocnictwo". Na kontrolerów naciskał i kontaktował się z Moskwą Nikołaj Krasnokutski, ówczesny dowódca lotniska w Smoleńsku.- Podejrzany, znający lotnisko w Smoleńsku i jego ograniczenia w możliwości przyjmowania samolotów w czasie mgły, przewidywał, że działania kierownika lotów mogą sprowadzić katastrofę - stwierdził Marek Pasionek.

- Prokuratorzy ustalili, że na kilka minut przed katastrofą w wieży kontrolnej w Smoleńsku doszło do awarii radiolokacyjnego systemu lądowania. Na monitorach, przed którymi siedzieli kontrolerzy, zanikał punkt oznaczający pozycję samolotu. Kontrolerzy nie znali więc położenia tupolewa, a mimo to nie przerwali podchodzenia do lądowania. Dalej wydawali pilotom komendy zezwalające na zniżanie i warunkowe próbne podejście do lądowania - poinformował na konferencji prasowej wiceszef Prokuratury Generalnej, nadzorujący śledztwo smoleńskie. - Wszystkie informacje o położeniu samolotu, które kontrolerzy przekazywali załodze od momentu, gdy tupolew znalazł się w odległości 8 km od progu pasa startowego, były nieprawdziwe - ocenił.

Rosja stawia opory w śledztwie smoleńskim

Z tego powodu, polscy prokuratorzy postawili kontrolerom z Siewiernego zarzuty umyślnego spowodowania katastrofy samolotu Tu-154 M. Grozi im kara od 2 do 12 lat więzienia, jednak już wiadomo, że Rosja nie zgodzi się na przedstawienie im zarzutów i przesłuchanie. - Każdy prokurator ma obowiązek postawić podejrzanym zarzuty, jeśli uzyska dowody świadczące o popełnieniu przestępstwa. To kardynalna zasada wynikająca z Kodeksu postępowania karnego. Prawo jest prawem i nie ma tu znaczenia, jakie są realne możliwości postawienia podejrzanego przed sądem - tłumaczył Pasionek. Większość wniosków ze strony polskich śledczych spotyka się z odmową Rosjan.

Przed objęciem nadzoru nad śledztwem przez Prokuraturę Krajową, rosyjscy kontrolerzy byli podejrzewani odpowiednio o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a drugi – o nieumyślne spowodowanie tragedii. Rosjanie w lutym 2016 roku nie zgodzili się na postawienie im zarzutów i odrzucili polski wniosek o pomoc prawną w tym zakresie.

Eksperci z Biura Badań Kryminalistycznych ABW odczytali nowe słowa w nagraniach z wieży kontroli lotów. To właśnie ich analiza, połączona z rozmowami kontrolerów z pilotami Tupolewa, skłoniła śledczych do modyfikacji wniosków w postępowaniu. - Prokuratorzy porównali zapisy rozmów kontrolerów i załogi z technicznymi danymi o położeniu samolotu w określonym czasie, np. gdy padały komunikaty z wieży. Na tej między innymi podstawie ustalili, że informacje przekazywane przez kontrolerów załodze były błędne - podkreślił Pasionek.

W Smoleńsku nadal przetrzymywany jest wrak Tu-154 M. Nieznana jest data zakończenia śledztwa przez stronę rosyjską. Dopiero wtedy będzie możliwe zwrócenie szczątków samolotu do Polski. W laboratorium w Moskwie znajdują się również oryginalne czarne skrzynki z Tupolewa. Wojskowi prokuratorzy, by ułożyć stenogramy z dramatycznego lotu 10 kwietnia 2010 r., musieli jeździć do Rosji i zgrywać taśmy.

Źródło: PAP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka