Mateusz Kijowski, szef KOD.
Mateusz Kijowski, szef KOD.

Kijowski w stylu Wałęsy: Chcę i muszę startować w wyborach KOD

Redakcja Redakcja KOD Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Kiedyś Lech Wałęsa wsławił się powiedzeniem "nie chcę, ale muszę", teraz Mateusz Kijowski oświadczył, że wystartuje w wyborach do zarządu KOD bo "chce i musi". Lider ruchu zamierza się bronić przed zarzutami o wyłudzanie pieniędzy. "Szykuję informację, która pozwoli Państwu wyrobić sobie własne zdanie" - zapewnił.

Afera w KOD

Wielu bliskich współpracowników Mateusza Kijowskiego domaga się od niego dymisji w związku z aferą fakturową. Publikacje "Onetu" i "Rzeczpospolitej" na temat faktur, wystawianych przez firmę MKM Studio na rachunek KOD-u za proste czynności informatyczne na sumę kilkudziesięciu tys. złotych, wywołały burzę. - Jest człowiekiem, który nie bierze odpowiedzialności za swoje decyzje i nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za całą organizację - mówił o Kijowskim Radomir Szumełda z komitetu w TVN24. - Mateusz: dla dobra organizacji, dla dobra tych tysięcy ludzi, którzy ponad rok życia poświęcili Komitetowi Obrony Demokracji, powinieneś zrezygnować, po prostu. Tak byłoby uczciwiej - dodał.

Część sympatyków KOD czuje się oszukana. Kijowski niemal od początku miał problemy wizerunkowe, przede wszystkim były one związane z uchylaniem się od płacenia alimentów. Dla krytyków lidera KOD to właśnie jest powód, dla którego przelewy ze zbiórek KOD trafiały do firmy informatycznej, w której 95 proc. udziałów ma żona. Według nich, Kijowski nie chciał mieć problemów z komornikami, którzy wyegzekwowaliby całość alimentów.

Kijowski: To brutalny atak na mnie

Zarząd KOD stracił cierpliwość do szefa ruchu i zaapelował o odejście z pełnionej funkcji. Kijowski nie zamierza jednak rezygnować, bo - jak twierdzi - działa publicznie na rzecz tysięcy "KOD-erek i KOD-erów", a krytyka w mediach oparta jest na "misternie zorganizowanym ataku".

- KOD jest w kryzysie. Podlega zmasowanemu atakowi. Nic dziwnego - w ostatnich miesiącach pokazaliśmy naszą siłę, co potwierdzają właśnie te zmasowane ataki. Pewnie większość z Was pamięta, że w czasach słusznie minionych komunistyczna władza najchętniej sięgała po kompromitację, kiedy walczyła z przeciwnikami. A skompromitować w Polsce najłatwiej za pomocą skandalu obyczajowego albo finansowego. Już obu tych metod spróbowano wobec mnie, aby osłabić KOD - ocenił Kijowski w oświadczeniu.

- Kiedy w pierwszych dniach z dosyć powszechnie znanych informacji zrobiono sensację i niespodziewanie ujawniono "aferę", byłem spokojny, że szybko to wyjaśnię. Jednak złożono wobec mnie doniesienie do prokuratury, co znacznie skomplikowało możliwość wyjaśniania tej sprawy. No i każdy kolejny cios zajmował uwagę i czas, uniemożliwiając podjęcie rzetelnych wyjaśnień. Ale ja nie zapomniałem. Szykuję informację, która pozwoli Państwu wyrobić sobie własne zdanie - dodał. Od wybuchu afery, Kijowski gwarantował, że pokaże dowody, wskazujące na jego niewinność. Kijowski twierdził, że oddał część uzyskanych od KOD pieniędzy, które trafiły na jego konto przypadkowo. "Rzeczpospolita" sprawdziła, że komitet nie otrzymał od niego żadnej sumy.

Kijowski stanie do wyborów w KOD

Dlaczego Kijowski zamierza wystartować w wyborach KOD? - Chcę, bo jestem w KOD-zie od początku. Chcę, bo ostatni rok mojego życia związał mnie z KOD-em na dobre i na złe. Chcę, bo KOD potrzebuje dzisiaj doświadczonego i odpowiedzialnego przywództwa. Chcę, bo nie mogę pozwolić by "ciemna strona" była górą! Muszę, bo codziennie odbieram dziesiątki sygnałów, że Wy - KODerki i KODerzy - oczekujecie ode mnie tego, żebym wziął na siebie odpowiedzialność za dalsze losy KOD-u. Muszę, bo nie mogę, bo nie chcę Was zawieść! Z tych samych powodów chcę i muszę kandydować na Przewodniczącego Zarządu Głównego Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji - stwierdził.

Kijowski zwrócił się również do swoich krytyków wewnątrz organizacji, wskazując na nich jako organizatorów "zmasowanego ataku". - Wtedy dopiero by mieli używanie moi adwersarze, gdybym podjął taką decyzję. Misternie zaplanowany atak okazałby się skuteczny. Czy miałbym wtedy moralny mandat do startu w wyborach, które mają się odbyć już za 6 tygodni? Czy nie spotkałbym się z zarzutem, że skoro zrezygnowałem przed chwilą, to po co się teraz pcham? - zapytał.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi postępowanie wyjaśniające ws. faktur Kijowskiego. Według Anny Grzybowskiej, byłej działaczki KOD na Mazowszu, zarząd komitetu proponował Kijowskiemu stałą pensję w wysokości 2 tys. złotych, a potem 4 tys. Lider ruchu nie przyjął tych propozycji. - Ale nie wiedzieliśmy o fakturach. Nie wiedzieliśmy ze Mateusz bierze jakiekolwiek pieniądze za KOD - mówiła w TVP.


GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka