Bartłomiej Misiewicz wrócił na swoje stanowiska w MON. fot. twitter
Bartłomiej Misiewicz wrócił na swoje stanowiska w MON. fot. twitter

Misiewicz wraca na swoje stanowiska w MON. Znowu jest rzecznikiem

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 126

Prokuratura umorzyła śledztwo ws. obietnic, jakie miał składać Bartłomiej Misiewicz. Wrócił on na stanowiska rzecznika MON i szefa gabinetu politycznego ministra obrony.

Przez ostatnie miesiące Misiewicz był zawieszony w pełnieniu dotychczasowych funkcji w MON. Poprosił o to sam po publikacjach prasowych, które go dotyczyły. Prokuratura sprawdzała wnioski opozycji o rzekomych obietnicach składanych przez Misiewicza radnym PO w Bełchatowie i bezpodstawnego powołania go do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojnej. 

Prokuratura oczyściła Misiewicza

Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim umorzyła - ze względu na brak znamion czynu zabronionego - śledztwo ws. obietnic, jakie miał składać Misiewicz. Śledztwo to zostało wszczęte 28 października po zawiadomieniu dwóch posłów opozycji w związku z artykułem, jaki ukazał się w "Newsweeku". Według tygodnika polityk miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu". Śledztwo prowadzone było w sprawie, a nie przeciw Misiewiczowi.

Tuż po publikacji tygodnika wypowiedzieli się posłowie PiS Anna Milczanowska i Dariusz Kubiak, którzy - jak mówią - byli obecni podczas spotkań w Bełchatowie i według nich nikt nie proponował radnym PO pracy za głosy w radzie powiatu. "Byliśmy tam i gwarantujemy: nic takiego nie miało miejsca" - oświadczyli.

Macierewicz: Nie chodzi o Misiewicza, tylko o mnie

PO złożyła też zawiadomienie do prokuratury ws. powołania Misiewicza w skład rady nadzorczej PGZ; media informowały, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych i nie ma także ukończonych studiów wyższych. Prasa informowała też, że ze statutu PGZ został wykreślony zapis o tym, że kandydat na członka jej rady nadzorczej powinien przejść państwowy kurs na członków rad nadzorczych. 

W połowie listopada Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie powołania Bartłomieja Misiewicza do rad nadzorczych Polskiej Grupy Zbrojeniowej. 

W niedawnym wywiadzie dla tygodnika "wSieci" Macierewicz oceniał, że w całej sprawie chodzi nie o Misiewicza, lecz o atak na niego. - W tym wypadku postanowiłem, że zarzuty wobec pana Misiewicza muszą zostać zweryfikowane. Jak dotąd poza pomówieniami nie przedstawiono żadnych dowodów, że postawione mu przez jedno z pism zarzuty dotyczące rzekomego korumpowania radnych w Bełchatowie są czymkolwiek poparte. Inne okazały się również wyłącznie insynuacjami - mówił dodając, że z tej przyczyny uważa, iż "blokowanie jego powrotu do pracy byłoby niewłaściwe". - Oczywiście musi jak najszybciej dokończyć studia - dodał szef MON.

źródło:PAP

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Zobacz też: 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka