Katastrofa smoleńska. Sąd przesłuchuje kolejnych świadków.
Katastrofa smoleńska. Sąd przesłuchuje kolejnych świadków.

Zeznania Jacka Sasina. "Tusk chciał być najważniejszy w Katyniu"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 89

Jacek Sasin, były wiceszef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mówił w sądzie o kulisach wizyty polskiej delegacji w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku. Jego zdaniem, to Kancelaria Premiera odpowiadała za przygotowanie lotu, a o rozdzieleniu uroczystości dowiedział się z mediów.

Polityk PiS zeznawał w warszawskim Sądzie Okręgowym, w którym toczy się proces Tomasza Arabskiego i czterech innych urzędników. Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej wysunęły prywatne oskarżenie pod ich adresem - zarzucają pracownikom kancelarii Tuska niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyt w Katyniu w 2010 roku.

Kancelaria Premiera odpowiadała za loty VIP

- Kancelaria prezydenta nie posiadała ani kompetencji, ani możliwości, ani też narzędzi do tego aby dublować zadania - oświadczył Jacek Sasin. Tłumaczył, że w kompetencjach Kancelarii Prezydenta leżało przede wszystkim zamówienie transportu i poinformowanie, kiedy Lech Kaczyński uda się na uroczystości do Katynia. - Tą część wykonaliśmy składając zapotrzebowanie. Natomiast wszystkie kwestie inne, związane z techniczną częścią lotu - tym wszystkim zajmowały się służby podległe prezesowi Rady Ministrów - dodał.

Rozdzielenie wizyt w Katyniu

Jacek Sasin wraz ze współpracownikami miał domyślać się, że prezydent Lech Kaczyński może mieć kłopoty organizacyjne, tak jak w przypadku szczytu unijnego w Brukseli. Wówczas ministrowie rządu Donalda Tuska nie zgodzili się, by głowa państwa towarzyszyła im przy negocjacjach. - Przewidywaliśmy, że może powtórzy się sytuacja polegająca na niedopuszczeniu do wizyty prezydenta z powodu braku środków transportu, że z różnych przyczyn ten lot mógłby zostać odwołany - ocenił Sasin w sądzie.

Jako pierwszy o problemach poinformował polityka Andrzej Przewoźnik, ówczesny szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w rozmowie ze stycznia 2010 roku. Tam padła z kolei informacja o Donaldzie Tusku - premier życzył sobie być najważniejszą osobą podczas uroczystości katyńskich. Przewoźnik sugerował, według świadka, zmianę miejsca wizyty prezydenta z Katynia na Miednoje.

Sasin przypomniał, że srodowisko prezydenta otrzymywało sygnały ze strony rządowej, jakoby wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu była "bezsensowna", a władze Federacji Rosyjskiej nie wiedziały o tym przedsięwzięciu. W jego ocenie, była to świadoma degradacja roli Lecha Kaczyńskiego i sprowadzenie lotu do miana "nieoficjalnego".

Rozdzielenie wizyt Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska nie nastąpiło oficjalną drogą - oznajmił Sasin. Kancelaria Premiera nie powiadomiła o bieżących ustaleniach z Rosjanami otoczenia prezydenta. - Żadnej oficjalnej informacji nie było, jedyna informacja na piśmie była taka, że uroczystości oficjalne państwowe rocznicy zbrodni katyńskiej odbędą się 10 kwietnia i będzie im przewodniczył prezydent Lech Kaczyński, a potem z mediów, że wizyta premiera Tuska odbędzie się w dniu 7 kwietnia - powiedział Sasin.

Kancelaria Prezydenta nie otrzymała również żadnych informacji, które wskazywałyby na niebezpieczeństwo lądowania w Smoleńsku. Wreszcie, urzędnicy Lecha Kaczyńskiego wpadli na pomysł zorganizowania spotkania ze stroną rosyjską za pośrednictwem ambasadora Jerzego Bahra. W odpowiedzi na piśmie padło stwierdzenie, że w tym samym czasie odbędą się konsultacje gospodarza wizyty z ministrem Tomaszem Arabskim - poinformował Sasin.

Źródło: PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka