Bartłomiej Misiewicz. fot. Twitter/@MisiewiczB
Bartłomiej Misiewicz. fot. Twitter/@MisiewiczB

Prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa w sprawie Misiewicza

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 23

Nie będzie śledztwa w sprawie powołania Bartłomieja Misiewicza do rad nadzorczych Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Energa Ciepło Ostrołęka. Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła jego wszczęcia.

Nie będzie śledztwa ws. Misiewicza

Według komunikatu prokuratury, odmawia ona wszczęcia śledztwa w sprawie "przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariusza publicznego w związku z zawarciem z Bartłomiejem Misiewiczem umowy o pracę na stanowisku szefa Gabinetu Politycznego MON oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia szkody majątkowej Energa Ciepło Ostrołęka Sp. z o. o., Polskiej Grupie Zbrojeniowej SA - poprzez powołanie do składu rady nadzorczej spółek Bartłomieja Misiewicza".

Prokurator powołał się na Kodeks postępowania karnego, który głosi, że nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy "czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego albo ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa". (Art. 17 par. 1 pkt. 2 Kpk ). Decyzję podjęto po postępowaniu sprawdzającym.

Sprawa Misiewicza

Zdaniem PO, która złożyła zawiadomienie do prokuratury, Misiewicz i osoby, które powoływały go w skład rady nadzorczej PGZ, mogły popełnić przestępstwo opisane w art. 231 Kodeksu karnego. Przepis ten mówi, że "funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

"Rzeczpospolita" podawała, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych. Nie ma także - jak podawały media - ukończonych studiów wyższych. Prasa informowała też, że ze statutu PGZ został wykreślony zapis o tym, że kandydat na członka jej rady nadzorczej powinien przejść państwowy kurs na członków rad nadzorczych.

Drugie śledztwo dotyczące Misiewicza

Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim - z innego doniesienia PO - prowadzi śledztwo w sprawie obietnic składanych przez Misiewicza. Według "Newsweeka", Misiewicz miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS,  w zamian za zatrudnienie w państwowej spółce. Zarzutom zaprzeczyli posłowie PiS Anna Milczanowska i Dariusz Kubiak, którzy - jak mówią - byli obecni podczas spotkań w Bełchatowie.

W związku z tym artykułem Misiewicz poprosił ministra Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON. Zapowiedział też kroki prawne przeciw "Newsweekowi" za "nieprawdziwy i szkalujący artykuł". Szef MON przychylił się do stanowiska Misiewicza i zawiesił go w czynnościach.Jednak Misiewicz nadal zawieszony w funkcjach rzecznika MON i szefa gabinetu,  nie przestał pracować w gabinecie politycznym.

źródło: PAP

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Zobacz też: 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka