Bartłomiej Misiewicz, fot. TVN24/kadr z filmu
Bartłomiej Misiewicz, fot. TVN24/kadr z filmu

"Praca za głosy" - prokuratura wszczęła śledztwo ws. Misiewicza

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 42

Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim prowadzi śledztwo ws. obietnic składanych przez Bartłomieja Misiewicza radnym PO w Bełchatowie.

Śledztwo wszczęto 28 października po zawiadomieniu dwóch posłów opozycji w związku z artykułem, jaki ukazał się w "Newsweeku". Według tygodnika Misiewicz miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, obiecując im w zamian zatrudnienie w państwowej spółce. 

Macierewicz zadowolony z działań prokuratury

"Wyrażam zadowolenie, że zostało podjęte śledztwo prokuratorskie, które, jak jestem przekonany, wykaże nieprawdziwość medialnych oskarżeń i próbę zorganizowania politycznej nagonki na Prawo i Sprawiedliwość oraz na pana dyrektora Bartłomieja Misiewicza" - oświadczył Antoni Macierewicz w komentarzu przesłanym PAP.

"Jestem przekonany, że takie bezprawne działania opozycji powinny być ścigane z mocy prawa i dobrze się stało, że Bartłomiej Misiewicz postanowił podjąć kroki prawne wobec posłów Platformy Obywatelskiej, którzy świetnie wiedząc, że nie doszło do popełnienia żadnego przestępstwa, szkalują jego dobre imię" - dodał minister.

Na razie, według informacji rzecznika prokuratury Sławomira Mamrota, przesłuchiwani są świadkowie. Pytany, czy śledczy planują przesłuchanie Misiewicza odpowiedział, że na tym etapie śledztwa trudno powiedzieć.

źródło TVN24/x-news

Misiewicz zawieszony po artykule "Newsweeka"

Tuż po ujawnieniu sprawy głos zabrali posłowie PiS Anna Milczanowska i Dariusz Kubiak, którzy - jak mówią - byli obecni podczas spotkań w Bełchatowie i według nich nikt nie proponował radnym PO pracy za głosy w radzie powiatu. - Byliśmy tam i gwarantujemy: nic takiego nie miało miejsca - oświadczyli.

We wrześniu, po medialnej burzy w związku z artykułem "Newsweeka", Misiewicz poprosił ministra Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON. Zapowiedział też kroki prawne przeciw "Newsweekowi" za "nieprawdziwy i szkalujący artykuł". Szef MON przychylił się do stanowiska Misiewicza i zawiesił go w czynnościach; kilka tygodni później informował, że Misiewicz nadal jest zawieszony w funkcjach rzecznika MON i szefa gabinetu, ale nigdy nie przestał pracować w gabinecie politycznym, m.in. przygotowuje analizy "dezinformacji medialnej wymierzonej w bezpieczeństwo państwa".

Postępowanie sprawdzające ws. państwowych spółek

Oprócz śledztwa w Piotrkowie Trybunalskim trwa postępowanie sprawdzające kompetencje Misiewicza do zasiadania w radach nadzorczych państwowych spółek. 

Na początku września Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która podlega MON; krótko po ujawnieniu tej informacji media podały, że nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych i nie ma także ukończonych studiów wyższych. Po tych doniesieniach zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej innej spółki - Energa Ostrołęka oraz z zasiadania w RN PGZ.

Misiewicz, członek PiS, pełnomocnik tej partii w Piotrkowie Trybunalskim i członek Krajowej Komisji Rewizyjnej, startował w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Karierę rozpoczynał jako asystent Antoniego Macierewicza.

źródło PAP

ja

Zobacz także:

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka