Jarosław Kaczyński jest stale krytykowany przez niemieckie media.
Jarosław Kaczyński jest stale krytykowany przez niemieckie media.

Niemieckie media: Kaczyński obawia się rozłamu PiS po "Czarnym Marszu"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 112

Dzienniki w Niemczech wykazują zrozumienie dla protestów kobiet ws. ustawy antyaborcyjnej i oceniają, że Jarosław Kaczyński nie jest już tak silnym przywódcą, a w PiS groził mu rozłam. Dlatego zdecydował się na utrzymanie kompromisu - dodają.

Rozłam w PiS

Lewicowy "Tageszeitung" napisał, że na prezesie PiS nie zrobił wrażenia widok protestujących w "Czarny Poniedziałek", ale bunt wewnątrz partii. Wielu polityków - w tym posłanek - optowało za pozostawieniem kompromisu ws. aborcji.

"Hardlinerzy, a wśród nich szef polskiej dyplomacji, szydzili z dziwnego wyglądu ubranych na czarno kobiet i wątpili, czy demonstrantki są w ogóle w stanie poważnie mówić o kwestiach ‘życia i śmierci'. Niektórzy, jak metropolita warszawski, spekulowali wręcz, że stres w czasie gwałtu może nawet chronić kobiety przed niepożądaną ciążą. Ale miarka się przebrała. Także kobiety w PiS miały tego dosyć. Nie chciały dłużej znosić pogardy ze strony ministra spraw zagranicznych" - czytamy w dzienniku.

To nie koniec batalii o prawo aborcyjne - PiS przygotuje kolejny projekt i awantura rozpocznie się na nowo, konkluduje "Tageszeitung".

Panika po "Czarnym Proteście"

„Maerkische Oderzeitung" pisze o "panicznej reakcji" partii rządzącej na skalę protestów, która ukazała pierwszy słaby punkt. "Oprócz kobiet, które protestowały przeciwko ustawie, także partie opozycyjne cieszą się z tego pierwszego, jawnego sukcesu przeciwko partii rządzącej, która do tej pory rządziła wedle własnego uznania. Lecz, pomimo że PiS po raz pierwszy obnażył swój słaby punkt, generalna polityczna sytuacja w Polsce jak na razie niewiele się zmieni" - ocenia dziennik z Frankfurtu.

Kaczyński to autorytarny wódz

Opozycja dostanie "wiatru w żagle" dzięki pierwszemu kryzysowi PiS - tak z kolei sytuację analizuje "Berliner Zeitung". "Swoim spektakularnym zwrotem Kaczyński pociągnął za hamulec bezpieczeństwa. Ogromna jest bowiem szkoda, jaką poniósł on sam, jego partia i narodowo-konserwatywny ruch" - napisano.

"Opozycja zobaczyła, że da się jednak powstrzymać Kaczyńskiego i będzie szła za ciosem, przede wszystkim w sporze o Trybunał Konstytucyjny i wolność prasy, który tymczasem dotarł już nawet do Brukseli" - dodają dziennikarze gazety z Berlina. "Berliner Zeitung" nazywają Kaczyńskiego wprost "autorytarnym władcą", którego rządy są nie do przyjęcia w demokratycznych państwach Unii Europejskiej.

Kompromis ws. aborcji - sukces Unii Europejskiej

Z kolei „Landeszeitung” sugeruje, że to rząd, a nie stowarzyszenia "Stop aborcji" i "Ordo Iuris", stoi za projektem ustawy ws. zakazu aborcji. "Uzasadnione oburzenie polskich kobiet na projekt ustawy, zawierający tak drakońskie żądania kar, że szedł za daleko nawet dla Kościoła katolickiego, powstrzymał wsteczny bieg prawicowego polskiego rządu nie tylko w zakresie polityki prokreacji, sięgającej szczególnie głęboko w prawa jednostki. Ten krok być może wyhamuje cały antyliberalny zwrot PiS-owskiego rządu w Warszawie" - wyrażają nadzieję niemieccy dziennikarze.

Decyzja Kaczyńskiego, by postawić na wypracowany w latach 90. kompromis, jest także - według "Landeszeitung" - sukcesem Unii Europejskiej.

Źródło: dw.com

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka