Szefowie MSZ Polski, Witold Waszczykowski i Holandii, Bert Koenders podczas spotkania w Warszawie, fot. PAP/Paweł Supernak
Szefowie MSZ Polski, Witold Waszczykowski i Holandii, Bert Koenders podczas spotkania w Warszawie, fot. PAP/Paweł Supernak

Waszczykowski o "czarnym proteście": Niech się bawią

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 57

- Nie ma takiego problemu, aby prawa kobiet w Polsce były naruszane - uważa Witold Waszczykowski. Szef MSZ komentuje debatę o polskich kobietach w PE i "czarny protest".

Waszczykowski uważa, że zaplanowana na środę debata to "kolejny krok na drodze do kompromitacji Parlamentu Europejskiego". Nie kwestionuje prawa do dyskusji, tylko uważa, że są ważniejsze sprawy do zastanowienia się i decyzji Europy, jak np. kryzys migracyjny

Debata o prawach polskich kobiet w PE

- Przyjmuję w Polsce ministra spraw zagranicznych Holandii, z którym od wczoraj rozmawiamy. On też o tym słyszał i uważa, że jest to jakiś wybryk w tej chwili, ta dyskusja w Parlamencie Europejskim. Zastrzegł, że nie wybiera się na nią do Brukseli. Nie przypuszcza, by pojawił się także na niej inny przedstawiciel rządu. 

Ministrowie SZ Polski i Holandii zainaugurowali posiedzenie 26. Konferencji Utrechckiej. Waszczykowski i Koenders rozmawiali m.in. o wyzwaniach stojących przed Unią Europejską.

Na pytanie w RMF FM czy "prawa kobiet w Polsce są zagrożone" szef polskiej dyplomacji odpowiedział: "chyba tylko w Gazecie Wyborczej". Wzmiankę o odbywającym się dziś tzw. czarnym proteście kobiet skomentował: - Niech się bawią. Jeśli ktoś uważa, że nie ma większych zmartwień w Polsce w tej chwili, to proszę bardzo.

Prawo do życia czy prawo do aborcji?

Waszczykowski uważa, że problem jest poważny: - Prawo do życia - czy jak niektórzy twierdzą - prawo do aborcji, to jest poważne wyzwanie moralne dla naszej cywilizacji, naszej cywilizacji zachodniej, która sobie nie poradziła z tymi dylematami. Chcemy, by było przestrzegane prawo do życia.

- Taki dylemat. Często ci zwolennicy aborcji mówią: 'trzeba chronić prawa kobiet'. A czy ta kobieta, która jest w brzuchu kobiety, też jest chroniona? - pytał minister w romowie z Robertem Mazurkiem. - Nie ma takiego problemu, by prawa kobiet w Polsce były naruszane - podkreślił. 

"Czarny protest" - strajk kobiet w całej Polsce

Dziś odbywa się strajk kobiet - protest wobec możliwego zaostrzenia przepisów dot. aborcji. Akcja miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zamierzają nie przyjść do pracy lub nie wykonywać swoich codziennych obowiązków. W wielu miastach zaplanowano manifestacje.

Do akcji zainspirowała aktorka Krystyna Janda, która przypomniała strajk kobiet z Islandii - 24 października 1975 r., kiedy zarówno te zatrudnione, jak i te pracujące w domu postanowiły "wziąć wolne", aby zaczęto doceniać ich pracę. W akcji wzięło udział - jak szacowano - 90 proc. mieszkanek Islandii, co spowodowało tego dnia paraliż kraju.

Na portalach społecznościowych pojawiły się nie tylko wezwania do wzięcia udziału w strajku, ale też wpisy np. pracodawców i wykładowców popierających akcję. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że tego dnia jej dziennikarki nie muszą przychodzić do pracy; głos zabrali też m.in. prezydent Słupska Robert Biedroń, który zapowiedział, że w poniedziałek wszyscy wezmą wolne i będą protestować, a prezydenci Gdańska Paweł Adamowicz i Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk napisali do pracowników listy z wyrazami wsparcia dla strajku. Sama Janda zapowiedziała, że tego dnia nie wystąpi w zaplanowanym spektaklu.

źródło RMF FM, PAP

ja

Zobacz także:

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka