"Smoleńsk" wejdzie do kin 9 września.
"Smoleńsk" wejdzie do kin 9 września.

Zamieszanie wokół premiery "Smoleńska". Doda zaproszona, Deresz nie

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 227

W poniedziałek wieczorem w Teatrze Wielkim w Warszawie odbyła się premiera filmu "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauze. W pokazie wziął udział prezydent Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, podobnie jak część rodzin ofiar tragedii. Niektóre nie otrzymały jednak zaproszenia - jak np. Paweł Deresz.

Dziennikarze bez akredytacji na "Smoleńsk"

Premierowy pokaz wzbudza kontrowersje. Jak ujawnił "Fakt", dziennikarze, chociaż otrzymali akredytację na wydarzenie, nie będą mieli gdzie usiąść i fotografować. - Akredytacja nie upoważnia do zajmowania miejsc na Sali ani oglądania filmu. Jedyne, co mogę zaproponować to przebywanie we foyer w celu robienia zdjęć gościom wydarzenia oraz zdjęcia przed sceną w trakcie powitania - poinformował dystrybutor filmu. Później cofnięto akredytację dla dziennikarzy, skoro nie będą mogli obejrzeć produkcji.

Deresz bez zaproszenia, na sali będzie Doda

Na tym jednak nie koniec. Część rodzin ofiar tagedii smoleńskiej nie otrzymała zaproszenia na pokaz. - Spotkała mnie straszliwa kara. Nie zostałem zaproszony (zresztą z grupy antyantkowej nie tylko ja) na premierę filmu Smoleńsk - napisał w mediach społecznościowych Paweł Deresz, mąż posłanki Joanny Szymanek-Deresz, która z parą prezydencką zginęła w drodze do Katynia.

Paweł Deresz popierał wersję komisji Millera i Laska ws. przebiegu katastrofy smoleńskiej. Ostro krytykował poglądy Antoniego Macierewicza i członków zespołu parlamentarnego, gdy PiS było w opozycji. Jedną z zaproszonych osób na pokaz filmu "Smoleńsk" jest Doda, o czym sama poinformowała swoich fanów za pośrednictwem Instagrama. Kilka miesięcy wcześniej piosenkarka zrobiła sobie zdjęcie z szefem MON.

Długo wyczekiwana premiera "Smoleńska"

"Smoleńsk" opowiada o dziennikarskim śledztwie Niny, pracującej dla największej stacji komercyjnej. Bohaterka zbiera dowody, rozmawia z bezpośrednimi świadkami tragedii Tupolewa z 10 kwietnia 2010 r. W końcu układanka wskazuje, że głównym motywem katastrofy mogła być wyprawa Lecha Kaczyńskiego do Gruzji. Zmarłego prezydenta zagrał Lech Łotocki, a Ewa Dałkowska - Marię Kaczyńską. Na ekranie zobaczymy m.in. Jerzego Zelnika, Annę Samusionek, Michała Kulę czy Katarzynę Łaniewską.

Antoni Krauze zmagał się z problemami finansowymi, stąd tak długo widzowie czekali na efekty prac reżysera. W 2014 r. Państwowy Instytut Sztuki Filmowej odmówił dotacji na realizację filmu "Smoleńsk". Dzięki zbiórce wolontariuszy fundacji Smoleńsk 2010, udało się nakręcić dokument. Patronat honorowy nad "Smoleńskiem" objął prezydent Andrzej Duda. Krauze to uznany reżyser, który w ostatnich latach nakręcił m.in. "Czarny czwartek", opowiadający o tragedii w Gdyni w grudniu 1970 roku, gdy do robotników strzelały oddziały ZOMO i wojska.

- Marzy mi się, żeby film „Smoleńsk” pomógł Polakom skończyć ten podział. Żebyśmy mogli znowu spotkać się na Krakowskim Przedmieściu, pod pomnikiem ofiar tej tragedii, jak wtedy, 10 kwietnia 2010 roku. I niezależnie od wyznawanych poglądów, żebyśmy uznali, że poszukiwanie prawdy o przyczynach katastrofy w Smoleńsku jest naszym wspólnym zadaniem - powiedział Antoni Krauze w "Tygodniku Solidarność".

Źródło: fakt.pl, PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka