Andrzej Duda w Kielcach, fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Andrzej Duda w Kielcach, fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Prezydent: Nie ma usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni

Redakcja Redakcja Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 348

Mocne słowa wygłosił Andrzej Duda w Kielcach, podczas obchodów 70. rocznicy pogromu kieleckiego. - Niezależnie od narodowości, wyznania, języka, a w związku z tym w wolnej, suwerennej, niepodległej Polsce, nie ma miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia, nie ma miejsca na rasizm, na ksenofobię, na antysemityzm - oświadczył prezydent.

Szacunek i tolerancja dla wszystkich

W swoim wystąpieniu Duda podkreślił, że Polska jest państwem wolności, państwem wzajemnego szacunku, dobrego współżycia wszystkich jej obywateli. Jak dodał, zachowania nietolerancyjne "muszą być w Polsce w sposób zdecydowany piętnowane, bo tylko wtedy Polska będzie prawdziwie wolnym państwem dla wszystkich swoich obywateli".

Prezydent przekonywał, że Polska jest państwem praworządnym, które chce zapewnić bezpieczeństwo wszystkim swoim obywatelom - niezależnie od tego, z jakiego domu pochodzą, w jakiej wierze czy bez wiary zostali wychowani, jaki język jest bliski ich sercu. - Wszyscy jesteśmy polskimi obywatelami i wszystkim swoim obywatelom Rzeczpospolita jest winna jednakową ochronę - mówił. 

Andrzej Duda mówił, że sprawcy zbrodni zostali przez Rzeczpospolitą wykluczeni. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni - zaakcentował.

Historyczna wspólnota Żydów i Polaków

Odwołał się także do tysiącletniej wspólnoty Polaków i Żydów na polskiej ziemi. Wspominał wydarzenia historyczne wspólne dla obu narodów. Zauważył, że - jako Polacy - mamy najwięcej ze wszystkich narodów świata drzewek w Instytucie Yad Vashem. 

- Dbajmy o to, co było ważne i o to, co było piękne. Ale dbajmy też o to, co było trudne, aby nie zginęła pamięć - apelował. - Żeby także z tego, co trudne wyciągać wnioski i budować jak najlepsze relacje współżycia i przyjaźni, a przede wszystkim - nigdy nie dopuszczać do bezpodstawnej, pustej i prymitywnej wrogości - podkreślił.

Ocenił, że 4 lipca 1946 r. zawiodły władze państwowe - wojsko, milicja, urząd bezpieczeństwa publicznego - które nie tylko nie powstrzymały agresji tłumu i "zamiast pomóc i chronić obywateli, naszych współobywateli, nie tylko nie zapewniły ochrony ale jeszcze zaatakowały. A potem pozostawiły sprawę i UB przez wiele godzin nie reagowało".

Jak zauważył, zbrodnia "to także problem społeczny". - To problem tego, że nie tylko wojsko i milicja atakowała, ale atakowali też ludzie. Pozostawiam ocenie historyków i socjologów jak to się stało, dlaczego tak się stało, dlaczego ludzie zareagowali w taki, a nie inny sposób - powiedział Duda.

"Pogrom ubecki, nie kielecki".

Po przemówieniu prezydent obejrzał, mieszczącą się na parterze kamienicy, wystawę upamiętniającą ofiary pogromu, zorganizowaną przez Stowarzyszenie im. Jana Karskiego w Kielcach. Wśród obecnych podczas ceremonii znaleźli się przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji, którzy trzymali transparent z napisem "Chrońmy młodzież przed nikczemnością uprzedzeń".

Nieopodal pomnika Karskiego kilkadziesiąt osób wzięło udział w pikiecie, rozdając przechodniom ulotki z hasłem "Pogrom ubecki, nie kielecki".

Andrzej Duda wziął udział w obchodach rocznicy pogromu kieleckiego, który miał miejsce 4 lipca 1946 r. Zgodnie z ustaleniami IPN, w czasie pogromu, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańców miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków.

źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Zobacz też:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura