Sześciu ministrów spraw zagranicznych stara się rozwiązać problem Brexitu. Fot. PAP/EPA
Sześciu ministrów spraw zagranicznych stara się rozwiązać problem Brexitu. Fot. PAP/EPA

Wielka szóstka rozważa przyszłość UE. Węgry piszą o koszmarze Brexitu

Redakcja Redakcja Brexit Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Ministrowie spraw zagranicznych sześciu krajów założycielskich Unii Europejskiej debatują w Berlinie na temat rozwiązania kryzysu po referendum w Wielkiej Brytanii. Nie ma wśród nich polskiego ministra, a Węgrzy obawiają się fiaska integracji europejskiej.

Niemcy nie pozwolą "odebrać sobie Europy"

W spotkaniu na szczycie uczestniczą - na zaproszenie szefa MSZ Niemiec Franka Waltera Steinmeiera: Jean-Marc Ayrault z Francji, Bert Koenders z Holandii, Paolo Gentiloni z Włoch, Didier Reynders z Belgii i Jean Asselborn z Luksemburga. Główne przesłanie, jakie wypłynęło przed debatą, wypowiedział właśnie niemiecki gospodarz: "Nie pozwolimy sobie odebrać Europy". Steinmeier stwierdził, że Unia Europejska zapewnia "z powodzeniem pokój i stabilność" na kontynencie.

Z jednej strony Niemcy przestrzegają przed rozpętaniem histerii po Brexicie, a z drugiej - "odrętwieniem", wpadnięciem w marazm. Sytuacja dla dalszej integracji unijnej jest bardzo groźna. W Holandii, Danii, Czechach, ale i we Francji już pojawiają się głosy o potrzebie przeprowadzenia referendum na wzór brytyjski. Według Steinmeiera, zamiast ostro reagować, Bruksela musi znaleźć odpowiedź na problemy, trapiące społeczeństwa Europy - począwszy od bezrobocia, po kryzys migracyjny.

Jaka Unia?

Kraje założycielskie UE mają w deklaracji końcowej oznajmić, jak silna jest potrzeba stworzenia Unii "elastycznej". W takim programie uwzględnione zostaną potrzeby krajów, które nie są jeszcze gotowe na integrację z Brukselą. W Polsce pojawiły się głosy, że brak zaproszenia na szczyt dla Witolda Waszczykowskiego, to oznaka słabości naszego kraju na arenie międzynarodowej. Wielu krajom Unii nie podoba się pomysł decydowania najważniejszych graczy o istotnych sprawach dla wspólnoty. Wyraźnie o tym mówił w piątek prezes PiS, Jarosław Kaczyński, a niezadowolenie wyraził również prezydent Estonii, Hendrik Ilves.

Niemieckie MSZ podkreśliło, że brak zaproszenia dla innych państw na rozmowy nie oznacza ich wykluczenia, a kontynuację ustalonej formuły.

Reakcje na Węgrzech. "Koszmar", "głębokie podziały", "nikt nie może być niewolnikiem"

Prasa węgierska zastanawia się nad przyczynami Brexitu, dziennikarze z obawą piszą o dalszych losach Unii Europejskiej. "To, co się stało, jest oczywiście koszmarem sennym. Przede wszystkim dlatego, że pokazuje defekty funkcjonującej demokracji. Pokazuje, jak można na ołtarzu interesów politycznych poświęcić interesy całego kraju, a nawet kontynentu. Państwa członkowskie Unii, w tym oczywiście Węgry, muszą z tego wyciągnąć nauki" - informuje prawicowy "Magyar Nemzet". Przewrotnie może się jednak okazać, dodaje dziennik, że ta nauczka dla Brukseli wzmocni UE.

- Chciał zbudować silny i zjednoczony kraj i silną i zjednoczoną Unię Europejską. A jaki jest wynik? Między mieszkańcami wielonarodowego królestwa nigdy jeszcze nie było tak głębokich podziałów - krytykuje Davida Camerona "Magyar Idoek". I stwierdza, że Brytyjczycy nie chcieli być niewolnikami Brukseli, która nie buduje więzi, opartych na niepodległości krajów członkowskich.

"Od piątku rano świat, Europa i Węgry są już inne. Słabsze, biedniejsze i gorsze" - stwierdza dziennik "Nepszabadsag". "To powiedzenie jest na czasie: droga do piekła jest wybrukowana dobrymi intencjami. 17 410 742 osób głosujących na wystąpieniem chciało w przyszłości większej wolności, kwitnącej gospodarki i silniejszego kraju. Dostaną coś wręcz przeciwnego" - ostrzega redakcja.

Źródło: PAP

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Zobacz też:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka