Na Marsz Równości w Gdańsku narodowcy postanowili odpowiedzieć Antymarszem. Doszło do zamieszek, policja zatrzymała 5 osób.
W sobotę środowiska lewicowe, wsparte przez członków lokalnego KOD, zorganizowały pochód. Celem akcji jest przypomnienie o, zdaniem inicjatorów akcji, dyskryminacji homoseksualistów w Polsce. Środowiska LGBT domagają się legalizacji małżeństw i związków partnerskich dla par homoseksualnych. Narodowcy zebrali się w Trójmiejskim Antymarszu Równości. Według policji, dążyli do konfrontacji ze środowiskami lewicowymi.
Gdy funkcjonariusze poinformowali narodowców, że manifestacja jest nielegalna i poprosili o rozejście, w ruch poszły kamienie i butelki. - Na razie zatrzymano pięć osób za udział w zbiegowisku i czynną napaść na funkcjonariusza. Według wstępnych informacji nikt z osób demonstrujących oraz funkcjonariuszy nie został poszkodowany, ani ranny - poinformował Michał Sienkiewicz z biura prasowego gdańskiej komendy. Pod Bramą Oliwską kordon policji starał się zepchnąć z trasy prawicowców. Skończyło się to wielką awanturą.
- Protestujemy przeciwko środowiskom LGBT, przeciwko tej dewianckiej manifestacji. Stajemy w obronie rodziny i normalności. Będziemy demonstrować jak najbardziej pokojowo. Odcinamy się od wszelkich agresywnych zachowań, które są niezgodne z prawem - mówił przed manifestacją Artur Zieniewicz, organizator Trójmiejskiego Antymarszu Równości. Wśród uczestników demonstracji antylewicowej byli zwolennicy ONR, Ruchu Kontroli Władzy, MW i kibice. Udało się im spalić flagę KOD, wyszarpaną od jednego z demonstrujących w Marszu Równości.
W Marszu Równości poszło ok. 800 osób, narodowców zebrało się ok. 200.
Źródło: PAP
GW
Komentarze