fot. PAP/EPA/CHRISTOPH SCHMIDT
fot. PAP/EPA/CHRISTOPH SCHMIDT

Samolot linii EgyptAir zniknął z radarów nad Morzem Śródziemnym

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 6

Samolot pasażerski egipskich linii lotniczych EgyptAir nad ranem zniknął z radarów tuż po wejściu w egipską przestrzeń powietrzną. Maszyna, która leciała z Paryża do Kairu, rozbiła się. Na pokładzie było 56 pasażerów i 10 członków załogi.

Airbus A320 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska w Paryżu. Państwowa telewizja egipska poinformowała, że kontakt z samolotem urwał się o godz. 4.45 czasu polskiego nad ranem w czwartek. Portal Flightradar24 podał, że maszyna zniknęła z radarów nad Morzem Śródziemnym, między Kretą, Cyprem i wybrzeżem egipskim.

Prezydent Francji Francois Hollande potwierdził, że samolot się rozbił. Obecnie żadna hipoteza nie jest uprzywilejowana ani wykluczona, w tym wypadek czy akt terroru - dodał.    

Na razie napływają sprzeczne doniesienia co do tego, czy zaginiony airbus nadał sygnał SOS, zanim utracono z nim kontakt. EgyptAir podał w oświadczeniu, że sygnał otrzymało egipskie wojsko o godz. 4.26 czasu polskiego, czyli prawie dwie godziny po zniknięciu maszyny z radarów i godzinę po planowanym lądowaniu. Armia w osobnym komunikacie zdementowała tę informację, twierdząc, że w ogóle nie otrzymała sygnału.

Airbus miał planowo lądować w Kairze o godz. 3.15. Według informacji podanych przez EgyptAir i potwierdzonych wstępnie przez polski MSZ wśród 56 pasażerów na pokładzie nie było obywateli Polski.

Egipski przewoźnik podał, że wśród pasażerów było 30 Egipcjan, 15 Francuzów, dwóch Irakijczyków oraz po jednym obywatelu Wielkiej Brytanii, Belgii, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Czadu, Portugalii, Algierii i Kanady. Wcześniej linie informowały, że na pokładzie było 59 pasażerów. Ponadto na pokładzie znajdowało się siedmiu członków załogi i trzech przedstawicieli przewoźnika odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.

Rząd Grecji włączył się w poszukiwania, a greckie ministerstwo obrony bada relację kapitana statku handlowego, który powiedział, że widział "ogień na niebie" w odległości ok. 130 mil morskich (240 km) na południe od wyspy Karpathos, między Kretą a Rodos. Ateny podały również, że samolot podczas przelotu nad Grecją nie zgłaszał żadnych problemów w rozmowie z grecką kontrolą lotów.

Premier Egiptu Szerif Ismail powiedział na konferencji prasowej zwołanej na kairskim lotnisku, że trwają poszukiwania zaginionego samolotu oraz że nie można na razie wykluczyć żadnej przyczyny incydentu, w tym ataku terrorystycznego. 

Premier Francji Manuel Valls powiedział, że na razie "żadna hipoteza nie jest wykluczana". Prezydent Francois Hollande rozmawiał ze swym egipskim odpowiednikiem Abd el-Fatahem es-Sisim i porozumiał się z nim co do "bliskiej współpracy" w celu ustalenia okoliczności incydentu. Na czwartek rano zaplanowano nadzwyczajne spotkanie ministrów w tej sprawie. We Francji od miesięcy obowiązuje stan wyjątkowy z powodu ataków terrorystycznych. 

W październiku zeszłego roku samolot rosyjskich linii lotniczych Metrojet rozbił się na półwyspie Synaj; zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie. Rosja i zachodnie rządy twierdzą, że przyczyną katastrofy była najpewniej bomba, a dżihadystyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS) ogłosiło, że przemyciło ładunek wybuchowy na pokład maszyny.

W marcu br. samolot EgyptAir lecący z Aleksandrii do Kairu został porwany i zmuszony do lądowania na Cyprze przez mężczyznę, który - jak podały władze - władz miał na sobie atrapę pasa szahida i był psychicznie niezrównoważony. Sprawca został aresztowany.

źródło PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka