Lotnisko Zaventem na obrzeżach Brukseli po wybuchach. Fot. Twitter
Lotnisko Zaventem na obrzeżach Brukseli po wybuchach. Fot. Twitter

Eksplozje na lotnisku w Brukseli. Są ranni i zabici

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 268

Dwa silne wybuchy na lotnisku Zaventem w Brukseli spowodowały śmierć przynajmniej kilku osób - informują belgijskie media. Do kolejnych wybuchów doszło w stacji metra Maalbeek. Ranni są Polacy.

Polacy rannymi w zamachu w Brukseli

Dyrektor biura rzecznika prasowego MSZ, Rafał Sobczak, poinformował, że dwóch Polaków jest hospitalizowanych po ataku terrorystycznym w Brukseli. Powołał się na ustalenia polskich służb konsularnych. Ranni są pracownicy Służby Celnej. Ministerstwo Finansów kontaktowało się z rodzinami.

Prezydent Andrzej Duda po spotkaniu z szefami służb specjalnych i koordynatorem Mariuszem Kamińskim podkreślił, że w Polsce nie ma zagrożenia atakami terrorystycznymi. - Poprosiłem, aby wszystkie służby zachowały szczególną, wzmożoną czujność. Wierzę, że nasze działania będą skuteczne - stwierdził.

Wybuch w Maelbeek

Do wybuchów doszło w pobliżu punktu odprawy pasażerów linii lotniczych American Airlines. Ruch w pobliżu brukselskiego lotniska został zamknięty. Nad miejscem, gdzie doszło do wybuchu, unosił się gęsty dym. Belgijskie służby odkryły trzeci ładunek już po ewakuacji ludzi. Według wstępnych informacji, ładunek w porcie lotniczym zdetonował zamachowiec - samobójca.

Nieoficjalnie mówi się o śmierci 13 osób, 35 zostało rannych. Policja i brukselski prokurator potwierdzili, że w wyniku eksplozji na lotnisku zginęło co najmniej kilka osób. Telewizja publiczna VTM podała, że na stacji metra Maelbeek - w pobliżu instytucji unijnych - śmierć poniosło przynajmniej 10 podróżujących, kilku odniosło obrażenia.

Terroryzm we Francji

Eksplozje na lotnisku Zaventem i na stacji metra były zamachami terrorystycznymi - potwierdziły władze Belgii. Tamtejsze służby zbierają informacje o przyczynach wybuchów. Premier Charles Michel powiedział, że zamachowiec działał "ślepo i tchórzliwie". Na granicach - dodał szef rządu belgijskiego - wzmocniono kontrolę. - To czarny dzień dla kraju - stwierdził. Ewakuowano pracowników elektrowni atomowej Tihange, położej ok. 25 km od Liege.

Premier Francji, Manuell Valls przyznał: "Mamy stan wojny". - Po porannych zamachach w Brukseli postanowiłem rozmieścić w różnych miejscach kraju dodatkowych 1.6 tys. policjantów: na przejściach granicznych, ale także w ważnych miejscach infrastruktury transportu powietrznego, morskiego i kolejowego - oznajmił szef francuskiego MSW, Bernard Cazeneuve.

Kilka dni temu antyterroryści belgijscy zatrzymali Salaha Abdeslama, podjerzanego o przeprowadzenie zamachów w Paryżu w listopadzie ub.r.  Planowane są kolejne akcje, wymierzone w terrorystów islamskich. W Belgii podniesiono stopień zagrożenia terorrystycznego do najwyższego poziomu.

Źródło: PAP, TVN24

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka