Daniel Passent. Źródło: Wikimedia Commons
Daniel Passent. Źródło: Wikimedia Commons

Sprzeciwia się lustracji, doradzał Kiszczakowi. Passent wściekły na IPN

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 184

IPN: Daniel Passent po zamordowaniu Popiełuszki pisał do Kiszczaka z wyrazami poparcia. Doradzał metody walki propagandowej z opozycją antykomunistyczną.

List Passenta do Kiszczaka

"Szanowny Panie Generale! W tych trudnych dla kraju i Pana osobiście dniach ośmielam się napisać kilka słów, by dać dowód pamięci i poparcia dla linii, którą Pan realizuje" - pisał Passent. "Jeżeli awanturnicy z opozycji będą mogli poderwać ludzi do walki z władzą socjalistyczną, to Grzegorze Piotrowscy znów poczują się niezbędni i nie będzie można walczyć z nimi, gdyż walczyć na dwa fronty jest trudno (choć ma to też swoje zalety)" - doradzał publicysta "Polityki".

"Pragnę tylko dodać, że 1) sprawa partyjnego i społecznego nadzoru nad wojskiem i MSW wymaga rozpatrzenia, 2) z punktu widzenia telewidzów w niektórych krajach Pańskie wystąpienie, Ministra Spraw Wewnętrznych, który tłumaczy resort przed społeczeństwem – byłoby wielkim szokiem. Zwłaszcza że po tym pokazano western amerykański i jazz do 2 w nocy. Jest wiec czego bronić" - analizował koncepcje, jakie w polityce propagandowej powinien wziąć pod uwagę szef bezpieki.

Daniel Passent potwierdza autentyczność listu do Kiszczaka

- Pragnę Pana zapewnić o poparciu i mojej pamięci - dodawał. Passent na swoim blogu potwierdził autentyczność listu, który przez ponad 30 lat przechowywał Czesław Kiszczak.

- Dzisiaj, po ponad 30 latach, inaczej rozłożyłbym akcenty - tłumaczy się publicysta. - Uważałem za swój obowiązek odciąć się, choćby listownie, od oficjalnej wersji w sprawie kolejnych aktów terroru władzy. Reszta, to znaczy wyrazy poparcia dla ówczesnej linii, zagrożonej przez partyjny beton i przez zwolenników konfrontacji po stronie opozycji, wynikała z moich ówczesnych poglądów - stwierdza.

Passent nie ukrywa żalu w związku z działaniami IPN i udostępnieniem zbiorów Kiszczaka: - Pozostaje jeszcze pytanie, czy IPN może publikować cokolwiek, co skonfiskuje w czasie rewizji, w tym także prywatne listy osób prywatnych i żyjących, niemające nic wspólnego ze sprawą „Bolka”. Ponieważ przeszukania będą się raczej mnożyć niż należeć do rzadkości, ciekaw jestem, co na ten temat mówi prawo i dobre obyczaje - zakończył wpis.

Lustracja Daniela Passenta

Daniel Passent był mocno zaangażowanym dziennikarzem w PRL. Współpracował z wywiadem i kontrwywiadem bezpieki od lat 60. W 1964 r. został zarejestrowany jako KO (kontakt operacyjny) "Daniel", a potem przekwalifikowano go na tajnego współpracownika "John". Gdy dziennikarze "Misji Specjalnej" TVP ujawnili dokumenty SB, Passent nazwał program "dziką lustracją". Chciał wystąpić o autolustrację, ale sąd mu odmówił, bowiem nie pełnił funkcji publicznych.

Passent od lat 80. do dzisiaj broni polityki ekipy Jaruzelskiego ws. wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Na wniosek Jerzego Urbana sam nie został poddany weryfikacji, jak kilkuset innych dziennikarzy w tamtym okresie. Publicysta "Polityki" bronił zresztą brutalnych czystek w mediach: "Zgadzam się z Urbanem, że wiarygodność pewnych ludzi, a także prasy po 13 grudnia wymagała, aby część aktywu odeszła, aby ludzie najbardziej krótkowzroczni i zacietrzewieni, którzy utracili poczucie rzeczywistości i stracili tę niezbędną dla dziennikarza kwalifikację, usunęli się, niekoniecznie na zawsze, ale przynajmniej na czas otrzeźwienia i kaca" - pisał na łamach "Polityki" w 1982 roku.

W latach 1996-2001 Passent pełnił funkcję ambasadora w Chile. Jest zdeklarowanym przeciwnikiem PiS, czego dawał wyraz wielokrotnie w programach TVN24, audycji TOK FM i w swoich tekstach.

Źródło: polityka.pl

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka