Katatrofa w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. fot. wikmedia
Katatrofa w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. fot. wikmedia

Po katastrofie w Smoleńsku był kompletny chaos - opowiada b. dyplomata

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 598

Państwo polskie zdało egzamin czy jednak nie? - to pytanie nasuwa się po lekturze wywiadu, jakiego Piotr Marciniak, b. dyplomata m. in. w Moskwie, udzielił Robertowi Mazurkowi dla "Plusa Minusa", dodatku do dziennika "Rzeczpospolita".

"Spodziewałem się, że zaraz po katastrofie na lotnisku w Moskwie wyląduje jakiś herkules, w ostateczności jego polski odpowiednik. Z niego wysiądą dziesiątki ludzi: polscy śledczy, lekarze, służby i cały, gotowy sztab kryzysowy. (...)

Zamiast sztabu kryzysowego Warszawa przysłała delegację w postaci ministra zdrowia i szefa Kancelarii Premiera w randze sekretarza stanu, którzy nie mieli zielonego pojęcia o Wschodzie. A przecież było wiadomo, że rozmowy w Moskwie nie są rozmowami technicznymi, tylko kluczowymi dla tego, kto i jak prowadzi śledztwo, kto ma dostęp do wraku, o czym decydujemy my, a o czym strona rosyjska. Dlatego, przy całym szacunku dla Ewy Kopacz i Tomasza Arabskiego, pytam, jakie oni mieli kompetencje w zakresie prowadzenia takich rozmów w Moskwie?" - pyta były dyplomata.

Aktualizacja: Tomasz Arabski w sądzie ws. Smoleńska. "Nie przyznaję się do winy"

Całą rozmowę można przeczytać tutaj:
http://www4.rp.pl/Plus-Minus/310099976-Rozmowa-Mazurka-Chaos-po-katastrofie-w-Smolensku.html

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka