Stanisław Kociołek.fot. wikimedia
Stanisław Kociołek.fot. wikimedia

Pogrzeb komunistycznego "kata Wybrzeża" na Powązkach. MON: To sprawa ratusza

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 42

Stanisław Kociołek został dzisiaj pochowany na wojskowych Powązkach. Przedstawiciele MON zapowiadają, że nie ma mowy o żadnej asyście wojskowej w czasie uroczystości. - Powązki Wojskowe, wbrew nazwie, nie są w gestii MON tylko miasta stołecznego Warszawy - odpowiada Tomasz Siemoniak.

Kat wybrzeża

Kociołek nazywany był "katem Wybrzeża" - jednym z głównych odpowiedzialnych za masakrę w grudniu 1970 r. Jako wicepremier, decydował wspólnie z gdańskim sekretarzem KW PZPR i tamtejszym komendantem wojewódzkim MO o wysłaniu wojska na Wybrzeże. W telewizyjnym przemówieniu, wieczorem 16 grudnia, apelował do robotników stoczni gdyńskiej, by przyszli do pracy. O świcie powitały ich strzały ze strony wojska i ZOMO. W Gdyni w czasie zamieszek grudniowych zginęło 18 osób. 

Proces ws. komunistycznej masakry na Wybrzeżu trwa od połowy lat 90. W czerwcu 2014 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie uniewinnił Kociołka od zarzutu "sprawstwa kierowniczego" zabójstwa z 1970 r. Sąd Najwyższy w 2015 r. uchylił jednak decyzje sądów I i II instancji, uznając, że popełniły one wiele błędów. Przede wszystkim na słowo uwierzyły w wersję byłego wicepremiera PRL, że o zablokowaniu gdyńskiej stoczni dowiedział się po swoim wystąpieniu w telewizji, gdzie nakłaniał robotników do przyjścia do pracy. Kwestią sporną jest również odpowiedzialność Kociołka za to, że nie zrobił nic, by powstrzymać masakrę na Wybrzeżu.

- Odpowiedzialność zawiniona to nie tylko zamiar bezpośredni, ale także godzenie się na skutki, jakie mogą nastąpić. To było wskazane w akcie oskarżenia, ale nie wyciągnięto z tego wniosków - podkreślał Sąd Najwyższy.

"Krwawy Kociołek" pochowany na Powązkach

Pogrzeb komunistycznego dygnitarza na Powązkach oburzył środowisko historyków. Prezes IPN, Łukasz Kamiński, zwrócił uwagę, że to najwyższy czas na uregulowanie pogrzebów funkcjonariuszy dawnego systemu: -Mając na uwadze powierzony mi mandat prezesa Instytutu Pamięci Narodowej zdecydowanie opowiadam się przeciwko chowaniu na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie komunistycznych dygnitarzy. Ta warszawska nekropolia jest niezwykle ważna dla tożsamości naszego narodu. Powinni spoczywać na niej wybitni Polacy, których zasługi dla Ojczyzny nie budzą wątpliwości. Sprawa pogrzebów w tym wyjątkowym miejscu powinna zostać ostatecznie uregulowana, tak by na przyszłość uniknąć podobnych kontrowersji - napisał w specjalnym oświadczeniu.

Soprzeciw Cenckiewicza

Sławomir Cenckiewiczpochodzi z Gdyni, urodził się po masakrze robotników. - „Pióra połamałem” na Grudniu ’70, widziałem tysiące dokumentów, wydałem w IPN książkę poświęconą masakrze grudniowej... Dla mnie - człowieka urodzonego w Gdyni tuż po Grudniu ‘70 w rodzinie, w której gdyński „czarny czwartek” (17 grudnia 1970 r.) był zawsze datą kojarzoną ze straszną postacią Kociołka jako tego, który swoim wezwaniem o natychmiastowy powrót do pracy doprowadził do rzezi. Jest to zatem część mojej pamięci i tożsamości - napisał historyk na Facebooku. -Cześć pamięci ofiarom i bohaterom Grudnia ’70! Hańba zdrajcom, mordercom i sługusom Moskwy! Kiedyś was wszystkich wyrzucimy z Powązek! - nie ma wątpliwości badacz dziejów najnowszych.

Szef MON zapewnia, że wojsko nie będzie brało udziału w pogrzebie Kociołka: - Miejsce pochówku Kociołka nie jest w gestii MON. Nie będzie żadnej asysty wojskowej na pogrzebie, nikt się o takową zresztą nie zwracał - przyznał na Twitterze, dodając, że decyzja o kolejnym pochówku komunisty na Powązkach leżała tylko i wyłącznie w gestii władz Warszawy.

Źródło: Facebook, Twitter.

Zobacz też Prezes IPN: W Polsce nadal funkcjonuje PRL

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka