Od tragedii Boeinga 777 linii Malaysia Airlines minął rok. Do tej pory nie ustalono winnych tragedii. "Financial Times" ostrzega: śledztwo będzie długie i trudne.
Według brytyjskiego dziennika, Zachód dysponuje przekonującymi dowodami - to Rosjanie dysponowali rakietami BUK, przechwycono dzięki pracy ukraińskich służb rozmowy separatystów w dniu tragedii, poparte zdjęciami i materiałami wideo. Kreml odpiera zarzuty i twierdzi, że malezyjski samolot został strącony przez ukraiński myśliwiec.
"Financial Times" przypomina, że Holandia prowadzi dwa śledztwa w związku z tym, że najwięcej ofiar pochodziło z tego kraju. Jedno dotyczy przyczyn katastrofy, inne - ustalenia winnych, którzy ponoszą za nią odpowiedzialność. W prokuratorskim śledztwie uczestniczą przedstawiciele Ukrainy, Malezji i innych państw. Nie dopuszczono do niego Rosjan.
Holandia chce jeszcze większego umiędzynarodowienia sprawy zestrzelenia Boeinga 777 i rozważa powołanie międzynarodowego trybunału za zgodą Rady Bezpieczeństwa ONZ. "Financial Times" zwraca uwagę, że Moskwa może wetować ewentualne decyzje rady, ale wówczas musi się liczyć z nałożeniem kolejnych sankcji gospodarczych. Holenderskie władze mogą jeszcze powołać trybunał drogą Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości natomiast może rozstrzygać w kwestii odszkodowań dla rodzin ofiar tragedii lotu MH-17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur.
Boeing 777 linii Malaysia Airlines został zestrzelony 17 lipca 2014 r. nieopodal wsi Hrabowe w obwodzie donieckim na Ukrainie. Rosyjscy separatyści początkowo przyznali się do omyłkowego zestrzelenia maszyny, ale później oskarżyli o tragedię ukraińskich żołnierzy. Na pokładzie samolotu było 283 pasażerów - w tym 80 dzieci - i 15 członków załogi.
Źródło: onet.pl, rp.pl
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła