Reakcje po apelu A. Dudy. Czy to początek wojny rządu z prezydentem? (aktl.)

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 137

Andrzej Duda, odbierając w piątek akt wyboru na prezydenta, zaapelował do rządzących, aby do objęcia przez niego urzędu, nie podejmowali poważnych decyzji, szczególnie o charakterze ustrojowym. Politycy PO mówią o "niezręczności", ingerowaniu w prace rządu i parlamentu i o "uzurpowaniu władzy". 

"Chciałem prosić, aby w tym okresie, w pewnym sensie przejściowym, (...) aby pani premier, ministrowie, większość parlamentarna, zachowali powagę w pracach parlamentarnych i w pracach rządu, powagę z punktu widzenia ustrojowego. Proszę, aby w tym okresie, kiedy wola wyborców już została uzewnętrzniona, nie dokonywano poważnych zmian, przede wszystkim zmian ustrojowych, ani takich, które mogą budzić jakieś niepotrzebne w społeczeństwie emocje, niestety także kreować konflikty. (...) Konfliktów powinniśmy bardzo unikać, także w przyszłości, po to, aby budować wspólnotę" - powiedział prezydent elekt.

Po uroczystości politycy PiS wskazywali na sprawę uchwalonej w środę przez Sejm nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. "Przyśpieszono prace i nagle w ciągu 30 dni mamy wybierać sędziów" - mówił wiceprezes PiS Mariusz Kamiński. "To jest bardzo poważna sprawa i widać, że ta ekipa zrobi wszystko, by uniemożliwić w przyszłej kadencji nowo wybranym władzom funkcjonowanie" - ocenił. Według niego, nowi sędziowie TK powinni być wybrani wtedy, gdy "ta reprezentacja będzie oddawała nastroje społeczne i opinie obywateli".

Sejm zdecydował m. in., że kandydatury pięciu sędziów Trybunału, w miejsce tych, którym kończy się kadencja, będą składane w ciągu 30 dni od wejścia w życie ustawy. Oznacza to, że Sejm tej kadencji wybierze 5 nowych sędziów, choć według dotychczasowych przepisów powinien powołać trzech, a następny dwóch, bo takie są terminy zakończenia kadencji poszczególnych sędziów.

Politycy PO skrytykowali apel Andrzeja Dudy. Szef klubu PO Rafał Grupiński: "Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej nie przewiduje okresu przejściowego, nie ma takiego okresu przejściowego. Prezydent elekt Andrzej Duda 6 sierpnia obejmie rządy prezydenckie. Niewłaściwe z jego strony jest jakiekolwiek ingerowanie w obecną sytuację prac konstytucyjnych organów państwa, czyli rządu i parlamentu". Dodał, że apel to "niezręczność, która nie powinna się zdarzyć. Kładę to na karb pewnego braku doświadczenia, nie ma w naszym porządku konstytucyjnym okresu przejściowego, dzisiaj władzę sprawuje Bronisław Komorowski do dnia 6 sierpnia" - powiedział Grupiński. 

Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski uważa zaś, że prezydent elekt "uzurpuje władzę". "My mamy jeszcze rządzić przez parę dobrych miesięcy, a potem mam nadzieję przez cztery kolejne lata i nie zamierzamy się zachowywać w sposób powściągliwy, tylko będziemy się zachowywali stosowanie do sytuacji. Będziemy rządzili tak, jak nam to dyktuje sumienie i interes państwa polskiego (...), oczywiście będziemy współpracowali z prezydentem Dudą. Natomiast to nie jest tak, że jeżeli prezydent wygrał wybory, to w tym momencie będzie wydawał nam dyspozycje czy sugestie, z których ma wynikać, że oto rząd ma przestać działać na cztery fajerki i z pełnym dynamizmem i parlament ma przestać być ciałem legislacyjnym" - powiedział Trzaskowski. 

TVN24/x-news

W niedzielę do apelu prezydenta elekta odniosła się premier Ewa Kopacz:

- Zaskakujący apel. Proszę pamiętać, że konstytucja reguluje, nawet sympatyczne, stosunki między głową państwa a rządem. Rząd ma swoje obowiązki, ale też zobowiązania wobec Polaków. Ja podczas swojego expose złożyłam kilka takich zobowiązań i chcę, aby dano mi szansę je zrealizować. W tej chwili jesteśmy powyżej 90 proc. realizacji tych zapowiedzi z expose. Rząd powinien pracować do końca. Za to mu Polacy płacą - powiedziała premier.

Czy reakcje polityków PO na apel Andrzej Dudy są początkiem wojny rządu z przyszłym prezydentem? Czy apel przyszłego prezydenta był potrzebny?

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka