Agata Kornhauser-Duda po objęciu stanowiska prezydenta przez jej męża musi zrezygnować z pracy zawodowej. - Postaram się być dobrą pierwszą damą - zapowiedziała. Od 6 sierpnia będą na niej spoczywały liczne obowiązki reprezentacyjne.
Żona prezydenta RP nie może zarabiać, nie jest też objęta ubezpieczeniem. Za pracę pierwszej damy nie będzie otrzymywać wynagrodzenia, a czas poświęcony na wypełnianie obowiązków pierwszej damy nie będzie się liczył do stażu pracy, a co za tym idzie, wpłynie w przyszłości na wysokość jej emerytury.
Kilka lat temu temat braku uposażenia dla pierwszych dam podjęła Jolanta Kwaśniewska. Argumentowała, że obowiązki pierwszej damy to ciężka i odpowiedzialna praca, poza tym wiąże się ona z rezygnacją z własnej kariery zawodowej. Kwaśniewska apelowała, aby choćby minimalne wynagrodzenie otrzymywała aktualna pierwsza dama, jak i poprzednie oraz aby były odprowadzane za nie składki emerytalne. Na Kwaśniewską spadła za to fala krytyki, a sprawa ucichła. Temat odżył po wygraniu przez Andrzeja Dudę wyborów prezydenckich. Kwaśniewska wróciła z tematem na łamach "Faktu".
Agata Kornhauser-Duda od 17 lat pracuje jako nauczycielka w jednym z krakowskich liceów. W związku z nową rolą męża musi zrezygnować z pracy, którą - jak mówiła w jednym z wywiadów - lubi.
Żona prezydenta nie ma obowiązku występować i udzielać się publicznie, jednak wszystkie dotychczasowe pierwsze damy angażowały się w działalność społeczną, upowszechnianie kultury i wsparcie najsłabszych. Towarzyszyły mężom w oficjalnych spotkaniach i wyjazdach, przewodniczyły komitetom honorowym, angażowały się w przedsięwzięcia charytatywne, a także sprawy kobiet i równouprawnienia.
Czy Państwa zdaniem pierwsza dama powinna otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę? Czy powinna zostać zatudniona w Kancelarii Prezydenta? Czy poprzednie pierwsze damy powinny również otrzymać świadczenie za swoją pracę?
Komentarze