Bieńkowska-Wojtunik na taśmie. "Ministerstwo Gospodarki w d... ma górnictwo"

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 115

Nowa odsłona afery taśmowej. Tygodnik "Do Rzeczy" opublikował stenogramy z rozmowy szefa CBA, Pawła Wojtunika z b. wicepremier Elżbietą Bieńkowską. Odbyła się ona w czerwcu 2014 r. W rozmowie padają stwierdzenia, że to Bartłomiej Sienkiewicz stoi za słynnym podpaleniem budki pod ambasadą rosyjską, przetarg na Pendolino oznacza kłopoty, a problemy w górnictwie są winą Ministerstwa Gospodarki.

Najwięcej emocji wśród komentatorów głośnego tekstu Cezarego Gmyza budzi fragment o wydarzeniach z 2013 r., gdy podczas Marszu Niepodległości doszło do incydentu:

P.W.: Widzisz, ale facet nauczył ich, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką… wiesz z takiego…

E.B.: Taką koncepcję, tak, tak.

P.W.: Z takiego zarządzania ręcznego są same problemy. Tym bardziej dla ministra, który nie ma takich uprawnień, on nie ma uprawnień.

Po spaleniu budki przy rosyjskiej ambasadzie w Warszawie, zatrzymano jednego z przedstawicieli narodowców, jednak po roku umorzono sprawę ze względu na niewykrycie sprawców incydentu. Bartłomiej Sienkiewicz o całe zajście oskarżył środowiska "kibolskie", które "wyhodował" PiS.

Dziś rano były minister spraw wewnętrznych odniósł się do fragmentu publikacji w "Do Rzeczy": - (...) nigdy nie siedziałem na żadnej trybunie z panem Wojtunikiem, więc nie wiem, o czym jest mowa. To kolejna historia z taśmami nie wiadomo skąd wziętymi, której głównym oskarżeniem jest to, że niemal własnoręcznie podpaliłem budkę pod ambasadą rosyjską. Szkoda, że nie ma infografiki, jak tam z hubką i krzesiwem idę. To taki poziom absurdu, że wolałbym tego nie komentować. Zaraz się dowiem, że czarną wołgą porywam dzieci. (...) To jest ten poziom absurdu, w którym nie chciałbym brać udziału. Nie mam nic więcej do powiedzenia oprócz tego, że to bzdura i absurd. Nie chce mi się wierzyć, że szef służby opowiada takie androny - stwierdził w Radiu Zet Sienkiewicz.

Tak Bieńkowska rozmawiała z Wojtunikiem o górnictwie, wytykając, że za kryzys odpowiada przede wszystkim Ministerstwo Gospodarki, które nie zrobiło nic, gdy dochodziły sygnały o uwłaszczeniu węglowych spółek:

E.B.: (...)  Mówię ci, żenada z tym całym górnictwem i z tą gospodarką, po prostu takie zaniedbania… Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło. A ja to słyszałam naprawdę od roku, to na pewno. Tylko to nie jest moja kompetencja… Jest Tomek, który ma się tym zajmować, Tomczykiewicz. Tak zaczęli do mnie z tą kompanią chodzić, no to jest kwestia wszystkich spółek, nie tylko kompanii, która jest w sytuacji tak tragicznej… (...) Tam jest, kurwa, banda na bandzie i bandę pogania.

Z kolei szef CBA żalił się Bieńkowskiej na sytuację finansową w antykorupcyjnym biurze. Mimo próśb o zwiększenie budżetu, wielomiesięczne zabiegi Wojtunika ostatecznie nie spotkały się z pozytywną odpowiedzią:

P.W.: Ja w tym roku ludziom nie miałem jak zapłacić premii na święta 200, 300 zł. Po prostu jesteśmy w sytuacji zerowej… Ja już wystąpiłem do Szczurka o zwiększenie budżetu, natomiast Sienkiewicz rzucił takie hasło: „Wiesz, konsultuj to ze mną, bo bez mojej zgody to żadnej zmiany nie będzie”.

 E.B.: Ile tam chcesz?

P.W.: 10, 20 milionów, to nie jest w skali państwa wielka kwota.

E.B.: Nie ma sprawy.

Bieńkowska nie marzy jeszcze o posadzie komisarza unijnego. Wraz z Wojtunikiem dyskutują o przyszłości:

P.W.: A masz już taki pomysł za rok, dwa? Widzisz się gdzieś?

E.B.: Nie, nie mam w ogóle. Dałby Bóg, żebym nie była zmuszona gdzieś startować w jakichś wyborach.

P.W.: Zostań prezesem jakiejś małej, fajnej firmy, a ja będę Twoim doradcą do spraw rzeczy trudnych.

E.B.: Ja się na tym nie znam.

P.W.: Ech, no to coś wymyślimy (...) pokaż mi z tych dużych prezesów, który się na tym zna?

E.B.: Wiem, wiem.

Rozmowa przechodzi do wątku zakupu Pendolino. Przy okazji, wicepremierowi Januszowi Piechocińskiemu mocno obrywa się od Bieńkowskiej za wypowiedzi w kwestii przetargu na pociąg:

E.B. Teraz mamy cały czas jazdę z tym Pendolino, nie… Ale wiesz… Ja mówię no nie, utną mi język w grudniu, bo ja cały czas mówię: w grudniu Pendolino pojedzie po polskich torach… Według mnie… Z naszej strony nie ma wyjścia… A głupi Piechociński po prostu to chyba wiesz… Debil jeden… Ale stary, on się o tym pięć razy wypowiedział, wiesz, i podkręca temat, rozumiesz? Podkręca temat, że za mną gonią z mikrofonami co z Pendolino… I to jest no niestety najgorsze.

P.W.: – Pendolino, tak nie badając sprawy, to jest jedna rzecz słaba. Generalnie Alstom ma problemy wszędzie i Alstom już miał problemy.

Wojtunik opowiada również Bieńkowskiej o podejrzanych umowach, które zawierają państwowe firmy:

P.W.: (...) Jak spojrzałem na KGHM, to tam milion euro to jest dwumiesięczna umowa, jakaś obsługa. Milion euro dla kancelarii, która ma trudno powtarzalną zagraniczną nazwę. No to sorry, za co? (...) Prokuratura za trzy lata umorzy, a jak nie umorzy, to za pięć lat uniewinnią gościa - tłumaczył szef CBA Bieńkowskiej mechanizm zawierania umów przez państwowe spółki.

Źródło: Do Rzeczy, Radio Zet.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka