Macierewicz nie wierzy NPW: Opinia na polityczne zamówienie

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej odniósł się na konferencji prasowej do opinii ekspertów prokuratury wojskowej: - To jest rzecz nie tylko niespotykana, nie tylko okrutna, ale też świadcząca o politycznej manipulacji i politycznym podłożu działań prokuratury - komentował Antoni Macierewicz.

Według opinii biegłych NPW, Tupolew uderzył skrzydłem w brzozę i runął na ziemię, wykonując tzw. półbeczkę. Wcześniej piloci samolotu zeszli poniżej dozwolonego minimum i nie reagowali na alarmy w kokpicie - to główne tezy, dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej, które przedstawili wojskowi prokuratorzy.

Zdaniem polityka PiS, Tu-154 M rozleciał się w powietrzu 10 kwietnia 2010 r. -Jeżeli jest tak, jak chciała prokuratura, jeżeli samolot upadł na skutek oczywistego błędu pilotów, to gdzie jest krater na tym podmokłym terenie - to jest 80 ton? Gdzie jest ten straszliwy dół, jaki musiałby zostać wyryty, bo samolot miał upaść w całości? - pytał prokuratorów wojskowych, wskazując na zdjęcia z miejsca katastrofy Tupolewa.

Według Macierewicza, ustalenia NPW "cofają nas do wczesnej Anodiny", a od tamtej pory "nie mieliśmy do czynienia z materiałem tak nieodzwierciedlającym rzeczywistość".

- Jeżeli chodzi o treść zaprezentowanych materiałów, to sam płk Ryszard Filipowicz powiedział: nieodesłanie na lotnisko zapasowe przez kontrolerów lotu Tu-154 nie miało wpływu na przebieg wydarzeń. Na tym należało skończyć całą konferencję prasową, bo jeżeli nie miało to wpływu, to oznacza, że prokuratura jest przekonana, że samolot zostałby zniszczony nawet wtedy, gdyby został odesłany na lotnisko zapasowe - argumentował polityk PiS.

W opinii zespołu ekspertów parlamentarnych, odejście na drugi krąg zostało podane przez załogę na wysokości 100 m, o czym wcześniej informował w ekspertyzie krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych. Z badań NPW wynika, że komenda odejścia padła jednak na wysokości 75 m, gdy było już za późno na wykonanie manewru.

Macierewicz polemizował również z twierdzeniem prokuratorów wojskowych, że rozrzut szczątków Tu-154 M w obliczu tragedii nie jest niczym sensacyjnym: -Polscy archeolodzy ocenili, że samolot rozpadł się na 60 tys. fragmentów. Nie 1 tys., nie 2, nie 11 tys. jak samolot, który został zniszczony wybuchem nad Lockerbie. Nie ma w historii lotnictwa podobnego, tak drastycznego rozpadu samolotu - mówił.

Pokazał również zdjęcie, na którym widać zniszczoną salonkę maszyny. W jego opinii, a wbrew stanowisku NPW, widoczne są na niej ślady nadpalenia: - Te szczątki są świadectwem, że samolot rozpadał się w trakcie lotu. Są one spalone, zwęglone, osmolone - przekonywał Macierewicz.

Polityk zapytany na konferencji prasowej przez dziennikarza TVN, dlaczego - jego zdaniem - gen. Błasik był w kokpicie Tupolewa w ostatniej fazie lotu, odparł: - Nawet prokuratorzy nie ośmieliliby się na sformułowanie tezy, że gen. Błasik był na pewno w kokpicie. Ja dysponuję ustaleniami, które wskazują, że go tam nie było.

Macierewicz wytykał również wprowadzanie w błąd opinii publicznej przez prokuratorów wojskowych: - Mjr Arkadiusz Protasiuk miał ważne uprawnienia, zgodnie z regułami, jakie obowiązują w lotnictwie wojskowym. Prokuratura celowo wprowadza w błąd - poinformował na konferencji prasowej.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka