Kto został nagrany przez kelnerów? Nowe wątki afery taśmowej

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 55

Najważniejsi polscy politycy, przedstawiciele banków, przesiębiorcy, szef CBA i jeden europoseł z ramienia PiS - nagrano ponad 60 osób w warszawskich restauracjach. Tygodniki "Wprost" i "Do Rzeczy" dotarły do akt śledztwa ws. afery taśmowej i omawiają zeznania kelnerów, złożone w prokuraturze.

Łukasz N. i Konrad L. opowiedzieli śledczym, kogo i w jaki sposób nagrywali w restauracjach. Odtworzyli poruszane wątki niektórych rozmów znanych polityków. Aleksander Kwaśniewski z Leszkiem Millerem mieli ustalać linię obrony przed publicznymi oskarżeniami o ukrycie faktu przetrzymywania talibów w tajnych więzieniach CIA w Polsce. "(...) Ustalili pomiędzy sobą, że w razie czego - to znaczy, gdyby ich ktoś pytał, czy jakieś fakty pamiętają z tamtego okresu, to oni nic nie wiedzą" - czytamy we "Wprost". Drugi z kelnerów, Konrad L., dodawał śledczym, że politycy poruszali wątek afery Rywina.

Częstym gościem w Pałacu Sobańskich był m.in. Radosław Sikorski. Treść jego rozmowy z Janem Rostowskim poznaliśmy już w czerwcu ub.r. Z zeznań podejrzanych o zakładanie nielegalnych podsłuchów wynika, że marszałek Sejmu spotykał się z kimś wysoko postawionym w MON. Tematem spotkania nie były tylko kwestie, związane ze stanem armii, ale też chęć wywierania większego wpływu na wojsko przez Sikorskiego dzięki naciskom i doradztwu - zeznawał Konrad L.

Nagrany polityk spotykał się również z Janem Kulczykiem. Według "Wprost" i "Do Rzeczy", Sikorski chciał zostać unijnym komisarzem ds. energetyki, który chroniłby kapitał Jana Kulczyka, zainwestowany na Ukrainie. Biznesmen regularnie spotykał się w warszawskich restauracjach z najważniejszymi politykami. Zeznający przed prokuraturą kelnerzy opowiedzieli o spotkaniu m.in. z Pawłem Grasiem oraz ministrem skarbu, Pawłem Tamborskim, ws. przejęcia firmy Ciech przez Kulczyka. Z Janem Krzysztofem Bieleckim sondował, jak dotrzeć do zaufanych ludzi premiera Donalda Tuska. Kulczyk rozmawiał również z szefem NIK, Krzysztofem Kwiatkowskim. Jak podał "Wprost", Kwiatkowski zeznał śledczym, że chodziło o inwestycje na Ukrainie. Cezary Gmyz ujawnił zeznanie kelnera, z których wynika, że w trakcie rozmowy szef NIK został poproszony o korzystne rozwiązania prawne dla swoich spółek. Urzędnik miał polecić konkretne osoby, które pomogą w sprawach biznesowych najbogatszemu Polakowi.

Zeznania kelnerów, a i samej Elżbiety Bieńkowskiej potwierdzają fakt spotkania z szefem CBA w restauracji "Sowie i Przyjaciele". Paweł Wojtunik opowiadał jej o pracy przykrywkowca, który odzyskiwał dzieła sztuki na czarnym rynku. Według byłej wicepremier, rozmowa dotyczyła również wizyty Obamy w Polsce czy wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Jedynym przedstawicielem PiS, który został nagrany przez kelnerów, jest europoseł Janusz Wojciechowski - czytamy w "Do Rzeczy". Na pendrive'ach zarejestrowano również rozmowy prezesów banków PKO BP z prezesem WBK, Sławomira Nowaka z szefem PKP, Jackiem Karnowskim, Jana Burego z predstawicielem spółki Tauron, Bartosza Arłukowicza, ministra sportu Andrzeja Biernata czy byłego senatora Tomasza Misiaka. Śledczy dysponują również nagraniami intymnymi, które wykonano w VIP Roomie jednej z warszawskich restaurajci z udziałem jednego z wiceministrów rządu.

Jak kelnerzy podsłuchiwali najważniejsze osoby w państwie? Z ich zeznań wynika, że w bardzo prosty sposób przechytrzyli gości restauracji. Wykorzystywali pendrive'a, którego wkładali za meble lub za butelki. Raz byli o krok od wpadki - jak opisuje "Wprost", Ewa Misiak zeznała, że zauważyła urządzenie, wpięte do gniazda sprzętu audio i zapytała Łukasza N., po co używa się w restauracji pendrive'a i czy może go odłączyć. Kelner odpowiedział, że przy pomocy urządzenia puszczana jest muzyka w restauracji.

Za każde nagranie Łukasz N. i Konrad L. mieli otrzymać po kilkadziesiąt tysięcy złotych od biznesmena Marka Falenty - czytamy w ujawnionych przez "Wprost" zeznaniach. Biznesmen chciał podsłuchać rozmowy swoich biznesowych wrogów. W zamian obiecywał kelnerom fortunę. Na pierwszy ogień poszli Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka. Potem osoby, zasiadające w jego spółce. Falenta chciał znać ich każdy ruch - czytamy w ujawnionych przez tygodniki zeznaniach.

"Gazeta Wyborcza" w miniony piątek jako pierwsza opublikowała pierwsze fragmenty zeznań podejrzanych o zakładanie nielegalnych podsłuchów. Kelnerzy mieli być przekonywani przez Falentę, że jeśli będą nagrywać polityków, to rząd przejmie PiS, a oni otrzymają posady rządowe. Powoływał się przy tym na wpływy w partii, choć - jak zaznaczała "Gazeta Wyborcza" - nie ma w PiS żadnych znajomości. Marek Falenta na Twitterze zaprzeczył, by padła taka propozycja z jego strony.

Źródło: Wprost, Do Rzeczy.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka