Gazoport - ciagle wielka niewiadoma. A za gaz płacimy ciagle najwyższe ceny

Redakcja Redakcja Gospodarka Obserwuj notkę 22

Raport NIK okazał się dla budowy gazoportu w Świnoujściu bezlistosny. Według tej instytucji, projekt gazoportu jest fatalnie zarządzany: zarzucono brak nadzoru, błędy przy podpisywaniu aneksów czy niedotrzymywanie terminów. Czy kluczowa polska inwestycja energetyczna ruszy w 2015 roku?

Jak podała „Polska The Times”, wykonawcom inwestycji zabrakło betonu w związku z czym wstrzymali oni budowę. Po pewnym czasie jednak beton się związał i powstała szczelina na ok. 12 cm szerokości na jednym ze zbiorników. Ministerstwo Skarbu stanowczo jednak zdementowało te informacje. Dziura rzeczywiście powstała, ale – według przedstawicieli Polskiego LNG – była zaplanowana pod montaż stalowego elementu obwodowego. Rząd nie chciał natomiast ujawnić opinii publicznej stanowiska NIK ws. gazociągu w Świnoujściu. Powód? Podwykonawca z Włoch żąda dodatkowych opłat, na które nie godzi się strona polska. Rząd obawiał się słabej pozycji przy negocjacjach.

Budowa strategicznego terminalu zaczęła się w 2006 r., gdy rządził PiS. Nad realizacją inwestycji czuwa firma Polskie LNG, która w 2010 r. podpisała umowy z firmami francuskimi, włoską, kanadyjską i polskimi. Wspólnymi siłami, inwestycja powinna zostać zakończona i przekazana do użytku w czerwcu 2014 r. Gdy okazało się, że szans na dotrzymanie zaplanowanego terminu nie ma, Polskie LNG podpisało we wrześniu 2013 r. aneks do umowy z konsorcjum, zakładający oddanie do użytku terminalu 30 grudnia 2014 r. Doszło również do połajanek między Polską LNG a podwykonawcami. Zagranicznej firmy narzekały na współpracę z Polakami, na menadżerów, którzy bardzo dobrze zarabiali, a nie radzili sobie z nadzorem strategicznej inwestycji. Do mediów wyciekały poufne raporty, wskazujące na chaos przy realizacji budowy gazoportu. Komisja Europejska przeznaczyła ponadto 80 mln euro na jego dofinansowanie i zachodziły przesłanki ku temu, że polska strona będzie zmuszona oddać te pieniądze. Resort skarbu uspokaja: Polsce udało się przekonać Komisję Europejską do wydłużenia okresu kwalifikowania wydatków i zakończenia budowy do 2016 roku.

Donald Tusk, pełniąc jeszcze funkcję premiera, zapewniał pod koniec czerwca ub. r. – gdy wiadomo już było, że ówczesny termin oddania gazoportu do użytku jest nierealny: - Wszystko na to wskazuje, że już wielokrotnie komunikowany przez nas termin, czyli możliwość przyjęcia gazu, tzw. przyjęcia technicznego, będzie możliwa z początkiem przyszłego roku – mówił. Okazało się, że na kluczową inwestycję trzeba będzie poczekać więcej. Kiedy wreszcie port LNG ruszy, Polska będzie mogła kupować skroplony gaz z Kataru czy USA, co zmniejszy nasze uzależnienie od Rosji i docelowo pomoże obniżyć ceny, jaki dziś płacimy dostawcy ze wschodu. Litwini już z tego korzystają. Kilka tygodni uruchomili pływający gazoport – statek „Niepodległość”, który  pozwala na odbieranie gazu LNG. Polska w 2011 r. płaciła Moskwie najwięcej ze wszystkich unijnych kontrahentów: 420 dolarów/1000 m sześciennych gazu.

Źródło: Polska The Times, cire.pl. 

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka