Wiosną otwarta wojna Rosji z Ukrainą?

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 72

Jacek Saryusz-Wolski (PO) nie ma wątpliwości: wiosną konflikt na Ukrainie eskaluje.  Zdzisław Krasnodębski (PiS) uważa, że Rosji nie opłaca się pogłębienie konfliktu. Minister obrony Tomasz Siemoniak chce, by ukraińscy żołnierze byli szkoleni w polskich jednostkach.

- To scenariusz potwierdzony przez szereg wywiadów zachodnich i jako wiarygodny podawany przez kwaterę główną NATO – tak Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z Dominiką Cosić (dziennik.pl) skomentował prognozy dotyczące wybuchu natężonych walk na Ukrainie wiosną. Z kolei według europosła Zdzisława Krasnodębskiego, Rosji nie opłaca się pogłębianie konfliktu, bowiem rozgrywa go skutecznie na poziomie propagandowym. Zastrzegał jednak: - Dopóki Rosja nie poczuje, że natrafiła na opór militarny i że ryzyko rozszerzenia wojny jest zbyt duże albo koszty byłyby zbyt wysokie, być może się nie zatrzyma mówił w programie dziennik.pl. Zdaniem posła Janusza Zemke, europosła lewicy, Rosja będzie chciała umocnić stan posiadania: - Zakładam, że Rosja będzie się chciała umocnić w Donbasie. - Nie wydaje mi się, by chciała iść na Charków czy na Odessę – komentował.

Zbigniew Bujak - członek Komitetu Obywatelskiego Solidarności z Ukrainą – przyznawał w TVN24 po śmierci opozycjonisty Borysa Niemcowa: - Ukraińcy już od kilku miesięcy przygotowują się, że kwiecień może być miesiącem bezpośredniej, otwartej interwencji wojsk rosyjskich i wojny.

Tomasz Siemoniak uspokajał opinię publiczną, choć jednocześnie przyznał, że eskalacja konfliktu na wschodzie nie jest wykluczona: - Na razie bardzo powoli, mozolnie widać, że jest pewien postęp, bo mniej ludzi ginie i nie ma walk. Być może nadal jest szansa na stworzenie strefy buforowej, ale to nadal jest beczka prochu. Mówienie o kwietniu czy innym miesiącu jest rozważaniem scenariusza, który ma prawdopodobieństwo, ale to na razie są to jałowe rozwiązania – mówił szef MON dzisiaj w TVN24.

Polskie siły zbrojne na poważnie myślą o szkoleniach dla ukraińskich oficerów: - Naszym celem jest to, żeby wyszkolić ukraińskich podoficerów. Uważam, że bardzo prawdopodobny jest wariant taki, że będziemy ich szkolić w Polsce. Nasze ośrodki są - powiem nieskromnie - lepsze, niż te ukraińskie – tłumaczył Siemoniak. Jak dodał - to, kiedy ukraińscy żołnierze będą szkoleni w Polsce, rozstrzygnie się w marcu. To właśnie ta sprawa – a nie sprzedaż broni – jest w tym momencie najważniejsza w relacjach polsko-ukraińskich w obliczu konfliktu z Rosją.

Warto przytoczyć komentarz analityka tvn24.pl, Grzegorza Kuczyńskiego, który zajmuje się konfliktem na wschodzie Ukrainy: „Putin zdecyduje się – tak jak się obawia wielu Ukraińców – na wiosenną inwazję na pełną skalę tylko wtedy, gdy będzie pewny, lub będzie miał solidne podstawy by wierzyć, że Zachód nie zareaguje stanowczo na wojnę, że operacja będzie krótka, że straty własne nie będą wysokie, a przede wszystkim, że Kijów wreszcie padnie na kolana”.

Czy uważacie Państwo, że otwarta wojna poza aktualnymi punktami zapalnymi na Ukrainie jest możliwa? Czy Zachód odwiedzie Putina od pomysłu otwartej interwencji militarnej? Co nam w takiej sytuacji grozi?

źródło: dziennik.pl, tvn24.pl

We wtorek 10 marca Instytut Wolności organizuje debatę „Czy grozi nam wojna” z udziałem wicepremiera i ministra obrony Tomasza Siemoniaka (PO), Krzysztofa Szczerskiego (PiS), Pawła Kowala (PRJG) i Andrew Michty, profesora z Rhodes College. Szczegóły tutaj: http://instytutwolnosci.pl/2015/03/02/czy-grozi-nam-wojna-debata-instytutu-wolnosci-z-udzialem-tomasza-siemoniaka-10-03-2015/

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka