Afera podsłuchowa: Taśmy z Wisły nie do odczytania

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 27

Specjaliści z ABW i prokuratury ostatecznie nie odczytali nagrań z nośników, wrzuconych do Wisły przez jednego z podejrzanych o zakładanie podsłuchów. Na nośnikach, które miały być wydobyte z wody, znajdowało się prawdopodobnie kilkaset godzin nagrań.

Głównymi podejrzanymi w sprawie afery taśmowej są kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. Twierdzą oni, że zakładali podsłuchy w restauracjach na zlecenie biznesmenów: Marka Falenty i Krzysztofa Rybki. Za przekazanie nagrań zleceniodawcom mieli otrzymać po kilka tysięcy złotych miesięcznie. Prawdopodobnie jeden z kelnerów wrzucił nośniki do Wisły. Śledczy dysponują tylko listą osób, których rozmowy zarejestrowano na urządzeniach podsłuchowych.

Praska prokuratura powiedziała dziennikarzom RMF FM, że nad odczytaniem zapisu z nośników pracowała jedna ze specjalistycznych firm - po tym, jak nie udało się to ekspertom z laboratorium ABW. Śledczy dysponują tylko nagraniami, przekazanymi przez redakcję tygodnika "Wprost".

Od lipca 2013 roku podsłuchano rozmowy kilkadziesięciu osób w restauracjach na terenie Warszawy. Część z nich trafiła do mediów. Media spekulowały, że pokrzywdzonymi w śledztwie - oprócz polityków, których rozmowy upublikował "Wprost" - są m.in. Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Józef Oleksy, Jan Kulczyk, a nawet celebryci: Edyta Górniak czy Radosław Majdan. Nadal trwa śledztwo ws. nielegalnego podsłuchiwania polityków. Prokuratura nie stwierdziła przekroczenia uprawnień przez szefa NBP, Marka Belkę i ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, Bartłomieja Sienkiewicza. Umorzono również śledztwo ws. rozmowy Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem. Według śledczych, były minister transportu nie podżegał do popełnienia przestępstwa, a jego rozmówca nie wpłynął na kontrole skarbowe żony.

źródło: RMF FM 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka