Prywatne życie Grodzkiej. Czy o politykach musimy wiedzieć wszystko?

Redakcja Redakcja Polityka Obserwuj notkę 268

- Nie chodzi o żadną niezdrową ciekawość, nasza redakcja przestrzega zasady, że nie wchodzi w życie prywatne osób publicznych. Jednak Anna Grodzka pojawiła się w życiu politycznym i medialnym właśnie ze względu na swoją seksualność, na publiczne przyznanie się do zmiany płci. Dla większości wyborców był to główny element ją identyfikujący, z tego powodu zapraszają ją telewizje, redakcje prasowe przeprowadzają z nią wywiady – mówi Andrzej Potocki, autor artykułu w tygodniku „W Sieci”, w którym twierdzi, że Anna Grodzka, zdeklarowana transseksualistka, spotyka się z heteroseksualną kobietą, bliską znajomą, współzałożycielką fundacji Trans-Fuzja.

Spór dziennikarzy 

Czy o politykach musimy wiedzieć wszystko? Czy posłowie mogą liczyć na to, że bez względu na wyznawane poglądy, dziennikarze nie będą interesować się ich życiem prywatnym – w tym także intymnym?

Te pytania padają od wczoraj w sieci – na Twitterze, Facebooku i na portalach informacyjnych. Jako jeden z pierwszych okładkę tygodnika z wizerunkiem golącej się Grodzkiej skomentował Krzysztof Skórzyński („Fakty” TVN) na Twitterze: Większej żenady na okładce dawno nie widziałem. Co za cholerny wstyd!

Odpowiedział mu Łukasz Warzecha, publicysta „W Sieci”: Ze swojej seksualności zrobiła polityczny sztandar. Mamy prawo to weryfikować. Dodał też w tekście na portalu wpolityce.pl, że politycy, deklarujący odmienność seksualną, zyskali popularność i wywiesili ją na sztandarach: Gdyby Grodzka weszła do Sejmu jako wybitna specjalistka od podatków, a Biedroń jako ekspert od obronności – nikogo ich sprawy prywatne obchodzić nie powinny. Należałoby za to weryfikować ich wiedzę i uczciwość we wspomnianych dziedzinach. Stało się jednak inaczej. Przy czym – znów podkreślam – Biedroń ma szansę zerwać z dawnym obrazem i pokazać, że są inne powody, aby na niego głosować – napisał Warzecha.

Wojciech Wybranowski, dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”, zgodził się ze Skórzyńskim: Totalnie nie obchodzi mnie z kim sypia p. Grodzka.

Konrad Piasecki (TVN, RMF) zwrócił uwagę na hipokryzję środowiska prawicowego ws. życia prywatnego kandydatki na prezydenta: Zresztą - z punktu widzenia prawicy, zaglądanie w życie prywatne może przysporzyć znacznie większych problemów, ryzykowna zabawa...

Prawicowy publicysta Tomasz Terlikowski odparł argumenty oponentów tygodnika „W Sieci” na Facebooku. To ta osoba od lat opowiada o swoim życiu, swoich wyborach, operacjach i o tym, co usunęła w filmach telewizyjnych, dziesiątkach wywiadów. Trudno się zatem dziwić, że ktoś postanowił powiedzieć sprawdzam, szczególnie, gdy okazuje się - jeśli informacje są prawdziwe - że osoba ta mieszka (i współposiada mieszkanie) z kimś, kto przedstawia się jako heteroseksualna kobieta. W takiej sytuacji - tak jak sprawdza się, czy politycy konserwatywni są konserwatywni - sprawdzić, czy osoba deklarująca się jako transseksualista rzeczywiście nią jest. Jeśli nie jest, to po pierwsze mamy do czynienia z gigantycznym montażem politycznym, a po drugie, jest to niezwykle mocny dowód na to, że lewica autentycznie cierpiące osoby transseksualne (a jest to poważne schorzenie psychiczne) traktuje wyłącznie jako narzędzie do osiągania własnych celów – zauważył redaktor naczelny Telewizji Republika.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że Robert Mazurek – jeden z autorów tygodnika "W Sieci" - w komentarzu na temat „hieny roku”, przyznanej przez SDP Wojciechowi Czuchnowskiemu, napisał w sobotę, że przyznałby ją za tekst o intymnym życiu polityków: Jednym z faworytów tego wyścigu powinien być dziennikarz jednej z prawicowych gazet, który oznajmił światu, że partner Roberta Biedronia zdradza go z innymi chłopcami, co wywnioskował z randkowych portali gejowskich. Ciekaw jestem notabene, czy autor i jego gazeta pójdą tym tropem i będą nas informować o niewierności małżeńskiej już nie tylko posłów PiS, ale i ich mężów i żon? Ja nie chciałbym mieć z takim dziennikarstwem nic wspólnego – argumentował Mazurek.

Podzieleni politycy

Tak samo podzieleni w sprawie artykułu na temat Grodzkiej są politycy. W niedzielnym programie Moniki Olejnik w Radiu Zet Grodzką bronił polityk SLD, Krzysztof Gawkowski, który zauważył, że polityk ma prawo do swojego życia intymnego, bez względu na to, czy ktoś startuje na urząd prezydenta czy nie. Tomasz Nałęcz natomiast zapowiedział bojkot „W Sieci” i ostro skrytykował tekst Potockiego: Przeczytałem wczoraj wieczorem reklamę tego obrzydliwego artykułu. Abonuję tygodnik, ale jutro, jak go dostanę, wyrzucę do kosza przed lekturą. Zdaniem obecnego w studio Jacka Sasina, polityka PiS, „prześwietlanie” polityków jest czymś naturalnym. Podobnie twierdził Zbigniew Ziobro: Kto i z czym kojarzy panią Grodzką? Właśnie z tym, ze sferą, która wiąże się z jej życiem prywatnym.

Pytania "W Sieci" są po prostu porażające – skomentowała sprawę Monika Olejnik. 

Sama Grodzka przyznała, że nie czytała artykułu „W Sieci”, ale uważa go za kłamliwy.

Piesiewicz, Biedroń, politycy prawicy…

To nie pierwszy przypadek, gdy dziennikarze badają życie intymne polityków, czy – szerzej – osób publicznych. W ostatnich latach największą sensację sprawiły zdjęcia adwokata i senatora PO, Krzysztofa Piesiewicza, które ujawnił „Super Express”. Polityk został uwieczniony przez szantażystów, przebrany w sukienkę. Zażywał biały proszek – jak później tłumaczył, były to leki. Piesiewicz przez dwa lata płacił szantażystom pieniądze, by nie ujawnili kompromitujących zdjęć, ale gdy zażądali o wiele więcej – powiadomił prokuraturę. Ostatecznie szantażyści zostali skazani na 1,5 roku więzienia, a Piesiewiczowi prokuratura postawiła zarzut posiadania narkotyków i nakłaniania do ich spożywania. Nie uchylono mu immunitetu, w związku z czym postępowanie umorzono.  

Głośno w ostatnich tygodniach było też o związku Roberta Biedronia, nowego prezydenta Słupska. „Gazeta Polska Codziennie” ujawniła, że partner polityka korzysta z niemieckiego portalu internetowego, na którym oferuje się usługi seksualne. Biedroniowi to nie przeszkadza – zauważyli dziennikarze, opisujący perypetie pary.

Tabloidy rozpisywały się również na temat rozwodów polityków prawicy – Jacka Kurskiego czy Michała Kamińskiego. Ten pierwszy groził „Nie” Jerzego Urbana i innym mediom procesem za powtarzanie informacji o jego rzekomym romansie. Szczególnym zainteresowaniem opinii publicznej cieszył się związek Kazimierza Marcinkiewicza i Izabelą Olchowicz „Isabel”. Kiedy były premier, wcześniej często pokazujący się publicznie z młodszą kobietą, zdecydował się z nią rozstać, żona postanowiła opowiedzieć tabloidowi o szczegółach związku i nie szczędziła mu krytyki.

Ważne pytania

Czy polityk ma prawo do życia prywatnego według własnego upodobania? Granice prywatności u osób publicznych są przesunięte daleko. Gdzie leży jej kres? Czy wyborcy mają prawo wiedzieć, z kim sypiają politycy i jak spędzają czas poza ławami sejmowymi? A może jest to kwestia ich wiarygodności, o czym zapewniają dziennikarze „W Sieci”? I wreszcie – czy dziennikarz ma prawo o tym wszystkim pisać i gdzie powinna leżeć granica zainteresowania mediów prywatnymi sprawami polityków? Co Państwo o tym sądzicie?

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka